Wrzesień 2013
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30
Październik 2013
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31
Listopad 2013
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30

Muzyka w dzień dobry tvn

Konto usunięte • 2013-10-14, 13:44
Wiadomo, że występy w tych wszystkich programach to chamski playback, ale to jest już za mocne Zwłaszcza gitarzystka

Polski Mużin

jolmen132013-10-14, 12:38
Historia jakby z własnego podwórka. Mój staruszek jest ratownikiem medycznym, i pewnego razu wpadł do przychodni odwiedzić znajomego lekarza. Murzyna czarnego jak noc, niezwykle dowcipnego i zabawnego pana Tariku. Tariku wali wódę jak Polak (nic dziwnego, mieszka tu już z 20 lat), ma żonę Polkę i ogólnie cieszy się w miarę szacunkiem wśród pacjentów; więc to taki "nasz polski murzyn" . No i mój ojczulek wpada do poczekalni i patrzy a z gabinetu murzina wypadają co chwilę pacjenci. Bach wpada pacjent, bach po 30 sekundach wypada. Mój starszy myśli sobie, co jest, no ale wchodzi do gabinetu, a lekarz siedzi przy komputerku i drukuje recepty. Wywiązała się dyskusja:
- Ale Ci to szybko idzie, z komputerem pach pach, drukareczka. Nie to co my w pogotowiu, wszystko ręcznie trzeba wypisywać.
Tariku spojrzał na mojego ojca, złożył ręce na piersiach i mówi z charakterystycznym afrykańskim akcentem:
-A bo Wy to jesteście sto lat za murzynami!

Innym razem spotkałem Tariku w pubie. Podaje mu rękę żeby się przywitać a ten pogłaskał mnie zewnętrzną (czarną jak kawa z 6 łyżeczek) stroną dłoni i ze śmiechem mówi: "Ha! Pobrudziłem Cię!"
Przybiega do domu mały ż🤬d i od drzwi krzyczy:
- Tato, tato zaoszczędziłem dziś 10zł.
- W jaki sposób? Pyta ojciec.
- Biegłem za autobusem do domu ze szkoły, mówi syn.
Ojciec nagle trzask w głowę synka i mówi:
- Głupi ty, jak byś biegł za taksówką, oszczędził byś 40zł.

Posiłek na centralnym

Bazyliszek2013-10-14, 11:17
Lata 80 może koniec lat 80
Pewien chłop z małego miasteczka jedzie na południe polski do rodziny, przesiadka na centralnym w Warszawie.
Błąka się z torbami po dworcu, pierwszy raz w stolicy, jest późna godzina, sroga zima.
Na hali, na piętrze, na balkonie widzi jakiś bar, wszedł na górę, brak stolików i krzeseł tylko popularne w tamtych czasach wieloosobowe wysokie stoły jeden przy drugim, przy których trzeba stać i można jeść
Podszedł zamówił zupę pomidorową z makaronem, makaron dawali na osobnym talerzu, zupę na osobnym.
Zabrał się jakoś i podszedł do stołu, postawił talerze zawiesił siatki pod stołem i wrócił do kasy po łyżkę.
Odwraca się z łyżką a przy stole murzyn wp🤬la jego zupę, normalnie murzyn, chyba student jakiś.
K🤬a, kasy już nie ma na nową zupę, głodny jak diabli, do pociągu jeszcze dwie godziny, co było robić podszedł i zaczął jeść makaron z drugiego talerza.
Myśli, ….chociaż makaron wp🤬lę
Murzyn spojrzał uśmiechnął się i zagadał łamaną polszczyzną
-Bieda co ????
No k🤬a mać, bambus j🤬y, nie dość ze mi zupę wp🤬la to jeszcze biedę sugeruje
Facet wściekły odwraca się do innych ludzi, którzy stoją i jedzą przy stołach, szukając wzrokiem pomocy
Patrzy a trzy stoły dalej stoi …jego zupa z makaronem i siatki wiszą pod spodem

.

Latająca niespodzianka

Fakerę2013-10-14, 13:11
Nie spodziewał się