Październik 2007
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31
Listopad 2007
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30
Grudzień 2007
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31

Mamut

Centurion2007-11-01, 16:14
Dwaj jaskiniowcy spotykają się na polowaniu.
- Słyszałem, że kupiłeś na targu młodego mamuta.
- To prawda.
- Ile waży?
- Niedużo, 500 kilo.
Po dwóch tygodniach jaskiniowcy spotykają się znów.
- Jak tam twój mamut?
- W porządku.
- A ile teraz waży?
- 400 kilo.
- Przecież dwa tygodnie temu ważył pięćset!
- Tak, ale wczoraj musiałem go wykastrować, bo dobierał się do wszystkich mamucic w okolicy.

Pedofilia?

Centurion2007-11-01, 21:26
STOP! Odwiedź z dzieckiem toaletę przed wejściem na plac zabaw

Pewniaki na maturę

Centurion2007-11-01, 22:25
1. "Mydło lubi zabawę..." Twoje przemyślenia na temat homoseksualizmu w literaturze polskiej i światowej.
2. "Wszystkie dzieci nasze są" - Majka Jeżowska. Twój pogląd na sprawy antykoncepcji i demograficznej recesji jaka następuje w naszym kraju.
3. "I'm not a girl, not yet a woman" - odnieś się do słów Britney Spears na przykładzie utworów literackich różnych epok.
4. Rozwiń cytat: "nam strzelać nie kazano" w oparciu o występ reprezentacji Polski na mistrzostwach świata 2002r.
5. "Jestem za a nawet przeciw" - zinterpretuj słowa znanego Polaka Lecha Wałęsy w odniesieniu do znanych Ci utworów literackich.
6. Andrzej Lepper - romantyk czy pozytywista? Uzasadnij swój wybór z wykorzystaniem "Chłopów" Reymonta.
7. Pudzianowski- Herkules naszych czasów. Odnieś jego osiągniecia (dźwiganie ciężarówki na barana, podnoszenie walizek wypełnionych bardzo ciężką kupą, rzut fortepianem na odległość) do osiagniec mitycznego Herkulesa.
8. " A ona naj🤬a tańczyła na stole a my nap🤬leni o żesz qrwa ja p🤬le" - wykorzystując ten znany cytat opisz bogactwo języka polskiego w całej swojej okazałości. Przedstaw także inne znane cytaty popierające tezę : " [...] iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają

Z pamiętnika anestezjologa

Centurion2007-11-01, 16:23
Sobota
Jestem trochę niespokojny. Wczoraj zacząłem dość zawiłą operację na panu Łukaszu spod siódemki. Nie zauważyliśmy, jak czas zleciał i zrobiła się szesnasta i koniec roboty. Pan Łukasz został na stole do poniedziałku. Martwię się, że będzie próbował sam się zaszyć.

Poniedziałek
Wszystko dobre, co się dobrze kończy. W czasie weekendu była przerwa w dostawie prądu. Urządzenia przestały działać i pan Łukasz też. Dzisiaj miałem tylko dwa wyrostki. Dziwne, że u jednego pacjenta. No, ale poniedziałek jakoś zleciał, tym bardziej, że siostra Kulanka znalazła między protezami podręcznik anatomii. Bardzo ciekawy. Nigdy bym nie przypuszczał, że aż z tylu części składa się człowiek.

Wtorek
Od rana pech. Podczas operacji plastycznej znów zabrakło skóry. Pożyczyłem co prawda kawałek ceraty od ajenta bufetu, no ale jak długo można nadużywać dobrej woli człowieka nie związanego przecież ze służbą zdrowia?

Środa
W dalszym ciągu pechowa passa. Siostra Narcyza potrąciła mnie podczas operacji, kiedy akurat zerkałem na siostrę Honoratkę. Wszystko stało się bardzo szybko. Rodzina pana Korytko, który był na stole chce mnie skarżyć o to, że mu przyszyłem butlę z tlenem do pleców. Kiedy już ochłonąłem, to zrobiłem sobie na próbę zastrzyk nową jednorazówką z tego transportu, który dopiero co nadszedł. Bardzo bolesny, dwa razy zemdlałem, zanim wprowadziłem wszystko dożylnie. Siostra Jola powiedziała, że niepotrzebnie się męczyłem, bo igły do tych strzykawek przyjdą w przyszłym tygodniu i iniekcje mają być ponoć łatwiejsze. Eee, pożyjemy zobaczymy.

Czwartek
Dzisiejszy dyżur na oddziale reanimacji minął nadspodziewanie spokojnie. Praktycznie przez cały czas nie było prądu, więc aparatura nie hałasowała. Na szczęście włączyli fazę i zdążyłem jeszcze wypełnić wypiski. Natomiast mocno zastanawiająca historia przytrafiła mi się podczas porannego obchodu. Otóż spotkałem mojego sąsiada z bloku, inżyniera Bazydło. Powiedział, że przyszedł do naszej kliniki do Rentgena. Ciekawe to o tyle, że nikt z pracowników naszej placówki, ani też żaden, żaden z jej pacjentów nie nosi takiego nazwiska. No i kto mi teraz wytłumaczy, dlaczego inżynier Bazydło ukrył przede mną prawdziwy cel swojej wizyty?

Piątek
Obchodzę mały jubileusz. Właśnie dziś wykonałem moją setną operację. Radość tym większa, że dzisiejszy zabieg był pierwszym udanym. Coraz częściej, szczególnie podczas trepanacji czaszki, odzywa się moje najskrytsze marzenie: chciałbym kiedyś rozpocząć studia medyczne. I może nawet je skończyć.

Sobota
To był naprawdę ciężki tydzień. Jestem już bardzo zmęczony. Dosłownie przewracam się o każdego leżącego...

Wtorek
Bardzo silnie uderzyłem się w twarz butlą tlenową. Nigdy by do tego nie doszło, gdybym nie zrobił sobie omyłkowo zastrzyku ze spirytusu. Przypuszczam, że spirytus podrzucił mi pielęgniarz Gniady z zemsty za to, że zamiast od bólu głowy, dałem mu na przeczyszczenie. Kiedy go czyściło, zrobiłem mu trepanację i napchałem do głowy gazet.

Myślę, że bredzę. Dobranoc, kochany dzienniczku. Chyba już w tym tygodniu nic nie napiszę.

Środa. Po południu.
Dzisiaj rano otworzyłem pana Bielinka, tego spod czternastki. Już od tygodnia skarżył mi się, biedaczek, że mu coś leży na wątrobie. A jednak niczego nie znalazłem. Ciekawe, dlaczego chciał mnie wprowadzić w błąd. Podobnie zresztą, jak pan Paprotka, który usiłował mi wmówić, że ma zimną krew. A kiedy przetoczyłem mu ją do butli, to się okazało, że jej temperatura wynosi grubo powyżej zera. A ściślej mówiąc, 36 i 6, czyli razem 42. A ten Paprotka, widocznie ze wstydu, już się więcej do mnie nie odezwał.

Czwartek
Popadłem w konflikt z naszym anestezjologiem, doktorem Zegrzyńskim. Zegrzyński uważa, że przekraczam swoje kompetencje usypiając bardziej kłopotliwych pacjentów bez jego wiedzy i na dłużej. A ja pytam "co to znaczy dłużej?" Te dwa, trzy miesiące zdrowego snu tylko wzmocnią organizm chorego i obsługi.

Piątek
Konflikt trwa. Nie miałem innego wyjścia. Uśpiłem doktora Zegrzyńskiego.

Sobota
Dzisiaj przywieziono czterech pacjentów z wypadków. Po ich uśpieniu i długotrwałej operacji wyszło mi dwóch. Zdecydowałem się ich uśpić.

Niedziela
Zbudzili Zegrzyńskiego, żeby mnie uśpił.

Wtorek
Salowy Wiśniewski powiedział dzisiaj do mnie podczas obchodu "Doktorze, dzisiaj nie wtorek, zapnij rozporek". Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że dzisiaj właśnie jest wtorek. Nie wiem, dlaczego ten cham tak się śmiał. Siostra Kulanka też. Nienormalni.

Środa
Myślałem długo nad wczorajszym incydentem z Wiśniewskim. Sprawdziłem dokładnie w kalendarzyku, potem jeszcze specjalnie włączyłem dziennik. Wczoraj na pewno był wtorek.

Czwartek
Wiem, że dorosły człowiek, i do tego lekarz nie powinien zaprzątać sobie głowy drobiazgami, ale nie mogę zapomnieć o wtorkowym obchodzie. Dziś przezornie przed wyjściem z toalety zapiąłem sobie rozporek. W końcu dzisiaj nie wtorek, tylko czwartek. Jutro piątek. Może się położę na kilka dni.

ATR

Centurion2007-11-01, 17:31
Leci facet samolotem i strasznie mu się zachciało siusiać. Idzie wiec do kibelka, męski zajęty wiec wchodzi do damskiego. Usiadł, zrobił swoje i nagle spostrzegł trzy klawisze oznaczone FA, AA i ATR. Myśli, cholera spróbuje co mi tam, hmm FA to pewnie "Fresh Air". Nacisnął
no i rzeczywiście świeżutkie powietrze. No to kolejny klawisz AA, hmm... AA to pewnie "Aromatic Air". Wcisnął i rzeczywiście pięknie zapachniało.. Jeszcze został ATR. Hmm... myśli, myśli i nic nie może wymyślić. W końcu nie wytrzymał i nacisnął. Nagle straszny ból,
pociemniało mu w oczach i stracił przytomność. Obudził się w szpitalu.
Stoi nad nim doktor i mówi:
- Co pan robił w damskiej ubikacji to się domyślam, ale po cholerę pan wciskał ATR - "Automatic Tampon Remover " !!?

Gumki

Centurion2007-11-01, 13:27
Dwoch mlodych juhasow idac droga spotkalo stojaca bezradnie przy swoim samochodzie piekna dziewczyne. Dziewczyna probuje bezskutecznie uruchomic samochod. Poprosila juhasow o pomoc, a oni, jako ze byli uczynni i znali sie na rzeczy raz dwa zapalili silnik.
Panienka nie wie jak dziekowac w koncu mowi:
- Chlopcy chcecie zebym wam zaplacila czy mam sciagnac majteczki?
Popatrzyli na siebie, i zdecydowali sie na ten drugi wariant.
- Ok, tylko ja zaloze wam takie gumki zebym w ciaze nie zaszla.
Zalozyla gumki, cala trojka oddala sie rozpuscie...
Tydzien pozniej Ci sami gorale spotykaja sie w karczmie przy piwie. W milczeniu pija jedno, drugie piwo... w koncu jeden z nich przerywa milczenie:
- Sluchaj, tobie zalezy na tym zeby ona w ciaze nie zaszla?
- Nie.
- To moze sciagniemy juz te gumki?

Rekord Polski

Centurion2007-11-01, 17:44
Do lezacego w szpitalu sportowca podchodzi lekarz i sprawdza mu temperature.
L: Ma Pan czterdziesci stopni goraczki!
S: A ile wynosi rekord Polski, panie doktorze?

Co nowego w "Klanie"

Centurion2007-11-01, 21:50
KLAN (1149)
Monika usiłuje przekonać Daniela, aby zajął się Agatą w należyty sposób. Chłopiec wzbrania się, tłumacząc, iż nie jest jeszcze gotowy, a poza tym choroba mu nie pozwala. W odpowiedzi Monika daje synowi nowe kondomy firmy Stomil-Olsztyn wytwarzane z dętek do ciągników marki Ursus. Daniel obiecuje, że spróbuje. Jerzy nadal nie chce zdradzić, czym się zajmuje jego nowa firma. Zamawia jednak u pani Stanisławy pokaźną ilość bielizny koronkowej koloru czarnego. Agnieszka przyprowadza wreszcie do domu swojego nowego chłopaka, Ksenona, aby przedstawić go rodzicom. Wybranek okazuje się kleptomanem ze skłonnościami do publicznego samogw🤬tu. Paweł ostentacyjnie wyrzuca go z mieszkania, gdy ten próbuje oddać mocz do akwarium. Beata niepokoi się nadmierną ciszą w pokoju dzieci. Nagle przybiega Jaś krzycząc, że Małgosia świeci. Beata biegnie do pokoju, żeby sprawdzić, co się dzieje, i okazuje się, że Jaś bawił się z siostrą w inaugurację igrzysk olimpijskich i z powodu braku znicza podpalił włosy dziewczynki. W tej chwili wchodzi Jacek i zabiera dziecko do szpitala.

KLAN (1150)
Doktor Słownik mówi Beacie, że twarz Małgosi będzie można zrekonstruować pod warunkiem wpłacenia odpowiedniej kwoty na jego konto. W tej chwili wchodzi Jacek i bije lekarza po twarzy. Doktor grozi skierowaniem sprawy do sądu, na co Jacek odpowiada kopniakiem wymierzonym w krocze lekarza. Na Sadybie pojawia się nieznany nikomu mężczyzna i domaga się spotkania z Jerzym. Elżbieta tłumaczy, że męża nie ma w domu. Człowiek daje swoją wizytówkę. Wynika z niej, że zajmuje się on przetwórstwem wędlin, tak wnioskuje Michał po ujrzeniu pseudonimu gościa: "Kiełbasa". Podczas śniadania Paweł wypomina Agnieszce fakt, że zadaje się z nieodpowiednimi ludźmi. Wtóruje mu Ola. Agnieszka wstaje od stołu i wykrzykuje, że już nie wróci do domu. Ola cieszy się, bo wreszcie będzie miała miejsce na listy od Malcolma - urządzi biblioteczkę w pokoju siostry. Paweł nie zgadza się: chce wybudować tam minigolfa. Kłótnię przerywa wyjście Agnieszki do pracy i głośne trzaśnięcie drzwiami. Elżbieta oddaje Jerzemu wizytówkę mężczyzny. Jednocześnie zauważa, że w kieszeni męża znajdują się naklejki z logo jego nowej firmy. Wyjmuje po cichu jedną i poznaje nazwę firmy: "Polkur-va". Zaczyna delikatnie wypytywać o nowego wspólnika. Dowiaduje się tylko, że ma na imię Alfons. Daniel, za namową matki, zaczyna dobierać się do Agaty. Dziewczyna wzbrania się, jednak chłopak nie ustępuje. Wobec takiego stanu rzeczy uderza Daniela w brzuch i wpycha dwa zaostrzone ołówki twardości 2H w jego odbyt. Daniel z bólem doczołguje się do telefonu i wzywa pogotowie. Przyjeżdża karetka i zabiera go do szpitala.

KLAN (1151)
Monika odwiedza syna w szpitalu. Tam dowiaduje się, że chłopiec będzie musiał spać na brzuchu przez dwa miesiące i przyjmować pokarm przez kroplówki. Żeby ulżyć cierpieniom, wstrzykuje mu dożylnie 4 ml kompotu. Daniel zasypia. Agnieszka nie wróciła na noc do domu. Paweł dzwoni do firmy obsługującej pola golfowe. Krystyna martwi się, żeby córka nie zgubiła jedwabnej chusty, którą od niej pożyczyła. Jerzy bardzo wcześnie wychodzi do pracy. Władysław zauważa, że dzięki firmie zięć odmłodniał i nabrał energii. Jedynie Michał ma wątpliwości dotyczące "Polkur-vy". Jacek zastanawia się, czy nie lepiej byłoby zaadoptować dziecko, a Małgosię zostawić w szpitalu. Beata mówi, że z chęcią urodziłaby nowe, ponieważ studia ją nudzą. Oboje zgadzają się na taką propozycję. Do Rysiów przybiega zmartwiona Czesia: Darek nie wrócił na noc. Dziewczyna obawia się najgorszego. Maciuś pociesza ją mówiąc, że wujek Darek poszedł na dz🤬ki. Bożenka czuje się zgorszona słownictwem brata i uderza go młotkiem w kość czołową. Maciuś mdleje. Rysiu bierze malca na ręce i niesie do taksówki. Potem odwozi go do szpitala.

KLAN (1152)
Maciuś czuje się znacznie lepiej. Grażynka zastanawia się, czy wysyłać go do szkoły. Chłopiec nalega i matka zgadza się. Paweł zaprasza Tadeusza na inaugurację działalności swojego prywatnego mini-pola golfowego. Zaproszony gość bierze zbyt duży zamach i wybija Pawłowi sześć zębów. W tej chwili do pokoju wchodzi Ola i zaczyna śmiać się z ojca. W odpowiedzi Tadeusz uderza w piłeczkę i trafia Olę w głowę, niszcząc jej nową fryzurę. Dziewczyna zaczyna płakać i zamyka się w swoim pokoju. Dzieci Rysiów wracają ze szkoły. Bożenka opowiada, jak Maciuś wykazał się swoim niespotykanym zasobem wiedzy. Pani Świetliczanka przypuszcza, że nagłe oświecenie jest spowodowane uderzeniem w głowę. Bożenka idzie z młotkiem w kierunku Kasi, ale Rysiu tłumaczy, że jeszcze nie wiadomo, czy najmłodsza córka jest na tyle duża, aby na niej eksperymentować. Władysław cierpi na nawrót choroby. Utrzymuje, że pani Stanisława jest jego żoną. Tłumaczenia Elżbiety zdają się na nic. Do salonu wchodzi zmęczony całodniową pracą Jerzy. Władysław jest przekonany, że to płk. Zuber, oficer, który przesłuchiwał go w czasie stanu wojennego. Bez zastanowienia chwyta taboret i rzuca w stronę Jerzego, trafiając w żołądek. Mężczyzna wymiotuje. Pokój napełnia zapach spirytusu i strawionej pizzy. Elżbieta zastanawia się, gdzie mąż jada posiłki. Władysław nie traci zapału i kopie Jurka. Wchodzi Kinga i z miejsca obezwładnia dziadka prądem. Następnie Michał przenosi ojca do malucha i wiezie do szpitala.

KLAN (1153)
Jerzy budzi się w szpitalu. Pielęgniarka mówi mu, że przyszedł ktoś z wizytą. Gościem okazuje się "Kiełbasa". Grozi Jerzemu, że jeśli nie zapłaci za ochronę firmy, podpali jej siedzibę. Na dowĂłd, że nie żartuje, łamie choremu palec wskazujący. Krzyki słyszy Elżbieta. Gdy wchodzi do sali, gangster wyskakuje przez okno, zapominając, że znajduje się na piątym piętrze. Ela wypytuje męża o firmę. Jerzy wyznaje, że prowadzi agencję towarzyską. Żona mdleje. Krystyna jest zaniepokojona nieobecnością Oli przy śniadaniu. Paweł sepleniąc tłumacy, ze siedzi zamknięta w sfoim pokoju, zła s pofodu znisconej flyzuly. Rafalski postanawia pójść na przesłuchanie związane z poszukiwaniem nowego członka grupy Club Robbers. Jednak po zaśpiewaniu piosenki "I Like It Loud" okazuje się, że ma talent, a takich nie potrzebują. Monika dzwoni do szpitala, wypytując o Daniela. Dowiaduje się, że syn nadal śpi. Uspokojona dzwoni do Rydzyka i umawia się na wyjazd do Kirgistanu. Po południu w sali Jerzego pojawia się nowy pacjent, cały w gipsie i bandażach. Kładą go na wyciągu. Jerzy przypatruje się mężczyźnie i rozpoznaje... "Kiełbasę"! Prosi pielęgniarkę o przyniesienie szwedki. Jacek wciąż stara się o pracę w banku. Tym razem jedzie do wrocławskiego oddziału Banku Defraudacyjnego. Tam przyjmuje go Barabara. Speszony ucieka w popłochu. Elżbieta nadal nie może dojść do siebie po tym, co powiedział jej mąż. Tymczasem Władysław uroił sobie, że jest rok 1940 i pobiegł do ogrodu wykopać Kałasznikowa. Oskarżył panią Stanisławę o szpiegostwo na rzecz Sowietów i próbował rozstrzelać, ale naboje w magazynku zaśniedziały. Jerzy "dziękuje" "Kiełbasie" za złamanie palca i, gdy tylko pięlegniarka wychodzi, bije pacjenta szwedką. Ola nadal jest w złym humorze. Nie może zasnąć, więc włącza telewizor. Trafia akurat na teledysk Kai Paschalskiej pt. "Przyjaciel od stu zaraz". Denerwuje się jeszcze bardziej i rzuca pilotem w telewizor. Ekran eksploduje, raniąc jej twarz odłamkami. Wybuch słyszą sąsiedzi i zawiadamiają policję, pogotowie, straż pożarną i Samodzielną Brygadę Saperów Nieomylnych. Jako pierwsza przyjeżdża karetka i zabiera dziewczynę do szpitala.

KLAN (1154)
Na Sadybie od wczesnego ranka panuje ożywienie. Władysław przygotowuje dom do obrony, robiąc okopy w ogrodzie. Michał przekonuje go, że wojna dawno się skończyła, ale dziadek nie wierzy. Kinga ubiera męża w mundur Wehrmachtu i Michał aresztuje Władysława, po czym zamyka w piwnicy. Listonosz przynosi emeryturę, którą odbiera Elżbieta. Ola leży w śpiączce. Chirurg zastanawia się, czy nie warto byłoby powyjmować jej z twarzy odłamki szkła. Tłumaczy rodzicom, że w obecnym stanie będzie darła wszystkie poszewki na poduszki. Jerzy wciąż bije "Kiełbasę". Po kolejnym uderzeniu mężczyzna przestaje krzyczeć. Wykres EKG przedstawia linię prostą. Przestraszony Jerzy wzywa pielęgniarki i lekarzy. Przybiegają natychmiast i wykonują defibrylację. Pacjentowi zaczyna bić serce. Wkrótce odzyskuje też przytomność i znów krzyczy po uderzeniach szwedki. Pani Świetliczanka opowiada Rysiom o postępach w nauce, jakie poczynił Maciuś. Nauczył się czytać, pisać i liczyć. Rysio zastanawia się, czy chłopiec nie powinien już zakończyć edukacji, zawsze zaoszczędziłoby się trochę pieniędzy na książkach. Grażynka obiecuje, że się nad tym zastanowi. Świetliczanka pyta Rysia, czy nie odwiózłby jej do domu. Grażynka podejrzewa romans i wyzywając kobietę od zdzir wyrzuca za drzwi. Pani Świetliczanka potyka się na schodach i łamie rękę w przedramieniu i nogę w podudziu. Rysio prosi Darka, aby odwiózł ją do szpitala.

KLAN (1155)
Jerzy wypisuje się ze szpitala. Od razu udaje się do pracy. Nie wie jednak, że jest śledzony przez Michała. Wkrótce jednak pościg ustaje, ponieważ Michał zauważa wśród grupki kibiców tego, który kilka lat temu go pobił. Rusza maluchem za nim. Wreszcie dopada go na przejściu dla pieszych i przejeżdża. Przejeżdżając ponownie, na wstecznym, nie zauważa, że podchodzi policjant. Michał spodziewa się najgorszego, jednak przedstawiciel prawa, mł. aspirant Lizak, składa podziękowania za pomoc w ujęciu groźnego przestępcy. Pani Stanisława otwiera drzwi do piwnicy, żeby sprawdzić, czy Władysław jeszcze żyje. W tej chwili rzuca się na nią i usiłuje udusić. Widzi to mały Antoś i gryzie pradziadka w rękę. Władysław rozluźnia uścisk i Stanisławie udaje się wydostać. Dziadek ucieka do pobliskiego lasu, żeby odnaleźć swój oddział partyzancki. Elżbieta wzywa ślusarza i prosi o wymianę wszystkich zamków w drzwiach. Do Lubiczów przychodzi dyrektor Kozibób, chce poznać przyczynę nieobecności Oli w szkole. Paweł podejrzewa pedagoga o pedofilię, argumentując zbyt dużym zainteresowaniem sprawami córki. Krystyna z udawaną uprzejmością częstuje dyrektora rzekomo gwatemalskim cygarem, w rzeczywistości jest to trawka. Kozibóbowi poprawia się humor, Lubiczowie wkładają mu niepostrzeżenie dwa skręty do kieszeni. Gdy tylko nauczyciel wychodzi z ich mieszkania, Paweł dzwoni na policję i opowiada o narkotykach u dyrektora. Policja zatrzymuje Kozibóba na haju i aresztuje. Daniel odzyskuje przytomność po zażyciu kompotu. Wyraża nadzieję, że jego cierpienia już się skończyły. Obecna przy nim Dorota zaprzecza mówiąc, że chłopiec cierpi na obstrukcję od dwóch dni, ale niczego nie pamięta, ponieważ spał. Kinga usypia dzieci Pavulonem, gdy wchodzi Michał i opowiada, że od tej pory będzie mógł jeździć w stanie wskazującym i policjanci z wdzięczności za pomoc nie zatrzymają go. Oboje postanawiają to sprawdzić. Wypijają po trzy szklanki bimbru Władysława i idą do garażu. Michał początkowo nie wie, którego malucha wybrać, ale wsiada do środkowego. Za nim wchodzi Kinga. Włączają kasetę, słuchają piosenki "Because The Night" i śpiewają. Michałowi udaje się uruchomić rozrusznik. Po wyjeździe z garażu oboje zauważają, że zaczyna się szybko ściemniać. Z powodu złej widoczności przejeżdżają Jerzego, który chwiejnym krokiem wraca z pracy. Maluch wtacza się do apteki przez witrynę wystawową i przyciska Elżbietę z Wandą do ściany. Pani Stanisława ogląda "Club Rotation" i nie słyszy wołania o pomoc. Na Sadybę wraca uzbrojony Władysław prowadząc kolegów z Pruszkowa.

Zepsute okulary

Centurion2007-11-01, 13:29
Do sklepu optycznego wchodzi facet i zauważa na jednej z półek okulary za 2000 zł.
- Czyście pogłupieli? Co to za okulary, skoro aż tyle kosztują?
- To najnowszy wynalazek. Każdy kto je nosi widzi innych jakby nie mieli na sobie ubrania
- Niemożliwe! Chciałbym je przymierzyć.
Ekspedientka podaje okulary, facet zakłada je na nos i rzeczywiście, ekspedientka stojąca przed nim jest naga! Zdejmuje okulary - ubrana, zakłada - naga!
- Biorę je!
Wchodzi facet w swoich okularach do domu, patrzy: żona goła, sąsiad goły. Zdejmuje okulary - żona goła, sąsiad goły.
- No nie! Jeszcze nie zdążyłem dojść do domu a już się zepsuły...
Lista "najbardziej makabrycznych nazw zespołów" według czytelników magazynu "Rolling Stone":

1. Cattle Decapitation
2. Dahmer's Icebox
3. Alien Sex Fiend
4. Chainsaw Surgery
5. My Bloody Valentine
6. Southern Death Cult
7. Cannibal Corpse
8. Christian Death
9. Revolting Cocks
10. Black Sabbath
11. Disembowelment
12. Necrocannibalistic Vomitorium
13. Dogs Die In Hot Cars
14. Throbbing Gristle
15. Carcass
16. Pig Destroyer
17. Nosferatu
18. Flesh Eaters
19. ...And You Will Know Us By The Trail Of Dead
20. Hootie & The Blowfish.

Chyba układali to wielbiciele pluszowych króliczków...