Sierpień 2013
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31
Wrzesień 2013
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30
Październik 2013
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31

Zrób to sam - Przerażający trik z głosnikiem!

Konto usunięte • 2013-09-10, 17:18
Eksperyment który można zrobić samemu w domu, wygląda dosyć interesująco i jednocześnie przerażająco.



Wystarczy:

- Skrobia kukurydziana (Nie wiem czy z mąką będzie działać ale można spróbować)
- Głośnik, im większy tym bardziej widowiskowy efekt.
- Foliałka.
- Woda.

Ewentualnie:
Jakiś barwnik, czyli np. rozj🤬y flamaster.
Witam. Chciałbym opowiedzieć wam o pewnym zajściu w klubie ze mną w roli głównej. A więc...

W ostatnią sobotę poszedłem z kumplami z pracy do klubu w naszym mieście. Cała nasza trójka nie jest w żadnym związku, więc poszliśmy na podryw. Wbiliśmy, popiliśmy trochę, potem koledzy znaleźli sobie po jakiejś laseczce, znowu popiliśmy tylko tym razem w piątkę, aż przyszedł moment kiedy jeden kumpel się gdzieś urwał a drugi poszedł tańczyć i zostałem sam.

Tak sobie siedzę i rozmyślam nad problemami tego świata, aż nagle zauważam przy barze ładną blondynkę. Myślę sobie - Kiedyś trzeba sobie kogoś znaleźć i odstawić rąsie. Byłem już nieźle wstawiony, a odchodząc od stolika strzeliłem sobie jeszcze jednego kielona. Podbijam do baru, siadam obok tej panienki, ona mnie zauważa, uśmiecha się i mówi:
- Czeeeeść
Nagle coś odbija mi do mojego sadolowego umysłu i odpowiadam:
- Wyj🤬 Ci !?
Ona się odchyla i daje:
- Boże... Ty jesteś jakiś pop🤬lony...
Ja na to:
- Sory, liczyłem na miłość od pierwszego wejrzenia.
Ona nadal odchylona robi minę jakby nie wiedziała czy się śmiać czy wk🤬ić, a po chwili odchodzi. Ja się śmieję sam do siebie i zaraz postanawiam opuścić lokal.

Nie było, bo materiał własny

Optymista

MichaU2013-09-10, 22:49
Moja żona dowiedziała się, że ma raka. Przynajmniej skończy się problem z włosami w zupie.

 

Kontrowersyjna aplikacja

Vof2013-09-10, 0:27
Ghetto Tracker - strona, która bogatym pomaga omijać biednych



Dolina Krzemowa to miejsce, gdzie bardzo często powstają i są realizowane genialne pomysły, które całkowicie zmieniają rzeczywistość. Niestety także i tam pojawiają się przedsięwzięcia, które mogą budzić jedynie wstyd i pożałowanie.

Niedawno otworzona strona internetowa o wdzięcznej nazwie "Ghetto Tracker" (Tropiciel Getta), ma pomagać bogatym, przyjezdnym turystom odnajdywać i unikać biednych i niebezpiecznych dzielnic w obcym mieście. Jak informuje autor strony - poprzez interfejs zbierane są informacje i oceny użytkowników, które dotyczą konkretnych miejsc. Jeśli np. dana dzielnica zostanie negatywnie oceniona, na mapie pokaże się w tej lokalizacji czerwony punkt informujący o niebezpieczeństwie, jakie wiąże się z wjazdem do niej.

Ghetto Tracker powstał głównie na użytek obywateli USA, którzy będą mogli skutecznie omijać biedne dzielnice, unikając w ten sposób niepotrzebnych zawirowań we własnej, nieskażonej ubóstwem egzystencji.

Całe szczęście ten dziwny projekt spotkał się w Ameryce z ogromną krytyką, która zmusiła autora Ghetto Tracker do zmiany nazwy na "Good Part of Town" (Dobra strona miasta). Wiele osób zarzuca właścicielom tego kontrowersyjnego przedsięwzięcia dążenie do izolowania biednych dzielnic, co jeszcze bardziej pogarsza ich sytuację.

źródło: cokupic.pl/news/Telefony-i-akcesoria/Ghetto-Tracker---strona-ktora-bogaty...

Recykling w rękach mafii

Vof2013-09-10, 14:19
Recykling w rękach mafii. Bertold Kittel odkrył śmieciową szarą strefę, korupcję w CBA i bezradność państwa.

Dziwi Was zamieszanie wokół ustawy śmieciowej? To lektura dla Was. Bertold Kittel w najnowszym reportażu opisuje, jak mafia przejmuje rynek gospodarowania odpadami. W rozmowie z naTemat dziennikarz śledczy uchyla rąbka tajemnicy: wyjaśnia, jak to się dzieje, że w Polsce można wylać na pole setki ton toksycznych odpadów, pokazuje korupcję w CBA i mechanizmy, wskutek których prędzej, czy później każdy z nas ucierpi.



Jak ci się podobał?

Twój reportaż?

Mój reportaż.

Koszmarny.

Wierzyłaś w segregowanie śmieci?

Szczerze? Czułam się z tym całkiem nieźle. I wtedy twoje wydawnictwo podesłało mi książkę.

(śmiech)

A Ty segregujesz?

Nie. Raz, że Warszawa nie segreguje śmieci. Dwa, mam już trochę inne spojrzenie na cały temat, niż rok temu.

Dlaczego nagle zainteresowałeś się śmieciami?

Dostałem informację, że dwaj funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego współpracują z przestępcami. Dowiedziałem się, że ci funkcjonariusze niebawem odchodzą na emeryturę, więc miałem możliwość zdobywania materiału o nich niejako od początku. Zastanowiło mnie, co będą robić ci ludzie później? Dokąd pójdą?

Twoje śledztwo zaczyna się w chwili, gdy z ekipą telewizyjną nagrywacie pożegnanie tych funkcjonariuszy – w towarzystwie przełożonych, z szablami oficerskimi jako prezentami.

Dopiero kiedy już je mieliśmy, zaczęliśmy badać, o co tak naprawdę chodzi. Początkowo myślałem, że sprawa dotyczy wyłudzeń w handlu złomem.

A znalazłeś tony szkła.

Najważniejsze było dla nas, żeby ogarnąć cały ten biznes, wejść w niego i przeprowadzić prowokację. Tak trafiliśmy między innymi na sprawę DPR-ów, czyli dokumentów potwierdzających recykling.

Jeśli firma wprowadza na rynek dużo opakowań, na przykład szklanych, musi zapłacić państwu pewną kwotę za to, że te opakowania trzeba będzie odzyskać. DPR-y pozwalają uniknąć tych opłat za nieprawidłowe gospodarowanie śmieciami.

Na czym to polega?

Jeśli taki Polmos wprowadza na rynek dajmy na to 100 tys. ton szklanych butelek, to powinien zebrać z rynku i przekazać do przetworzenia kilkadziesiąt tysięcy ton szkła rocznie. Może też to zlecić innej firmie, która zrobi to za niego. Taka firma wystawia DPR, a producent ma z głowy.

Problem polega na tym, że kiedy ta firma nie zbierze z rynku opakowań, nic jej nie grozi, a na wystawianiu dokumentów za recykling zarabia konkretne pieniądze. To oczywiste, że w takich warunkach wyrośnie szara strefa. Do niej trafili właśnie ci agenci CBA.

Pisałeś, że w statystykach europejskich Polska jest liderem jeśli chodzi o zbiórkę odpadów. Królestwem recyklingu.

To jest bzdura kompletna, ale rzeczywiście w papierach to tak wygląda, bo państwo wykazuje te lewe faktury i jest szczęśliwe, że mamy super zbiórkę szkła. Według dokumentów mamy taką zbiórkę szkła, że odzyskujemy go więcej, niż możemy przerobić. A jaka jest prawda? Huty płaczą o surowiec. Nie mają czego przetapiać.

To jest do tego stopnia absurdalne, że zgodnie z przepisami grupa, którą opisuję w reportażu zgłosiła do starostwa założenie własnej huty szkła. Po dwóch tygodniach starostwo wystawiło wszystkie dokumenty: na to, że faktycznie ją założyli, mogą przerabiać szkło i wystawiać zaświadczenia potwierdzające recykling. Ale ona nigdy nie powstała. Chodzi o to, żeby wytworzyć alibi dla firm, które kupują te lewe papiery i mogą powiedzieć: my przecież działaliśmy w dobrej wierze.

Pytanie brzmi: co dzieje się z tym całym szkłem, które powinno zostać przetworzone? Ono przecież fizycznie istnieje.

Nikt tego nie kontroluje. Generalnie mam wrażenie, że w sytuacjach związanych z ochroną środowiska prokuratorzy wychodzą z założenia, że nie ma zwłok, więc nie ma ofiary.

Tymczasem ty opisujesz całkiem poważne konsekwencje. Na przykład Zawiercie.

W Zawierciu ludziom wyrzucono pod domami kilkadziesiąt, albo kilkaset tysięcy ton skrajnie toksycznych odpadów. Grupa, o której piszę zbiera na całym Śląsku poprzemysłowe odpady z hut, z galwanizacji i wylewa to gdzie bądź. To nie jest sytuacja, która wydarzyła się kiedyś. To trwa teraz. To jest realne w wielu miejscach Polski.

W reportażu opisujesz też przypadek rolnika, któremu na pole wylano toksyczne odpady. On dostał wyższą grzywnę, niż ludzie, którzy to zrobili.

Śledztwo w tej sprawie miało dwie fazy. W pierwszej zostało umorzone, ale sąd zdecydował się je wznowić. Nigdy nie widziałem zresztą tak kuriozalnego uzasadnienia. Sąd opisał, jak prokurator stwierdził niemożność wykrycia sprawcy, pomimo że w aktach śledztwa występuje jego nazwisko. Absurd po prostu.

To pokazuje, jak na niższych szczeblach funkcjonuje prokuratura. Ten prokurator oczywiście nadal pracuje.

Konsekwencje są łatwe do przewidzenia.

W Kampanii kilka lat temu okazało się, że ich podstawowy produkt żywnościowy, mozarella di buffala jest skażona, bo krowy jadły skażoną trawę. Prędzej, czy później ktoś uzna, że normy w serze są przekroczone, zabroni jego eksportu na teren Unii Europejskiej i cały ten region zbankrutuje. W Polsce szczycimy się tym, że mamy zdrowe rolnictwo, ekologiczne. Jeśli będziemy traktować odpady tak, jak do tej pory, to się skończy.

Wracam do Zawiercia; te skażone odpady wciąż tam leżą!

Który rok?

Czwarty albo piąty. Skala tego skażenia jest tak wielka, że nikt w Polsce nie ma pieniędzy, żeby to usunąć, rzeczoznawcy wycenili koszty na 25 mln zł. Samorządu na to nie stać, firma nawet dostała karę, ale odwołuje się. Zresztą nawet jeśli wyrok się uprawomocni, pozostaje pytanie: kto ściągnie od małej firmy krzak 25 mln?

Pytaliśmy o to służby ochrony środowiska. Oni uważają, że to powinno być usunięte, bo rzecz jest znacznie poważniejsza niż się wydaje – trujące odpady z zakładów, które w PRL produkowały chemiczne nawozy, leżą w dużym wyrobisku, które kiedyś było kamieniołomem. To jest formacja krasowa, a więc taka, przez którą przesiąka woda. Tam, w Zawierciu skała tworzy wielką skorupę nad podziemnym jeziorem zasilającym w wodę 50 tys. osób., a biegli stwierdzili, że te odpady zaczną w końcu do niego przesiąkać. Nie wiadomo, kiedy może już to zrobiły, a może to się stanie za pięć lat. Wyobraź sobie konsekwencje. Ta woda jest dostarczana prosto do kranów.

Pisałeś też o odpadach medycznych.

No tak, bo nie chodzi tylko o szkło. Okazało się, że jeden mężczyzna zbierał bardzo drogie w utylizacji odpady medyczne, czyli mówiąc wprost: fragmenty ludzkich ciał. Brał za to pieniądze od szpitali, następnie pakował to w różne worki, pudła, część mielił, rozsypywał w różnych miejscach, na działkach. Totalny koszmar.

Tu dochodzimy do kolejnego wątku twojego reportażu gdzie są służby, które powinny temu wszystkiemu przeciwdziałać? Jak to się dzieje, że można wyrzucać do lasu tony szkła, lub toksycznych odpadów?

To był przykład tego, jak niewielkie kompetencje ma ochrona środowiska w Polsce. W ramach wychodzenia naprzeciw przedsiębiorcy musi na przykład informować o kontroli trzy dni wcześniej. Oni nie kontrolują dokumentów, tylko szukają nielegalnych substancji. Wiadomo, że jeśli ktoś je ma, to usunie!

Bardzo ważne w twoim reportażu jest też tło polityczne i historyczne.

Tutaj mamy historię, która jest ciekawa z kilku punktów widzenia. Z jednej strony ona pokazuje działalność funkcjonariuszy CBA, którzy wchodzą w przestępczy biznes jeszcze jako członkowie służby. Z drugiej, w tej historii pojawiają się też politycy, między innymi brat premiera.

Wiele osób mówi, że odkąd w Polsce działa CBA, skończyła się tu korupcja. Postanowiłem sprawdzić, czy to jest prawdziwe zdanie. Nie jest. Korupcję widać w rzeczywistych przypadkach. Ja w reportażu opisuję pewien splot wokół MSW, czyli instytucji, która jako nadzorująca policję, służby specjalne, powinna być absolutnie poza wszystkimi podejrzeniami, bo odpowiada za dziedziny, które mają realne przełożenie na obywateli.

Przykłady: jeśli opóźnia się wdrażanie numeru 112, to ktoś nie otrzyma w porę pomocy. Jeśli nie udaje się zbudować lądowisk dla helikopterów, to ludzie przez to umierają. To generalnie nie jest czysta statystyka, gdzie chodzi o jakąś fakturę, bo za tym są bardzo konkretne rzeczy. I ludzie, którzy za nie odpowiadają, biorą najwyższe w historii łapówki. Dlatego wciąż nie jesteśmy w stanie zrobić systemu, w którym nie musimy się meldować. To nas ośmiesza. Takie rzeczy się dzieją nieustannie, one niekiedy wychodzą w gazetach, ale informowanie o tym rozkłada się w czasie.



Brakuje pełnego obrazu?

Zobacz, mamy taką informację z ostatnich dni, że facet, który pracował na budowie został niemal zamordowany przez swojego szefa. Oczywiście historia interesująca sama w sobie, ciekawe human story. Ale co za tym stoi? Jego szef prowadził prace przy remoncie szkoły. Szkoły podstawowe w 90 procentach są publiczne. To znaczy, że dostał zlecenie z publicznej kasy. Jakim cudem bandyta dostaje zlecenie z publicznej kasy, zatrudnia ludzi na czarno i wszyscy to mają gdzieś?

Boję się, że umknęło nam zjawisko zajmowania kolejnych gałęzi gospodarki przez struktury mafijne. Pozwoliliśmy na to i nie jesteśmy tego świadomi, bo cały system, który powinien nas przed tym ostrzegać: prokuratura, dziennikarze, politycy, nie widzi problemu, bo on wyszedł już poza sztywne ramy systemu. Okazuje się, że najbardziej niebezpieczna korupcja jest w samorządach - tam, gdzie styka się biznes, polityka, mafia i służby.

U ciebie w reportażu głównym negatywnym bohaterem nie jest jednak żaden z agentów CBA, ale niejaki Marcin Kozera.

To jest bohater, od którego wszystko się zaczyna, idę jego tropem, bo jest zwornikiem wszystkich rzeczy. Miał swoje trzy grosze w Zawierciu, pracuje w grupie firm, które zajmują się DPR-ami i przeciągnął na złą stronę agentów CBA. Na końcu okazuje się, że kryje się za nim pierwszoligowa przestępczość. Udowadnia, jak bliskie są związki służb specjalnych, polityki, biznesu i mafii. Takiej, którą znamy z jedynek w gazetach, bo ludzie, którzy tam występują to bandyci, którzy tworzyli gang pruszkowski.

Oni weszli teraz w niby-legalne biznesy. Robią to po swojemu: biją, gw🤬cą, robią pewne rzeczy nie do końca legalnie, ale funkcjonują w obrocie gospodarczym.

Co z tym wszystkim można zrobić?

Niestety jest tak, i widać to było przy sprawie z Amber Gold, że prokuratura powinna być centralnym organem jeśli chodzi o walkę z przestępczością zorganizowaną, ale nie zawsze sobie z tym radzi. Prawdopodobnie dobrym modelem byłby powrót do scentralizowania jednego ze szczebli prokuratury, stworzenie zespołu ludzi, którzy myślą kilka kroków do przodu, potrafią wyłapywać pewne trendy. Sądzę, że coś takiego pomoże kontrolować pewne zjawiska. Ale przestępczość i tak zostanie.

Jak w kontekście tego, co się dowiedziałeś, myślisz o ustawie śmieciowej i całym zamieszaniu, które wokół niej powstało?

Rozmawiałem ostatnio z jednym z głównych bohaterów mojego reportażu. Spytałem go o to, a on w odpowiedzipo prostu się zaśmiał. Ustawa nie ma sensu, bo furtka polega na tym, że organizuje się przetarg i prędzej, czy później, każdy samorząd który ma na głowie szkoły, inwestycje i tak dojdzie do wniosku, że najważniejszym dla niego kryterium wykonania usługi jest cena. A jeśli myślimy w ten sposób, to wracamy do punktu wyjścia. Bo samorząd podpisze umowę z tymi, którzy dają świetną cenę, chociaż wie, że za takie pieniądze nie da się zutylizować odpadów, odpowiednio ich składować.

Tym razem to nie wielkie firmy, ale samorząd staje się współsprawcą.

źródło: natemat.pl/74269,recykling-w-rekach-mafii-bertold-kittel-odkryl-smieciowa...

Strażak

Creaters2013-09-10, 8:34
zachował zimną krew

U lekarza

BongMan2013-09-10, 12:43
Młode małżeństwo u lekarza.
- Doktorze, moja żona wcale nie chce się ze mną kochać!
- To nieprawda, doktorze! - protestuje żona. - Oczywiście, że chcę! No ale przecież nie każdego miesiąca!

Króliczek playboya

~Angel2013-09-10, 15:33
forever alone w żeńskiej wersji









i twórczość internautów







kilka zdjęć "ślicznotki" w komentarzu
Jest takie miejsce w Paryżu gdzie masowo przychodzą kobiety co by sie onanizować... gdzie spytacie? A no, na cmentarzu, a dokładniej na cmentarzu Père Lachaise, gdzie znajduje się nagrobek Victora Noir (a właściwie Yvana Salmon, urodzonego 27 czerwca 1848 w Attigny i zmarłego 10 stycznia 1870 w Paryżu).

Kim jest ten tajemniczy Victor. No więc nikim specjalnym z punktu widzenia erotycznie seksualnego. Victor był francuskim dziennikarzem opozycyjnym wobec II Cesarstwa gazety La Marseillaise. Jego śmierć z rąk księcia Pierre'a Bonapartego była szokiem dla opinii publicznej i przyczyniła się do wzrostu nastrojów antycesarskich. Zginął młodo, w głupi sposób. Był sekundantem znajomego w jego pojedynku z Księciem Bonaparte. Przed pojedynkiem Victor odwiedził księcia w jego pałacu, tam doszło do kolejnej sprzeczki, w toku której Noir uderzył księcia laską, zaś Bonaparte strzelił do niego z pistoletu, zabijając go na miejscu. No i cała historia.

Pogrzeb Victora Noir w Neuilly-sur-Seine był wielkiem wydarzeniem, ponad 100 tys. osób wzięło udział w uroczystościach, deklarując równocześnie swoje republikańskie poglądy. Pogrzeb ten był początkiem całej fali antycesarskich wystąpień, a zabity Noir stał się legendą i symbolem represji wobec opozycji. W 1891 władze Trzeciej Republiki nakazały przeniesienie zwłok dziennikarza na cmentarz Père Lachaise, no i się zaczęło. Nie do końca wiadomo dlaczego z dziennikarza i politycznego symbolu przemienił się on nagle w erotycznego pomocnika, ale takie są fakty...

Nagrobek Victora stał się szybko jedną z większych atrakcji cmentarza. Do dnia dzisiejszego istnieje legenda, iż pozostawienie przy wezgłowiu pomnika kwiatów, pocałowanie ust rzeźby i potarcie jej genitaliów, przynosi kobietom szczęście w miłości. Legenda ma różne wersje i jedna z nich posuwa się nawet do teorii, iż kobiety mające problemy z orgazmem i szczęściem w seksie, powinny pocałować posąg, położyć się na nim, a następnie onanizować i szczytować - co gwarantuje powrót udanego seksu i licznych spełnień. Czy system działa? Nie wiadomo, ale faktem jest, iż stopień połysku w kilku wyżej wymienionych miejscach pomnika, światczy o wierze kobiet - a przynajmniej o licznych próbach. W 2004 roku władze cmentarza zbudowały nawet ogrodzenie wokół nagrobka, by uchronić zabytek od zniszczeń. Jednak po licznych protestach - włącznie z ugrupowaniem "female population of Paris" (populacja kobiet Paryza) zdecydowano się na rozbiórke ogrodzenia.