Grudzień 2012
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31
Styczeń 2013
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31
Luty 2013
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28

W 15 dni z Chin do Polski

Vof2013-01-04, 13:26
Pociąg z kontenerami z Chin przyjechał do stacji Łódź Olechów. Transport pokonał trasę niemal 10 tys. km przez Chiny, Kazachstan, Rosję oraz Białoruś w ciągu 15 dni. To znacznie szybciej, niż dostarczenie kontenerów do Europy drogą morską - informuje PKP CARGO.
Jak poinformował w czwartek PAP rzecznik PKP CARGO Mariusz Przybylski, pociąg z 41 kontenerami wyruszył z Chin 18 grudnia ub. roku. Skład miał 554 metry długości i ważył 715 ton. Pokonał trasę prawie 10 tys. km w ciągu 15 dni. To pierwszy taki pociąg, który po zestawieniu w Chinach zakończył bieg w Łodzi.

Zdaniem Przybylskiego, kolejowa trasa towarowa daje alternatywę wobec przewozów morskich. Zazwyczaj transport morski z Chin do Europy trwa mniej więcej 30-40 dni.

Organizatorem transportu na normalnotorowej części trasy była wyspecjalizowana spółka Cargosped z Grupy PKP CARGO Logistics. Kontenery zostały przeładowane z wagonów szerokotorowych (1520 mm) na wagony normalnotorowe (1435 mm) w terminalu należącym do spółki CL Małaszewicze (PKP CARGO Logistics). 2 stycznia, 15 godzin przed czasem, pociąg dojechał do stacji docelowej Łódź–Olechów, gdzie został rozładowany.

Jak poinformował Przybylski, dotychczas PKP CARGO obsłużyło kilka takich transportów, które kończyły bieg w Niemczech albo Czechach, a zainteresowanie transportem kontenerów z Chin do Europy przez Polskę jest coraz większe.

"Jest to kolejny istotny krok na drodze do interoperacyjności kolei, czyli likwidowania barier prawnych, organizacyjnych i technicznych, w celu zapewnienia bezpiecznego i nieprzerwanego przejazdu pociągów między kolejami z różnych krajów" - uważa rzecznik PKP CARGO.

PKP CARGO to drugi największy przewoźnik kolejowy w UE i największy na rynku kolejowych przewozów towarowych w Polsce, w 2012 r. przewiózł ponad 116 mln ton ładunków. PKP CARGO prowadzi także działalność poza Polską; ma licencje na wykonywanie samodzielnych przewozów kolejowych w Czechach, Austrii, Niemczech, Belgii i na Słowacji. W tym roku chce uzyskać licencje umożliwiające wykonywanie przewozów w Holandii i na Węgrzech.
źródło:pb.pl
Dwie wielkie osobowości walczą na popularnym torze Laguna Seca. Australijczyk Casey Stoner oraz włoch Valentino Rossi.



Jako wielki fan MotoGP powiem, że tor znany jest z tzw. "korkociągu" (widać ten fragment toru na filmie).

Karuzela

soadfan2013-01-04, 16:31
Patent na zajęcie dziecka. Wystarczy karuzela i dmuchawa do liści.
A w sumie to nie karuzela tylko jakiś żuraw, czy coś takiego.

Kompilacja wypadków

Konto usunięte • 2013-01-04, 19:45
podczas wyścigów na torach

Zombie i duchy w kulcie Voodoo

Konto usunięte • 2013-01-04, 15:34
Jak każdy sadol ja równię lubię zombie. Ale chwila... K🤬a skąd to się wzięło?

Zombie- fikcyjna nieumarła istota popularna szczególnie w horrorach. Słowo zombie pochodzi prawdopodobnie od afrykańskiego zumbi (fetysz w języku kikongo) lub od nzambi (bóg w języku kimbundu), w Polsce przejęte zostało ono z języka angielskiego; spotkać można się także ze spolszczoną formą zombi.

Nieumarli w kulcie Voodoo

Według wierzeń wyznawców voodoo ) kapłani – houngan (to wielki kapłan w religii voodoo na Haiti), mambo(Żeński odpowiednik houngan'a) lub bokor (zwykły kapłan) – mogą uśmiercić człowieka, a w kilka dni po jego pogrzebie znowu przywrócić go do pozornego życia. W rzeczywistości nie jest to jednak żywy człowiek, a jego ciało zamieszkane przez jednego z duchów śmierci Ghede (duch płodności i śmierci). Taki bezwolny żywy trup jest używany do różnych prac w polu i gospodarstwie (jak typowy murzyn).

Jeżeli zombie zje sól lub słoną potrawę, wówczas uświadamia sobie, że w rzeczywistości nie żyje i wraca na cmentarz, gdzie zakopuje się we własnym grobie.

Wiara w istnienie zombie jest na Haiti powszechna. Aby zmarły nie został zombie, przebija się go kołkiem lub odrąbuje ręce i nogi, a rodzina zmarłego przez kilkanaście dni po pogrzebie pilnuje grobu.

Na Haiti istnieje również inny rodzaj zombie, tzw. zombie astral, czyli zagubiony duch zmarłego, który dostał się pod kontrolę kapłana voodoo. Kapłan trzyma takiego zombie zamkniętego w glinianym naczyniu lub butelce i wypuszcza go tylko w celu wykonania określonego zadania.







To są zombie.

A teraz kilka zdjęć kapłanów:





Ghede- to w religii voodoo duch (loa) płodności i śmierci.
Rodzicami wszystkich Guédé są Baron Samedi i Maman Brigitte. Guédé wygladają jak wysocy mężczyźni w czarnym fraku, cylindrze i ciemnych okularach. Lubią pić rum. Są strażnikami granicy między życiem i śmiercią, swoimi mądrymi radami pomagają duchom zmarłych znaleźć właściwą drogę. Są także panami życia i płodności, dlatego Haitańczycy często zakopują w grobach symboliczne fallusy. Guédé pomagają żywym ludziom, ale mogą także przywrócić do życia zmarłych. Zamieszkują w ożywionych zwłokach- zombie. Czasem opętują żywych ludzi, a wobec takiego opętania są bezsilni nawet najbardziej doświadczeni kapłani voodoo.

Najbardziej znani Guédé to: homoseksualista Guédé Nibo i przynoszący choroby Guédé Zoreille.

Baron Samedii- to w religii voodoo duch (loa)-przywódca i ojciec wszystkich duchów śmierci Guédé, pan podziemi, mistrz magii. Jego żoną jest Maman Brigitte. Święto Barona trwa od 30 października do 3 listopada.

Przebywa na cmentarzach pod postacią szkieletu (lub starca z długą, białą brodą), ubranego jak właściciel zakładu pogrzebowego: w czarny surdut i cylinder lub melonik. Jest lubieżny i chciwy, chętnie zagarnia ofiary złożone innym loa (istotom duchowym). Mimo to jest niezbędny we wszystkich rytuałach voodoo, ponieważ może ułatwić lub uniemożliwić kontakt z przywoływanymi duchami zmarłych. Przed ekshumacją (w celu pobrania części zwłok potrzebnych w rytuałach i do wytwarzania amuletów i talizmanów) zawsze ofiarowuje się Baronowi Samedi liście akacji jako ofiarę przebłagalną.

Baron spełnia także inne prośby wyznawców w zamian za ofiarowane mu cygara, rum i placki. W sanktuariach jego symbolem jest drewniany krzyż, zwieńczony melonikiem i owinięty czarnym płaszczem lub kamizelką. Na cmentarzach umieszcza się poświęcony mu krzyż, ozdobiony fioletowymi kwiatami i świecami. Na Haiti, w zaduszki śpiewa się ku jego czci na cmentarzach zmysłowe, erotyczne i wesołe pieśni, aby zjednać jego przychylność.



Maman Brigitte- jeden z duchów (loa) w religii voodoo, żona Barona Samedi. Opiekunka cmentarzy i grobów.
Jej imię zostało prawdopodobnie zapożyczone od św. Brygidy. Jest kobietą o białej skórze i rudych włosach, ubraną w czarną suknię z szalem na ramionach, przykrywa głowę chustą i nosi ciemne okulary w których brakuje prawego szkła. Jej ulubiony kolor to fiolet, a zwierzę ofiarne to czarna kura.
Opiekuje się każdym grobem, na którym stoi krzyż. Ceremonia jej poświęcona odbywa się na grobie pierwszej kobiety, pochowanej na nowym cmentarzu. Wraz z baronem Samedi są rodzicami wszystkich Guédé.
Wyznawcy voodoo wzywają Maman Brigitte, aby skłoniła duchy zmarłych do pomocy w uzdrowieniu lub odwróceniu złego uroku. Osoby opętane przez nią używają wulgarnych i obscenicznych słów i piją rum z dodatkiem dużej ilości chili (którego w normalnym stanie nie mogliby wypić).



Myślę że to tyle.

JAK BYŁO TO WYJ🤬.

Alistair Overeem

Konto usunięte • 2013-01-04, 21:08
Droga po zwycięstwo w K-1

Bismarck

Krówka2013-01-04, 16:05
BISMARCK



Okręt pancerny z II wojny światowej należący do armii niemieckiej. Była to największa jej jednostka. Właściwie pod względem wielkości... ale od początku...

W listopadzie 1937 roku wódz III Rzeszy Adolf Hitler ujawnił szefom swoich służb wojskowych, że ma zamiar w przyszłości rozpocząć wojnę z Wielką Brytanią. Zdawał sobie sprawę, że choć Wehrmacht posiadał ogromną przewagę na lądzie nad armią brytyjską, to bardzo słaba niemiecka marynarka wojenna nie miałaby żadnych szans w starciu z potężną Royal Navy.

Hitler potrzebował potężnej marynarki złożonej z potężnych okrętów. Tak powstał tzw. „plan Z” - plan znacznej rozbudowy marynarki i położenie nacisku na budowę potężnych pancerników i krążowników. Do chwili wybuchu wojny, ledwie rozpoczęto realizację tego nader ambitnego planu. Z zakładanych 10 pancerników, 3 pancerników kieszonkowych, 16 krążowników, 2 lotniskowców i 190 U-bootów niewiele udało się wybudować. Wystarczy przytoczyć, że Wielka Brytania w drugiej połowie 1939 r. miała przewagę nad Niemcami w samych pancernikach w stosunku 7:1.



Budowę okrętu rozpoczęto 1 lipca 1936 roku w stoczni Blohm und Voss w Hamburgu (budowa rozpoczeła się wcześniej niż ujawnienie planu "Z"). Okręt zwodowano w dniu 14 lutego 1939 roku. Pancernik „Bismarck” wszedł do służby w Kriegsmarine 24 sierpnia 1940 roku.

Ponieważ otwarta konfrontacja z okrętami floty brytyjskiej nie wchodziła w grę, naczelne dowództwo Kriegsmarine postawiło na przechwytywanie i niszczenie konwojów alianckich z pomocą dla zagrożonej Wielkiej Brytanii. Logiczne było, że im więcej statków handlowych z zaopatrzeniem niezbędnym dla kontynuowani wojny pójdzie na dno, tym trudniejsza stanie się sytuacja Wysp Brytyjskich. Niszczenie i dezorganizowanie dostaw – to był główny cel, jaki wyznaczono krążownikom, u-bootom i przede wszystkim pancernikom floty niemieckiej. Okazało się to bardzo skutecznym rozwiązaniem. Niemcy byli zachwyceni takim obotem spraw, że postanowili użyć swego asa atutowego. Zdecydowali wypuścić w morze prawdziwego kolosa, który miałby siać zniszczenie na wodach Oceanu Atlantyckiego, niszcząc konwój za konwojem i osłabiać w ten sposób gospodarkę Wielkiej Brytanii. Mowa oczywiście o Bismarcku.



18 maja 1941 r. Bismarck wypłynął z portu w Gotenhafen (Gdyni), rozpoczynając tym samym Rheinubung - operację ćwiczenia reńskie. W jego zbiornikach, mogących pomieścić ok. 8300 ton paliwa, w wyniku pęknięcia węża do tankowania znalazło się o ok. 200 ton paliwa mniej, co bardzo poważnie zaważyło na dalszych losach okrętu...
Następnego dnia Bismarck spotkał się koło Rugii z Prinz Eugenem i niszczycielami eskortowymi. Zespół skierował się ku Cieśninie Duńskiej. Okazało się to błędem, ponieważ na tym obszarze panował ożywiony ruch wielu statków i przejście dużego zespołu okrętów niemieckich zostało łatwo dostrzeżone. Załoga neutralnego statku szwedzkiego poinformowała o r🤬ach wrogich okrętów brytyjskiego attache morskiego w Sztokholmie, który szybko skontaktował się z admiralicją w Londynie. 21 maja rano 4 brytyjskie samoloty dostrzegły Bismarcka i Prinz Eugena, a w południe dokładne zdjęcia obu jednostek cumujących w norweskich fiordach koło Bergen wykonał pilot Spitfire’a Michael Suckling. Niemieckie rajdery utraciły istotny element zaskoczenia.

Brytyjczycy nie czekali. Do zniszczenia niemieckiej grupy dowódca Home Fleet admirał sir John Tovey wyznaczył armadę w skład, której wchodziły jednostki : HMS „Prince of Wales”, „King George V”, „Hood”, „Repulse” i „Victorious”.

23 maja wieczorem, Bismarck i Prinz Eugen płynące już bez eskorty niszczycieli, w najwęższym miejscu Cieśniny Duńskiej nawiązały po raz pierwszy walkę. Brytyjski ciężki krążownik Norfolk, od pewnego czasu tropiący oba okręty w wyniku błędu nawigacyjnego i złej pogody podpłynął zbyt blisko obu rajderów i został ostrzelany, na szczęście nie przyjmując żadnego bezpośredniego trafienia. Sam Norfolk jednak nie stanowił zagrożenia dla Bismarcka a co dopiero dla dwóch okrętów niemieckich razem. Bismarck był naprawdę potężnym okrętem, który mógł podejmować równą walkę z każdym nawet najsilniejszym pancernikiem Royal Navy. Na nieszczęście marynarki niemieckiej strzały oddane w kierunku Norfolka nie były zbyt popisowe-nie dość że były niecelne to jeszcze siła wstrząsu podczas oddawania salw uszkodziła dziobową stację radiolokacyjną, co w praktyce oślepiło od przodu Bismarcka i zmusiło Prinz Eugena do wysunięcia się na czoło zespołu.



O godzinie 5.47 rano 24 maja marynarze niemieccy z pokładu Bismarcka dostrzegli dwa wielkie okręty brytyjskie. Byly to statki „Hood” i „Prince of Wales”.

Dwa potężne okręty brytyjskie zaczęły tytaniczną bitwę, jedną z najbardziej znanych w historii bitew morskich II wojny. Ich potężne działa rozpoczęły ogień z 23 kilometrów koncentrując go na... Prinz Eugenie, który z dalekiej odległości był łudząco wręcz podobny do Bismarcka( ten sam profil, układ kominów itp.). Był to bardzo poważny w skutkach błąd, bowiem podczas gw🤬townej wymiany ognia między wielkimi jednostkami liczyły się skuteczne i szybko uzyskane trafienia i koncentracja ognia na silniejszym przeciwniku. Żadnego z tych warunków nie udało się w już od początku potyczki uzyskać okrętom brytyjskim. Na domiar złego żadna salwa ich dział nie wyrządziła żadnej krzywdy mniejszemu krążkownikowi niemieckiemu, który wkrótce przyłączył się do wspierania ogniem Bismarcka, skupiającego już ostrzał na groźniejszym Hoodzie. Już trzecia jego salwa celnie nakryła największy okręt Royal Navy. Prinz Eugen także trafił Hooda, wywołując na jego pokładzie pożar. 4 minuty później Potężny pocisk wystrzelony z dział Bismarcka przebił cienko opancerzony pokład okrętu, wpadł do umieszczonego pod pokładem magazynu amunicji przeciwlotniczej kal. 102 mm i rozerwał się tam powodując gigantyczną eksplozję! W jednej chwili wybuchło 100 ton kordytu, a ogień błyskawicznie ogarnął rufę statku. Wybuch był tak potężny, że wręcz rozerwał Hooda na kawałki. Kula ognia –olbrzymi słup dymu i płomieni wzniosła się na 300 metrów wysokości! Siła eksplozji wyrzuciła w górę dwa rufowe 15 calowe działa umierającego krążownika, a dwa przednie działa oddały nagle samoistnie salwę, spowodowaną zapewne zwarciem w obwodach elektrycznych w wieży. W ciągu zaledwie dwóch minut, Hood wraz z 1420 członkami załogi i wiceadmirałem Hollandem zatonął w głębinach. Później udało się uratować tylko 3 osoby...
Teraz na celu był "Prince of Wales". Nie miał szans. Uszkodzony pancernik brytyjski postawił zasłonę dymną i zaczął uciekać, jednak admirał Lutjens bojąc się, że Prince of Wales mógłby naprowadzić jego zespół na pancerniki brytyjskie i ponadto mając mało paliwa pozwolił mu odpłynąć. To posunięcie zostało skrytykowane przez samego Hitlera. Mimo wszystko było to zwycięstwo 2 niemieckich statków. Bismarck jednak ucierpiał w tej bitwie.

24 maja wieczorem osamotniony Bismarck (Prinz Eugen oderwał się i zawrócił do portu w Breście) wziął kurs na port w St. Nazaire. Był to poważny błąd taktyczny Lutjensa-niejedyny zresztą, ale fatalny w skutkach, jak się później okazało. Brytyjczycy zmobilizowali przeciwko niemu ogromne siły, zdecydowani wymazać hańbę, jaką był zatopienie Hooda i unicestwić największy okręt Kriegsmarine. Rozpoczął się największy pościg w historii wojen na morzu.



Mimo tak licznego pościgu 25 maja udało się Bismarckowi wymanewrować okręty brytyjskie i zerwać kontakt z pościgiem. Przez 31 godzin Bismarck płynął niezauważony w kierunku francuskich portów. Dopiero 26 maja o 10:30, kiedy to wysłany z pokładu „Bismarcka” długi sygnał radiowy został namierzony przez załogę latającej łodzi Catalina, a „Sheffield” nawiązał kontakt wzrokowy z niemieckim pancernikiem o godz. 17:40. Admirał Tovey rozkazał samolotom z Ark Royal wykonanie ataku torpedowego. Atak samolotów torpedowych Swordfish okazał się skuteczny; jedna z torped trafiła w stery Bismarcka, który stracił zdolność do manewrowania. Na pomoc Bismarckowi wysłano U-Booty operujące w Zatoce Biskajskiej. Około 22:30 najpierw polski niszczyciel ORP „Piorun”, a potem angielski „Zulu” odkryły Bismarcka. 27 maja o godzinie 08:43 dowódcy „King George V” i „Rodneya” zobaczyli uszkodzony okręt. Do tych okrętów dołączyły jeszcze „Norfolk” i ciężki krążownik HMS „Dorsetshire”. Wywiązała się zażarta bitwa. O godzinie 09:31 ciężka artyleria na Bismarcku zamilkła. Anglicy wstrzymali ogień o 10:16. O godzinie 10:25 ciężki krążownik „Dorsetshire” odpalił w stronę pancernika 2 torpedy, a w chwilę potem trzecią. Dziesięć minut później „Bismarck” zaczął pogrążać się w morzu, po czym przewrócił się do góry stępką i zatonął.

Bismarck, mimo tego iż był już skazany w obliczu tak wielkiej przewagi, walczył i umierał długo. Na dnie wciąż leży wrak.







DANE

Pancernik Bismarck: dane taktyczno - techniczneGłówne parametryWyporność standardowa: 41 700 ton
Wyporność pełna: 50 900 ton
Długość: 251 metrów
Szerokość: 36,2 metra
Maksymalne zanurzenie: 10,2 metra
Prędkość maksymalna: 30,8 węzłaOpancerzenieGłówny pas burtowy: 320 mm
Opancerzenie wież artylerii głównej: 13-360mm
Górny pokład: 50-80 mm
Wieża dowodzenia: 220-350mm
Przedział torpedowy: 45mmUzbrojenieArtyleria główna: 8 dział kal.381 mm (2 działa w 4 wieżach) (960 pocisków o zasięgu do 36,2 km)
Artyleria średnia: 12 dział kal.150 mm (2 działa w 6 wieżach)
Ciężka artyleria przeciwlotnicza: 16 działek kal.105mm (2 działa w 8 wieżach)
Średnia artyleria przeciwlotnicza: 16 działek kal.37 mm (2 działa w 8 wieżach)
Lekka artyleria przeciwlotnicza: 18 działek kal. 20mm (1 działko w 1o wieżach i 4 działka w dwóch wieżach)Załoga2200 osób

Źródła :
wikipedia.pl
konfilkty.pl
historycy.org
"Okręty Drugiej Wojny Światowej"
grafika google