Zjazd na sankach
Pfciuki
• 2014-04-01, 4:54
1368
Zjazd na sankach, wersja dla bidoków z ciepłych krajów.
bo oni nie moga, no zbawienie czy coś tam
Nie obudził dlatego, jak się później okazało, ponieważ młodzi poszli spać grubo po 12, a że na taki wiek to już bardzo późna pora to spali jak zabici. Godzina 4:04 budzik dalej nap🤬la jak poj🤬y (wydaje mi się, że każdy już się obudził tylko nikomu nie chciało iść się go wyłączyć). Po chwili mama idzie do pokoju, szuka szuka, ni c🤬j nie ma. Tata przylatuje, nadal nic. Każdy już wk🤬iony, bo to przecież 4 rano, a budzik drze ryja jeszcze bardziej niż te smarki za dnia, a wszyscy za kilka godzin muszą wstać- szkoła, praca.. Po chwili brat (ale drugi- starszy) się dołącza do szukania- nic. No myślę ni c🤬j, bo ani nie zasnę, ani bateria się nie wyładuje. Idę po ten zj🤬y budzik. Wchodzę do pokoju i sugeruje gdzie mógłby być (już się każdy zaczął domyślać czyja to sprawka). Próbujemy go wyciągnąć, ale nie ma takiej opcji, więc trzeba łóżka otwierać, przestawiać, podnosić i inne p🤬lety, ale w końcu JEST! Budzik off. Po 20 min akcji, każdy tak rozgrzany, że mógłby o Krym walczyć tylko te dwa małe sk🤬ysyny szatana przebudzili się na chwilę jak odstawialiśmy ICH łóżko na miejsce i zapytali się co się stało, a mama żeby czasami nie przebudzić dzieci: "Nic, nic. Śpijcie sobie." I poszli k🤬a spać, a my... tak, nikt już nawet nie zamknął powieki.
). W każdym razie, siedziałem też tam z moim 3-letnim bratem, który po paru minutach przypatrywania się c🤬tkom krzyknął na całą kawiarnie: