O najnowszym rekordzie polskiej poczty informują już nawet zagraniczne agencje. Reuters, powołując się na "Gazetę Wyborczą" donosi, że nasza poczta jest wolniejsza od ślimaków. Tak obliczył informatyk Michał Szybalski.
Pan Michał, list wysłany priorytetem 20 grudnia, otrzymał 3 stycznia. Jak na umysł ścisły przystało, wziął się za obliczenia i wyszło mu, że ślimak dotarłby szybciej do jego domu niż wspomniany list.
Michał Szybalski czekał na niego 294 godziny. Co ciekawe, odległość między jego domem a domem nadawcy wynosi... 11,1 km. Prędkość "podróży" listu to 0,03775 km/h. Szybalski obliczył, że ogrodowy ślimak porusza się z prędkością ok. 0,048 km/h.
Przez 9 lat brytyjscy lekarze głowili się, dlaczego 11-letni Jerome Bartens nie słyszy. Po kolejnych badaniach bezradnie rozkładali ręce. Ich zdziwienie było ogromne, gdy okazało się, że chłopiec jest głuchy przez zalegający w uchu wacik - pisze "Daily Mail".
Dziecko odzyskało słuch bez pomocy specjalistów. Po prostu, podczas zabawy z ucha chłopca wypadł oblepiony woskiem kawałek wacika. Jerome Bartens od razu zaczął normalnie słyszeć.
Rodzice chłopca nie kryją szczęścia. Całe zdarzenie nazywają wprost cudem. Mają jednak pretensje do lekarzy, którzy nie potrafili zdiagnozować tak błahej sprawy i ciągali ich dziecko po rozmaitych badaniach.
Bliscy chłopca cieszą się, że teraz będzie on mógł w końcu normalnie funkcjonować. Feralny wacik rodzina zostawiła sobie na pamiątkę.