📌 Ukraina ⚔️ Rosja Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: 18 minut temu
Sierpień 2013
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31
Wrzesień 2013
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30
Październik 2013
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31

Ryba mutant

jankol2013-09-18, 13:44
Taka tam rybcia ze wschodu...

...chyba zobaczyła coś dziwnego i jej oczy wyj🤬o

Akt terroru

mlecz13232013-09-18, 9:29
Czyli coś dla miłośników animacji flash

Animcacja jest bardzo stara ale wrzucam ponieważ nie znalazłem jej na stronie i została stworzona przez naszego rodaka
Miłego oglądania

Historia pewnego agenta...

Piterek_192013-09-18, 0:33
Ciekawy dokument pokazujący nastroje w Solidarności a także doskonałą, "krecią" robotę zdrajców pokroju Wałęsy. Materiał archiwalny, w tv nie wiedzieć czemu nigdy go nie widziałem ;-]

Stoi na stacji lokomotywa i coś jeszcze...

konto usunięte2013-09-18, 10:43
Stacja towarowa w łódzkiej dzielnicy, w obrębie łódzkiej kolei obwodowej. Jeden z największych w Polsce kolejowych terminali towarowych.

Wybudowany przez Niemców (rękami Ż__ów z łódzkiego getta), od początku swojego funkcjonowania należał do największych dworców towarowych w Europie. Początkowo w skład kompleksu, prócz parowozowni, wieży wodnej (już nieczynnej) i szeregu budynków administracyjno-magazynowych, wchodził również przystanek osobowy, jego likwidacja nastąpiła w roku 1960.







Źródło: facebook.com/UrbanExplorersLodz

Więcej fotek w komentarzach.

Pamiętnik Maula

jagielek2013-09-18, 18:12
Tekst stary jak Internet ale może ktoś nie miał styczności. Czyta się przyjemnie:

PAMIĘTNIK MAULA

- Środa -

Dziś Sidi powiedział mi, że możemy się zemścić na Jedi. Bardzo się ucieszyłem. Gdyby nie to, że służę Ciemnej Stronie, świat by dla mnie pojaśniał. A tak, to pociemniał. Ciekawe, na kim będziemy się mścić, jak już zemścimy się na Jedi?

- Czwartek -

Kupiłem sobie nowe czarne wdzianko. Lecę na pustynię, więc musiało być przewiewne. Krawiec marudził coś a'propos ceny, niestety po ujrzeniu przed oczami mego miecza spuścił z tonu. I z ceny. Kupiłem też fajowskie kwadratowe buty. Niestety policja odholowała mój Sith-mobil, bo źle zaparkowałem. Sidious jednak powiedział, że od jutra "He'll make that legal".

- Piątek -

Mam znaleźć na pustyni jakąś Amidalę. Wściekli się wszyscy czy jak? W dodatku przyszedł mandat za parkowanie: 200 dattarii i 5 punktów karnych. A mam już uzbieranych 17. Zaraz zabiorą mi prawo jazdy na hiperprzestrzeń. Pytam się, jak mam być Sithem bez Sith Infiltratora?
Z mieczem problem. Dorobiłem drugie ostrze ale nie działa... Chyba bateria. Trudno, będę walczył jednym...

- Sobota -

Poszedłem do urzędu komunikacyjnego. Po krótkiej dyskusji z droidem zakończonej jego spotkaniem ze ścianą w budynku naprzeciwko udało mi się wyczyścić konto sobie, Masterowi i paru kumplom. Za to naśmieciłem w danych Jedi. Heheh, jutro ten stary pokręcony kurdupel Yodyna będzie zapierdzielał na piechotę.... I dobrze tak karaczanowi.
Poszedłem na lotnisko. Zapakowałem do Infiltratora menażkę, smalec, parę piwek, kiełbaski i lecę na tą Tatooine. Według mapy zabierze mi to ze dwa - trzy dni. Sidious nie wie, ale zwędziłem mu parę flaszek. Może bym wziął jakieś panienki... hmmm. Idę spać. Jutro długi lot przede mną.

Ps. Zamówiłem baterie do miecza, będą za tydzień. Cholerny intershop...

- Poniedziałek -

Wczoraj nic nie napisałem, bo byłem zajęty. Dość, ze piwa i flaszek od Sidiousa już nie mam. Co prawda chciałem sobie zrobić grilla na Tatooine, ale co tam. Wiem, czego zapomniałem - aspiryny. Ale poradziłem sobie, w lodówce była woda z kiszonych ogórków. Ufff...
W sumie lecę dalej. Daleko na tą Tatooine... O! Właśnie minąłem jakichś łosi w YT-1300! Jak dałem po klaksonie to wypadli z hiperprzestrzeni! Są chwile, kiedy bosko jest być Sithem...
Opracowuje plan działania. Trochę przeszkadza mi to dziwne pulsowanie w głowie, ale wiem jak zacząć. Najpierw załatwię Jedi. To nie powinno być trudne..
Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Sidious zapomniał powiedzieć mi, co mam zrobić z tą Amidalą, jak ja znajdę. Zabrać na Coruscant? Zdaje się, że ona tam leci. To po co ja lecę tam, skąd ona odlatuje, skoro ona leci tam, skąd ja odleciałem?

- Wtorek -

Przyleciałem na Tatooine. Chciałem się popisać przed miejscowymi moim skuterem i skoczyłem z klifu. Repulsor nie zadziałał, niech szlag trafi Murphy'ego. Przydałaby się ta aspiryna. Chciałem wbić klina, więc wybrałem się do knajpy. Na początku było nieźle, ale później jakaś banda robotów zaczęła nieziemsko hałasować. Już chciałem je rozwalić, ale przypomniałem sobie, że Sidious kazał załatwiać sprawę po cichu. Wziąłem więc właściciela na bok i powiedziałem, że jak jeszcze raz wpuści tu roboty to własnoręcznie ukształtuję mu nowa osobowość. Poskutkowało...
Noc w plecy. Zwiadowcy, których wysłałem, to kupa szmelcu - raportowały jakąś Amidalę, co 15 minut... popularne imię czy co? Nad ranem miałem dość. Poszedłem sam szukać. To był błąd. Nie wziąłem dezodorantu, a w czarnym na pustyni człowiek się szybko poci. W końcu któryś z tych debilnych zwiadowców się na coś przydał. Namierzył tego wysokiego Jedi, Kwak-Gonk Dzinksa, czy jak mu tam dali... ale przynajmniej oni mieli lekkie ubrania. Czasem mam wrażenie, ze Sidiousa bawi niemówienie mi takich rzeczy, jak ta o pogodzie....
Namierzyłem tego Kwaka i poleciałem za nim. Co prawda on jechał na jakimś zwierzaku, a ja na skuterze, ale ukrywałem się w dość sporej odległości. Sidious zawsze mówił, że dramatyczne wejścia robią lepsze wrażenie. No więc wypadłem na nich w ostatniej chwili. Uciekł! Nie wierzę, ale kurka uciekł! To niesportowe zachowanie! Poskarżę się komisji sędziowskiej. Ale może to i lepiej, że uciekli? I tak nie wiedziałem co zrobić z tą całą Amidalą....

- Środa -

Postanowiłem zostać na Tatooine jakiś czas. Tamci polecieli, jak polecę za nimi to Sidious będzie mnie męczył, żeby ich łapać. A tu, proszę bardzo, są całkiem niezłe laski... Niżej, malutka... I piwo tanie. Browar się nazywa "Oddech Banthy" i podobnie smakuje, ale co tam. Ważne, że wali w beret. Poczekam tu jakieś dwa dni i zrobię sobie wakacje.
Napatoczył się mi jakiś mały niebieski ze skrzydełkami. Usiłowałem go namówić, żeby postawił mi drinka (ten "Oddech Banthy" jednak za dobrze nie wchodzi), ale się wyparł. To postanowiłem poćwiczyć na nim używanie Mocy, ale powiedział, że jest Toydera... Toydori... Taydiro... małym niebieskim ze skrzydełkami i sztuczki na niego nie działają. No to pokazałem mu sztuczkę z bezprzewodowym transportem Mos Espa - Mos Eisley. Sztuczka jest prosta, tylko trzeba porządnie przykopać na początku. Myślę, że za jakieś półtora dnia wróci...
Chyba to samo zrobię krawcowi. To wdzianko jest i owszem, przewiewne, ale ciepłe jak cholera. W dodatku czarne, już pisałem. Do południa pierwszego słońca da się wytrzymać, ale jak wschodzi drugie... W dodatku nie mają tu drogerii. Chyba zerwę się wcześniej, za gorąco...

- Czwartek -

Dzisiejszy dzień zaczął się leniwie. Najpierw znudzony obejrzałem relację z otwarcia jakichś wyścigów podracuchów. Chorągiewki, przemówienia, reklamy... Nuda... Poszedłem na godzinny spacer i nagle coś poczułem. Nagłe parcie na zwieracz uświadomiło mi, że banthburger, którego wczoraj zjadłem jednak był nieświeży. Mogłem użyć Detoxify Poison, ale jakoś nie chciałem marnować Mocy. Dość, że ledwie dobiegłem do muszli i zacząłem przeglądać nowy numer "Szprych Sitha".
Nagle coś mnie uderzyło... Spadłem ze sracza i walnąłem o glebę... Ktoś tu używał Mocy. Złapałem za miecz i wybiegłem na zewnątrz. Nikogo. Podciągnąłem spodnie i ruszyłem przed siebie. No tak, znowu mandat za wycieraczką. W ramach oporu ściąłem przednią szybę razem z wycieraczkami. Od razu poczułem się lepiej. Nagle podleciał jakiś droid i zaczął coś nadawać. Udałem ze wiem o co mu chodzi i wsiadłem na motor. Benzyna była więc ruszyłem.

- Piątek -

Miałem małe kłopoty, bo benzyna co prawda była, ale również znalazło się miejsce na przeciek, chyba za szeroko ciąłem mieczem. Straciłem więc kontrolę nad pojazdem i wpadłem do jakiejś dziury. Przejechałem przez dziwny świecący tunel, przed wjazdem pisało, że to anomalia termo... tempo... jakaś tam, nieważne, bo wyjechałem z drugiej strony i wszystko było OK. Na szczęście udało mi się wcisnąć ten motor jakiemuś staruszkowi na pustyni. Wariat jakiś, cały czas ryczał i mówił, że na kogoś czeka. Spotkałem też paru ludzi w białych pancerzach, którzy szukali planów jakiegoś Księżyca Śmierci, Gwiezdnych Śmieci... czy czegoś takiego, które miały dwa roboty. Potem jeszcze wpadł na mnie mały jeżdżący kosz na śmieci (może to jego szukali, ale nieważne), tak go pogoniłem, że się kurzyło. Powiedziałem jeszcze jakimś śmiesznym kurduplom, gdzie pojechał.
W końcu udało mi się dojechać do Mos Eisley i wszedłem do jakiejś "Kantyny". Kiedy zamówiłem "Oddech Banthy" wszyscy się na mnie jakoś dziwnie gapili, ciekawe czemu? Po kilku(dziesięciu) kuflach zaczęła mnie boleć głowa, więc kazałem barmanowi uciszyć tych dziwnych, wielkogłowych grajków. Jakiś idiota z rogami się sprzeciwiał, mówił coś o tym, że to dobry zespół, w końcu zaczął mnie straszyć swoimi dwoma rzędami zębów. Jak pokazałem mu moje to poleciał do kąta i zaczął wymiotować. W końcu udało mi się załatwić pilotów, jakiś facet z Korelii i duża maskota. Mówili coś, że nie mogą, bo w scenariuszu pisze, że za dwa dni mają tu być, chyba im przygrzało. Powiedziałem, że jestem w złym humorze i opisałem moje złe uczynki z ostatniego tygodnia, żeby ich nastraszyć. Kiedy powiedziałem, że wywaliłem YT-1300 z hiperprzestrzeni to zaczęli się mną interesować, wymienili strasznie dużą cenę, ale nie miałem wyjścia.

- Niedziela -

Wróciłem na Coruscant. Poszedłem do Sidiego, ale kiedy tylko zacząłem mówić kazał mi iść umyć uzębienie. To chyba przez "Oddech Banthy". Wyszorowałem paszczę i wziąłem prysznic, czarne wdzianko było przepocone, więc wziąłem białe. Sidiemu to się nie spodobało. Zapytał jak sprawy. Powiedziałem, że uciekli. Wkurzył się. Miał taka minę, że zdecydowałem powiedzieć mu, że Sith Spider gdzieś się zapodział, kiedy zeskoczyłem. Pewnie pojechał dalej i rozbił się o skały. Sidi naprawdę się wkurzył.
Zapytał, czemu tak długo mnie nie było i dlaczego nie został poinformowany, że Sith Infitrator przyleciał. Wydało się, musiałem powiedzieć, że kiedy walczyłem z Jedi ktoś mi go zarąbał. Oczywiście wtedy się zabawiałem, ale nie musi tego wiedzieć. Przyleciałem frachtowcem - YT-1300 - w tej chwili mnie olśniło i uświadomiłem sobie, że to ci, których wywaliłem z nadświetlnej, więc pewnie dlatego musiałem wydać wszystkie oszczędności. Sidi powiedział, że potrąci mi z kieszonkowego i wyszedł.
Po chwili wrócił i powiedział, że przyszła paczka z bateriami do miecza, ale ją odesłał, bo jeszcze setki są w magazynie. Powiedziałem, że jakieś 3 miechy temu zostawiłem kluczyk w lombardzie, żeby mieć na panienki. Tym razem powiedział, że mam lecieć na Naboo i jeśli tym razem mi się nie uda to mnie zabije. Odpowiedziałem, że to nie będzie konieczne. Wyszedł bez komentarza.
Chyba powinienem mu powiedzieć o tym, że zabrałem mu piwko i że musi zatrudnić nowego krawca. Może później. Teraz idę wybrać pieniądze z drugiego konta i gdzieś zabalować.

- Poniedziałek -

Przygotowuję się do wyjazdu na Naboo. Podobno jest tam dużo wody. Wziąłem wędkę, akwalung i kuszę do podwodnych polowań. Powinienem znaleźć trochę czasu na ryby, byle nie były za duże. Aha, no i Sidious kazał mi nosić czarne ciuchy. Powiedział, że Ciemna Strona nie lubi jasnych kolorów. Kurde. Ubrałby się człowiek w coś fajnego (jakieś żarówy na disco, laski na to lecą), a tu nic. Ech... Przemycę coś.
Oglądałem wiadomości. Okazało się, że miałem fuksa i odleciałem z Tatooine dosłownie w ostatniej chwili. Tamtejsi farmerzy urządzili blokadę tunelu hiperprzestrzennego. Hasła mają niczego sobie: "Żądamy dopłat do produkcji piasku na Tatooine" i "Uwolnić Sarlacca" - to chyba jakiś ich lider, pewnie aresztowany za burdy.
Otworzyłem magazyn i wziąłem baterie do miecza. Litowo - jonowe. To jest technika! Oba ostrza chodzą jak nowe! Ciekawe, co powie Sidious - magazyn otworzyłem blasterem...

- Środa -

Juhuuu!!! Bombastycznie jest na tej Naboo! Byłem dziś z Neimoidianami na rybach. Złowiłem dwie - jedną wielkości domu, a drugą - Dreadnaughta. Się toto nazywa Colo. Szarpała się trochę, ale wyciągnąłem. Rune Haako, ten debil, nie mógł znaleźć podbieraka to uniosłem ją Mocą. Ale się zdziwiła...
Podobno dziś przyleciała Amidala razem z Jedi. Będzie impreza! Sprawdziłem miecz i wdzianko, żeby groźnie wyglądać. Już sobie obmyśliłem, jak wejdę. Otworzą się takie wielkie drzwi i ja za nimi będę stał. Zrzucę kaptur i p o w o l i włączę miecz. Powinno wywrzeć dobre wrażenie, co?

- Czwartek -

Jest, Jest, Jest! Przyszli Jedi!!! Nareszcie będzie jakaś naparzanina!! Ale znowu niesportowi. Rzucili się na mnie we dwóch. Myślę, źle będzie... Ale nic to, szkoła moich stryjków bardzo się przydała.
Jednak ci miastowi to leszcze. Raz go dźgnąłem, a on już leży i umiera ten Kwak... A miało być tak fajnie. Potem wpadł ten młody, znaczy jego parawanik i nuże na mnie. Zdziwiłem się. Sidi mówił, że jak załatwię Kwaka to ten drugi będzie, zdemater... zdemonto....zdemora.... znaczy się odjedzie mu ochota do walki. A tu nic...
No co, zaskoczył mnie, bo scenarzysta odwrócił sprytnym manewrem moją uwagę. Ale dobrze, że mnie zabił, bo Sidi to by mi dopiero dowalił za to, że się dałem zabić. A tak, mam spokój i w końcu mogę iść na panienki, tylko najpierw zakoszę Sidiemu Infiltratora, żeby nie miał "cloaking device", a ja zbije na tym majątek w 2 drugim tomie Zahna.

Najsłynniejsi żołnierze starożytności

konto usunięte2013-09-18, 23:37
1 Nieśmiertelni



Według Herodota, ich nazwa – Nieśmiertelni – pochodziła z faktu, iż gdy na skutek ran lub chorób ginął jakiś gwardzista, natychmiast kolejny zastępował go w szeregu (miało to mieć efekt psychologiczny – wydawało się, że żaden wojownik nie zginął. Nie wiemy, jak oddział gwardii nazywany był przez samych Persów, jednak jego istnienie potwierdzają również historycy z okresu Aleksandra Wielkiego, w relacjach których noszą oni określenie "dzierżący jabłko". Pochodzi ono od ich broni - długich, ciężkich włóczni, na których tępym końcu umieszczono przypominającą kształtem jabłko przeciwwagę, która ułatwiała operowanie tą bronią.

2.Hoplici



Hoplici powstali w Grecji znamy ich m.in. z filmu "300" gdzie 300 spartan walczy z persami stosując zwartą falangę.Falanga była stosowana przez hoplitów przez cały okres ich istnienia,była formacją obronną niezwykle skuteczną na ataki frontalne,boki i tyły były jednak narażone na atak,który mógł rozgromić formację,Przeciętna falanga miała 8 rzędów.
Typowy hoplita był wyposażony w włócznie Dorę,miecz,tarczę Hoplon,kirys z brązu lub zbroję skórzaną,na głowię miał w latach swojej świetności hełm koryncki do tego jeszcze nagolenniki i osłony przedramion z brązu.

3.Pedzetajr Macedoński



Pedzetajrowie zawdzięczają swoje istnienie hoplitom,od któych wzięli swoją taktykę.Tworzyli oni falangę tylko że 16 rzędową.Ich główną bronią była Sarrisa dzięki której zawdzięczają swoją sławę ,Sarrisa miała ok.6 metrów długości,była ona ostra na dwóch końcach po pierwsze dlatego żeby żołnierz mógł ją wbić w ziemie żeby stałą równo po drugie żeby po złamaniu piki mógł ciągle walczyć.Innym zastosowaniem sarrisy może być również użycie ich jako tarczy przeciwko strzałom(Pierwsze 5 rzędów trzymało pikę poziomoa pozostałe trzymały je pochylone co mogło zatrzymać strzały w pewnym stopniu przy takiej ilości sarris.Taki pikinier był wyposażony w tarczę,której nie używał w trakcie kiedy trzymał sarrisę ponieważ wymagała ona użycia 2 rąk albo nosił ją na ramieniu.Na ogół nosili oni skórzane zbroje lub rzadziej napierśniki z brązu i hełmy najcześciej beockie lub frygijskie.Byli również wyposażeni w miecz najczęściej Kopis.

4.Hetajrowie



Ciężkozbrojna jazda macedońska(można ich porównać do naszej husarii)rekrutująca się z przedstawicieli arystokracji, stanowiąca królewską gwardię przyboczną, dowodzoną podczas bitwy bezpośrednio przez króla.Zbroja jest mniej więcej taka sama jak u pedzetajrów tylko że lepszej jakości.Nie używali tarcz za to walczyli Xystonem czyli ok.3 metrową włócznią a ich zadaniem było przebić się przez szeregi wrogą(dlatego porównałem ich do husarii)

5.Katafrakci



Katafrakt (gr. κατάφρακτος kataphraktoi – pokryty, osłonięty, opancerzony) – ciężki kawalerzysta w czasach starożytnych i w średniowieczu. Ciężkozbrojnej jazdy używali m.in. Sarmaci, Partowie, Seleucydzi, Sasanidzi, Ormianie, Rzymianie i Bizantyńczycy.Katafrakci dosiadali specjalnie hodowanych ciężkich koni bojowych. Ich opancerzenie najczęściej stanowiła kolczuga lub zbroja łuskowa oraz hełm. Inaczej rzecz się przedstawiała w zachodnich, zhellenizowanych satrapiach Seleucydów – tamtejsi jeźdźcy nosili metalowe kirysy, laminowane naramienniki i nagolenice, hełm tracki z maską jeźdźca. Katafraktowie, według Tytusa Liwiusza mieli stanowić część agemy Antiocha III Wielkiego. Zazwyczaj byli uzbrojeni w długą na 4-4,5 m włócznię (kontos), ciężki miecz oraz łuk. Podobno opancerzane miały być również konie – bądź to ladrami łuskowymi, bądź płytowymi (z brązu). Niektóre źródła mówią o katafraktach jeżdżących na wielbłądach.
W średniowiecznym Bizancjum katafrakci stali się najcięższą jazdą świata, przewyższając pod względem opancerzenia nawet zachodnioeuropejskie rycerstwo. Często wiąże się ich z elitarnym oddziałem Nieśmiertelnych, choć nie istnieją bezpośrednie dowody, że była to jednostka katafraktów.

6.Rzymscy Legioniści(po reformach Mariusza)



Prawdopodobnie najbardziej znani żołnierze starożytności.
Rzymskie Legiony podbiły spory kawałek świata nic dziwnego,ponieważ była to jedna z najlepiej zorganizowanych armii w historii o niezwykłej dyscyplinie i wyszkoleniu.Każy Legionista po reformach Mariusza był jednakowo wyposażony na początku była to

Lorica Hamata



a później Lorica Segmentata



Używali hełmów montefortino oraz tarcz scutum
Jako uzbrojenia ofensywnego używali 2 oszczepów ciężkiego i lekkiego pilum,miecza gladius oraz sztyletu pugio.

Jest to mój pierwszy post tego typu trochę skopiowałem z wikipedii ponieważ nie mogłem ułożyć sobie zdań a trochę sam napisałem

Jak było wyj🤬

Czołgi II Wojny Światowej (lekkie III Rzeszy) vol.1

konto usunięte2013-09-18, 0:02
Taka mała odskocznia od broni, może też się spodoba.

Czołgi II Wojny Światowej (lekkie III Rzeszy) vol.1



Panzerkampfwagen I



PzKpfw I (Panzerkampfwagen I) – niemiecki czołg lekki używany w okresie II wojny światowej. Podstawowymi wersjami (niem. Ausführung) były A i B. Był to pierwszy czołg seryjnie produkowany w III Rzeszy. W latach 1934–1939 zbudowano ogółem ok. 2000 egzemplarzy. Na bazie wielu z nich powstawały potem inne pojazdy wojskowe (m.in. samobieżne działa przeciwpancerne Panzerjäger I). Czołgi PzKpfw I zostały użyte między innymi w kampanii wrześniowej i kampanii francuskiej. Produkowano także w niewielkich ilościach odmienne wersje Ausf. C i Ausf. F, natomiast wersja PzKpfw I Ausf. D została porzucona w fazie prototypu.




Dane podstawowe
Państwo - III Rzesza
Producent - Henschel-Werke
Typ pojazdu - czołg lekki
Trakcja - gąsienicowa
Załoga - 2 osoby

Historia
Prototypy - 1933
Produkcja - 1934-1936
Wycofanie - 1942
Egzemplarze - 1190

Dane techniczne
Silnik - Krupp M305, 57 KM
Transmisja - ZF Aphon FG 35, mechaniczna
Poj. zb. paliwa - 144 l
Pancerz stalowy, spawany, 6-13 mm
Długość - 4,02 m
Szerokość - 2,06 m
Wysokość - 1,72 m
Prześwit - 0,29 m
Masa - 5400 kg
Moc jedn. - 10,6 KM/t
Nacisk jedn. - 0,39 kg/cm²

Osiągi
Prędkość droga: 40 km/h
Zasięg droga: ok. 140 km

Pokonywanie przeszkód
Brody (głęb.) - 0,6 m
Rowy (szer.) - 1,4 m
Ściany (wys.) - 0,4 m
Kąt podjazdu - 30° (57%)

Dane operacyjne
Uzbrojenie
2 x karabin maszynowy MG 13
Użytkownicy
Niemcy, Hiszpania, Węgry (być może Chorwacja)




Panzerkampfwagen II



PzKpfw II (Panzerkampfwagen II) – niemiecki czołg lekki, wykorzystywany w pierwszych latach II wojny światowej. Aż do 1941 roku był podstawowym czołgiem w dywizjach pancernych III Rzeszy. Słabe opancerzenie, dochodzące do 35 mm od frontu i wynoszące zaledwie 14,5 mm z boku i z tyłu, czyniło go niezwykle wrażliwym na ogień nieprzyjacielskich czołgów i dział. Także uzbrojenie, które stanowiło działo kalibru 20 mm, było niewystarczające by zniszczyć większość wrogich wozów pancernych. Dlatego też w 1942 roku zdegradowano go do działań rozpoznawczych i przeciwpartyzanckich i starano się go zastąpić czołgami średnimi PzKpfw III i PzKpfw IV.

W toku wojny powstało kilkanaście wersji PzKpfw II. Ostatecznie produkcję zakończono w styczniu 1944 roku. Czołgi tego typu brały jednak udział w walkach na wszystkich frontach, aż do końca wojny. Na bazie podwozi PzKpfw II skonstruowano również kilka typów innych pojazdów, m.in. dział samobieżnych, wozów dowodzenia, transporterów amunicyjnych i czołgów pływających.




Dane podstawowe
Państwo - III Rzesza
Typ pojazdu - czołg lekki
Trakcja - gąsienicowa
Załoga - 3

Historia
Prototypy - 1934
Produkcja - 1935 – 1942, 1944

Dane techniczne
Silnik - 1 silnik gaźnikowy, 6-cylindrowy Maybach HL 62 TR lub Maybach HL 62 TRM o mocy 140 KM przy 2600 obr./min.
Transmisja - mechaniczna
Poj. zb. paliwa - 170 l
Pancerz grubość: 15 – 35 mm
Długość - 4,81 m
Szerokość - 2,28 m
Wysokość - 2,02 m
Prześwit - 0,34 m
Masa - 9500 kg (bojowa)
Moc jedn. - 14,0 KM/t

Osiągi
Prędkość - 40 km/h (po drodze)
Zasięg - 190 km (po drodze)
- 125 km (w terenie)

Pokonywanie przeszkód
Brody (głęb.) - 0,92 m
Rowy (szer.) - 1,80 m
Ściany (wys.) - 0,63 m
Kąt podjazdu - 30º

Dane operacyjne
Uzbrojenie
1 armata KwK 38 L/55 kal. 20 mm (zapas amunicji – 180 szt.)
1 karabin maszynowy MG 34 kal. 7,92 mm (zapas amunicji – 2250 szt.)
Użytkownicy
Niemcy, Hiszpania, Liban, Słowacja






Kleiner Panzerbefehlswagen



Kleiner Panzerbefehlswagen (Kl PzBfWg, Sd.Kfz. 265) - pierwszy niemiecki czołg dowodzenia zaprojektowany i zbudowany w okresie poprzedzającym II wojnę światową, a następnie używany bojowo w początkowym okresie wojny.




Dane podstawowe
Państwo - III Rzesza
Producent - Krupp-Grusonwerk AG (prototyp)
Daimler-Benz AG
Typ pojazdu - czołg dowodzenia
Trakcja - gąsienicowa
Załoga - 3 osoby, dowódca, kierowca i radiooperator

Historia
Prototypy - 1935
Produkcja - 1935 - 1938
Wycofanie - 1945
Egzemplarze -16 szt. na podw. Kpfw I Ausf. A
184 szt. na podw. Kpfw I Ausf. B

Dane techniczne
Silnik - 6-cylindrowy, gaźnikowy, chłodzony cieczą silnik rzędowy typu Maybach NL 38TR o pojemności 3791 cm³ i mocy 73,6 kW (100 KM) przy 3000 obr/min
Transmisja - mechaniczna
przekł. ZF Aphon FG 31
5 biegów do przodu, 1 wsteczny
Poj. zb. paliwa - 146 l.
Pancerz - spawany i nitowany z płyt walcowanych, stalowych,
6-13 mm, 6-19 mm (3 Kl B)
Długość - 4,42 m
Szerokość - 2,06 m
Wysokość - 1,99 m
Prześwit - 0,29 m
Masa - 5,88 t (całkowita)
Moc jedn. - 17 KM/t
Nacisk jedn. - 0,43 kg/cm²

Osiągi
Prędkość maks. - 40 km/h (na drodze)
Zasięg - 170 km (na drodze)
- 115 km (w terenie)

Pokonywanie przeszkód
Brody (głęb.) - 0,58 m
Rowy (szer.) - 1,4 m
Ściany (wys.) - 0,36 m
Kąt podjazdu - 30°
Przechył boczny - 58%

Dane operacyjne
Uzbrojenie
1 x karabin maszynowy MG 13 lub MG 34 kal. 7,92 mm (zapas amunicji - 900 szt.)
Wyposażenie
radiostacje FuG2 oraz FuG6
Użytkownicy
III Rzesza, Węgry, Hiszpania


Brak video

Wszystkie dane i opisy czołgów pochodzą ze strony wikipedia.pl; zdjęcia są pobrane poprzez wyszukiwarkę Google; filmy z YT.
Aleister Crowley - diabeł w ludzkiej skórze



Aleister Crowley uznawany jest za zło wcielone - jedną z najmroczniejszych i najbardziej zdemoralizowanych postaci pierwszej połowy XX wieku. Wierząc w nadejście nowej ery, którą zwiastowały mu byty z innego wymiaru, zamierzał przebudzić ludzkość i przygotować ją na wielki skok w eon Horusa. Niedługo minie 65. rocznica śmierci słynnego maga, demonologa i skandalisty. Czym tak bardzo gorszył… i dlaczego nadal gorszy?

O Crowleyu mówi się rzadko, dlatego obrósł wieloma mitami. Jeśli już łamie się tabu, wspomina się go zwykle jako satanistę, którym naprawdę nie był. Ten angielski mistyk-okultysta kontaktował się rzekomo z bytami z innych wymiarów, od których przyniósł wieści o początku nowej, lepszej epoki w dziejach. Dzięki magii ludzie mieli osiągnąć w niej wyżyny duchowego rozwoju. Samego siebie Crowley widział w roli „proroka”, ale ci - jak mówiła znana mu dobrze Biblia - nie zawsze są szanowani wśród swoich... szczególnie, gdy są obrazoburcami.

Dzieciństwo antyboga



Postaci Aleistera Crowleya - okultystycznego mistyka, literata i jednego z największych skandalistów w dziejach Wielkiej Brytanii - nie można zrozumieć bez cofnięcia się do jego dziecięcych lat. Urodzony w 1875 r. Edward Alexander (bo tak brzmiało jego prawdziwe imię) wychował się w rodzinie radykalnych protestantów. Dzieciństwo, w którym zmuszano go do uczenia się na pamięć „Pisma Świętego”, określał jako „piekło”. Surowy ojciec - bogaty browarnik - zmarł na raka języka, gdy chłopiec miał 11 lat. Rygoryzm matki, która od dziecka nazywała go „bestią”, wzbudzał w nim niechęć, która potem przeszła w nienawiść. Ze smyczy zimnego i surowego domu nastoletni Crowley zerwał się w szerszy świat wiktoriańskich szkół, z których często relegowano go za złe zachowanie.

Dobry start w dorosłość umożliwiała mu odziedziczona po ojcu fortuna. Młody Crowley wydawał się nie mieć pomysłu na życie (albo miał ich za dużo naraz). W okresie studiów z taką samą lubością oddawał się niepohamowanej (także homoseksualnej) rozpuście, co zdobywaniu wiedzy. Cierpiał wtedy na „głód książek” - czytał wszystko, co wpadło mu w ręce i stawiał pierwsze literackie kroki. Rozwijał też umiejętności wspinaczkowe - jedną z wielkich życiowych pasji. W międzyczasie zmienił imię na Aleister - gaelicki odpowiednik Alexandra. Imienia nadanego przez rodziców, jak twierdził, nie znosił.

Pierwsze doświadczenia mistyczne i zbliżenie do okultyzmu nastąpiły u niego pod koniec XIX wieku. W 1898 r. wstąpił w Londynie do magiczno-okultystycznego Hermetycznego Zakonu Złotego Brzasku, którego członkowie zgłębiali kolejne stopnie sztuk tajemnych - od astrologii i Tarota, po umiejętność komunikowania się z „istotami wyższymi”, którą osiągali ponoć adepci najwyższych szczebli. Była to pierwsza z wielu organizacji i lóż, w których działał. W młodości Crowley był też w ciągłej podróży - zwiedził m.in. USA, Meksyk, Cejlon, Indie i Chiny, gdzie wspinał się i zgłębiał różne tradycje mistyczne.

Dyktujący demon Aiwass


Na przełomie XIX i XX wieku, wraz z rosnącą popularnością seansów spirytystycznych zapanowało przekonanie, że człowiek o odpowiednich predyspozycjach - tzw. medium - może tymczasowo użyczyć ciała eterycznym istotom, które w ten sposób zyskują zdolność do kontaktu z żyjącymi. Tą dziwną drogą powstało wielkie dzieło Crowleya „Liber AL vel Legis” znane też jako „Księga prawa”.

W 1903 r. Crowley pojął za żonę Rose Kelly, z którą na początku następnego roku wybrał się na mistyczną „pielgrzymkę poślubną” do Egiptu. Ciężarna Rose (która za kilka lat rozwiedzie się z magiem i wpadnie w alkoholizm) doświadczyła wówczas serii transów, w których głosy z zaświatów wołały do jej męża: „Oni na ciebie czekają”. Dopiero po odprawieniu pradawnych rytuałów jako nadawca sygnału ujawnił się Ozyrys, który ustami kobiety przekazał zdanie-klucz: „Nadchodzi równonoc bogów” - przełom dla ludzkości.

Crowley utrzymywał, że 8 kwietnia 1904 r., koło pierwszej w nocy, usłyszał dobiegający z kąta głos, który pochodził od Aiwassa. Był to „nieczłowiek” w ludzkiej formie - posłaniec trójcy egipskich bóstw mający podyktować magowi „Liber AL vel Legis”. Przez trzy kolejne noce nieznana siła kierowała ręką Crowleya, spisując dzieło. W tym czasie Aiwass stał ponoć cały czas za jego plecami: „Wyglądał jak ciemny, wysoki mężczyzna - krzepki i zdrowy trzydziestolatek o twarzy dzikiego władcy. Oczy miał przysłonięte, gdyż mogły unicestwić wszystko, na co spojrzy. Nie był ubrany po arabsku - wyglądał raczej na przybysza z Persji lub Asyrii”. Crowley nie wiedział, kto to był - mówił, że „albo anioł, albo demon, albo Bóg”

Poglądy i Thelema

Głównymi hasłami mistycznej filozofii-religii jaką stworzył, znanej jako Thelema, zapisanymi w Liber AL vel Legis, były:
Każdy mężczyzna i każda kobieta to gwiazda. (I:3)
Czyń wedle swej woli będzie całym Prawem. (I:40)
Miłość jest prawem, miłość podług woli. (I:57)
Nie ma prawa poza Czyń wedle swej woli. (III:60)

Thelema błędnie rozumiana jest jako zachęta do robienia co się chce. Crowley wyraźnie w swoich pracach tłumaczy, iż nie powinno się jej tak pojmować. Przez słowo „wola” rozumie pewien cel (to, co w innych systemach nazywane jest geniuszem, kamieniem filozoficznym, summum bonum, czyli Wiedzą Świętego Anioła Stróża) w życiu człowieka, który powinien przez niego zostać odkryty, a gdy to się stanie powinno się zgodnie z nim żyć:
Takoż i ty cały; nie masz żadnego prawa poza czynieniem swej woli. Czyń tak, a nikt nie powie nie. Albowiem czysta wola, nieukojona celem, wolna od żądzy wyniku, jest na każdy sposób doskonała. (AL I:42-44)

Zgodnie z jego naukami człowiek żyjący zgodnie ze swoją wolą nie napotka w życiu żadnych przeciwieństw, i z łatwością wolę tę będzie mógł wypełnić, bez obaw, że może się to kłócić z wolą innych; albowiem jeśli on znajdzie się we właściwym dla siebie miejscu, inni ponoszą winę za wchodzenie mu w drogę:
Bądź silny, o człecze! pożądaj, raduj się wszelkimi rzeczami zmysłu i zachwytu i nie obawiaj się, iż jakiś Bóg za to cię odrzuci. (AL II:22)

Każdą zmianę można wywołać przez zastosowanie właściwej siły, gdyż wszechświat jest powiązany wewnętrznie i doskonale zrównoważony.

Crowley twierdził, że prawdziwe odrodzenie magii nastąpiło właśnie 8, 9 i 10 kwietnia 1904 roku, kiedy to zgodnie z instrukcjami Rose spisywał Liber AL vel Legis. Zainicjowanie tego okultystycznego prądu wywołało wir, bóle porodowe nowego eonu, a kres starego (Równonoc Bogów). Zdarzenie takie pojawia się w odstępach mniej więcej 2000 lat. W Liber AL vel Legis Aiwass uznał Crowleya za „logos nowej ery Horusa”.

Według Crowleya, ludzkość ma za sobą dwa eony: Eon Izydy i Eon Ozyrysa. Eon Izydy stanowił okres, w którym ludzie żyli zgodnie z rytmem natury, na Ziemi panował matriarchat, wierzono, że wszystkim kieruje przeznaczenie. Był to czas niewinności, ale i nieświadomości. Tę niewinność ludzkość utraciła wraz z nadejściem Eonu Ozyrysa, kiedy to patriarchalne struktury zaprowadziły przymus i prawo. Eon Ozyrysa to dyktatura świadomości, która tłumi ludzkie popędy i ustanawia konflikt między ludzkością a światem natury. Eon Ozyrysa to wreszcie wiek wielkich monoteistycznych religii, podpierających struktury państwowe. Crowley twierdził, że w naszym stuleciu rozpocznie się okres przechodzenia do kolejnego Eonu – Eonu Horusa. Nowy Eon narodzi się w bólu i cierpieniach, gdyż ludzkość będzie musiała porzucić dogmaty, z których budowała swoją rzeczywistość. W Eonie Horusa znikną struktury dominacji, matriarchalne i patriarchalne. Każdy przejmie odpowiedzialność za własne życie. Kobiety odnajdą mężczyznę w sobie i mężczyźni odnajdą kobietę w sobie. Ciało znowu stanie się całością. Crowley, jako Bestia (Słońce, 666, męska zasada, Logos, Wola), miał dążyć do świętego zjednoczenia z żeńską zasadą, „nierządnicą Babilonu”

Ksiega Praw - Liber AL vel Legis(po polsku)
czarymary.pl/liberal.html


żródełko; onet, wikipedia, wujaszek google

Oznaczenia wiekowe materiałów są zgodne z wytycznymi
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na 6 miesięcy. 6,00 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem