Październik 2013
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31
Listopad 2013
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30
Grudzień 2013
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31

Zawsze może być gorzej... zawsze!

Konto usunięte • 2013-11-22, 13:14
Witam Was Moi Drodzy ludzie!

Napiszę krótko - chciałem się z Wami podzielić moim najgorszym dniem w życiu. Zapewne każdy w życiu miał jakiś dzień, który będzie pamiętał jeszcze na łożu śmierci, opiszę Wam chronologicznie mój dzień.

11.01.2013 r.

7:30 - jestem w drodze do pracy. Dzwoni mój serdeczny kumpel z Wysp z propozycją, żebym się pakował, ponieważ jest jedno miejsce wolne do pracy w sortowni. Nie muszę się o nic martwić, tylko pakować i lecieć Wizzairem do Luton. Tyle tylko, że robota jest już od poniedziałku, tak więc trzeba wszystko w biegu załatwiać. Niestety odmówiłem z kilku powodów:
- miałem "dobrą" pracę, w której wyciągałem około 90% średniej krajowej... co jak na polskie warunki myślę, że jest OK,
- okres wypowiedzenia umowy miałem dwu tygodniowy, więc jakbym poleciał, to by mi wj🤬i dyscyplinarkę w papiery za porzucenie pracy (urlopu bym nie dostał w tym okresie za nic), co przy ewentualnym powrocie do kraju utrudniłoby mi poszukiwanie roboty,
- miałem narzeczoną, z którą planowałem ślub... nie chciałem jej zostawiać.
Ogólnie zaproponowałem, żeby zadzwonił do Jarka (nasz kumpel), ponieważ on nie ma roboty i się na pewno zgodzi.

9:00 - jestem w robocie, dzwoni telefon i zostałem zaproszony do naczelnika. Pracowałem na umowę zastępstwo, wiedziałem z czym to się wiąże... ale takiego obrotu sytuacji się nie spodziewałem. Naczelnik powiedział, że wie o tym od tygodnia, ale nie wiedział jak mi to powiedzieć (tak k🤬a, dosłownie tak powiedział). Otóż osoba którą zastępowałem miała być nieobecna przez 20 miesięcy (8 miesięcy ciąży + rok macierzyński). Okazało się, że kobitka poroniła (albo wyskrobała, bo na USG wyszło, że dziecko rude) i chce pilnie wrócić do pracy bo nie daje sobie rady w domu i nie chce zwolnienia od psychiatry itp. itd.
Jednym słowem "czarny zrobić swoje, czarny móc odejść". Na górę do kadr podpisać wszystko, wysłanie na urlop w okresie wypowiedzenia (gdybym to k🤬a wiedział 2 godziny temu, to byłbym w samolocie....).
Po wyjściu z kadr zadzwoniłem do kumpla z Wysp, zapytać się, czy Jarek się zdecydował... no i niestety ale się zdecydował. Jako że go bardzo lubię, to byłoby to kurewstwo, gdybym teraz wbijał się w jego miejsce... no trudno.
Żeby mieć pewność, że okazja mi zj🤬a, zadzwoniłem do Jarka. Niestety usłyszałem przez słuchawkę "Hej, sorry ale nie mogę gadać bo ogarniam bilety i lecę do roboty bo Maciek dzwonił......".

16:30 - wyszedłem z pracy załamany, więc poszedłem do swej "miłości" poszukać jakiegoś wsparcia/rady/pocieszenia... no i znalazłem. Wywiązał się dialog:
Ja - słuchaj, muszę ci coś powiedzieć...
Ona - ehhh, no w zasadzie to ja też...
Ja - no ok, ja nie mam dobrej wiadomości, więc może mów pierwsza.
Ona - No ja też... ale miejmy to za sobą.

Tutaj nie będę cytował całej rozmowy, mimo, że pamiętam ją jakby była wczoraj... w każdym bądź razie narzeczona kopnęła mnie w dupę po 4.5 roku związku. Decyzja ostateczna, a że jak każdy facet mam swój honor, to puściłem ją wolno.

18:00 - każdy normalny facet zrobiłby po takim dniu tylko jedno - naj🤬 się. Ja niestety piję bardzo rzadko(w zasadzie tylko i wyłącznie na weselach), ponieważ obiecałem sobie dwa lata wcześniej, że nie tykam już alkoholu na imprezach czy innych wyjściach w plener z kumplami. Po prostu alkohol jest dla ludzi, a ja po alko nie zachowuję się jak człowiek tylko jak bydło O ile każdy facet w myślach po alko ma agresora, o tyle ja tego agresora z siebie uwalniam po alkoholu. Od momentu jak przeciągnąłem faceta przez ladę w barze z kebabami (no niestety, nie był to żaden Mohammed, tylko zwykły Polak, uczciwie pracujący na chleb) obiecałem sobie, że nie piję już i się tego trzymam... nawet w taki dzień.

Tutaj mała odskocznia od tematu, żeby nie było, że jestem cham ( bo na trzeźwo fajny ze mnie człowieczek ) - do faceta poszedłem 3 dni później, dałem mu połówkę whisky i przeprosiłem. Do dziś chodzę tam od czasu do czasu na kebsa i zawsze ta sytuacja jest wspominana ze śmiechem.

Wracając do tematu, kręciłem się bezcelowo ze słuchawkami na uszach po Warszawie gdzieś do 21:00, ale była już pora wracać do domu. W pociągu obmyśliłem plan, że muszę się jakoś wyżyć, więc idę na siłownię. Siłownia jest otwarta do 21:00, ale dorabiam sobie troszkę jako trener personalny a siłownia wraz z klubem bjj jest moim drugim domem i mam klucze Swoją drogą właściciel siłowni jest moim najlepszym przyjacielem.

22:30 - jestem na siłowni. Otwieram swoją szafkę i uświadomiłem sobie, że dres zabrałem wcześniej do domu, żeby uprać. W szafce było tylko moje białe gi (strój do BJJ). No ale cóż, siłownia była pusta więc wolałem się na trening ubrać jak debil w gi, niż trenować w jeansach, koszuli i marynarce. Przyodziałem swoje białe gi, i zaczynam katować nogi na siłowni. Jako że był to dla mnie okres redukcyjny od dwóch tygodni, a z oczywistych względów nic nie jadłem tego dnia, to i siły było mniej.
No i przyszedł moment kulminacyjny tego dnia... robiłem na sporym ciężarze martwe ciągi z niskim przysiadem. Chciałem puścić bąka, a sp🤬oliłem się w gacie...

Zabrałem swoje obsrane gi, i udałem się do domu, aby zakończyć ten dzień.

Jeżeli chodzi o przebieg mojego dnia to byłoby to na tyle. Dziękuję za uwagę!

******************************************************
1. W zasadzie o całym dniu (włącznie z przypadkiem z siłowni) opowiedziałem tylko jednemu przyjacielowi, właścicielowi siłowni... no i do tej pory czasem jak otwieram swoją szafkę, to na gi zamiast mojego purpurowego pasa leży brązowy Taki Troll z mojego przyjaciela.

2. Pamiętajcie, że co by się nie działo, należy iść do przodu i się nie poddawać. Ja po tamtym dniu wiem jedno - może być już tylko lepiej.

3. Na pewno nie było, historia własna... niestety.

Kobieta grająca na świni

nanowaty2013-11-22, 0:59
krótki poradnik jak grać na świniaku


ciemna strona internetu @_@

Stacja benzynowa

typo2013-11-22, 1:22
Wjeżdżam na małą stację nie dalej jak pół godziny temu. Wiadomo, puściutko, bo późno, a w środku jakaś babka, która energicznie macha łapami do kolesia za kasą. Przy dystrybutorze stoi samochód z otwartą maską.

Wchodzę do budynku zeby zapłacić i trafiam na środek tej oto rozmowy:

- ja pana zaskarżę - już prawie krzyczy kobieta.
- Ale ja nic nie zrobiłem. To pani wina, nikt nie kazał pani lać oleju do silnika.
- Ta stacja jest źle opisana. Jeszcze się spotkamy w sądzie - i jebs drzwiami wk🤬iona wyszła i gdzieś dzwoni.

Gościu mi mówi, że jebnięta jakaś, przyjechała na stację otworzyła maskę i zaczęła ON lać do wlewu od oleju. Zanim wybiegł i zdążył krzyknąć to oblała pół silnika i całkiem sporo do wlewu wlała.

Co za beka. Wziąłem czteropak i musiałem spadać do domu, ale jak pakowałem do bagażnika (a co! chciałem podsłuchać, ciekawski sk🤬esyn ze mnie) to słyszałem że szlocha przez telefon, że "przecież kazałeś zjechać na stację i oleju dolać".

Pewnie sie babie zapaliła lampka od oleju i jej facet powiedział, że ma dolać : ) To pierwszy lepszy wlała : )

Ćwiczenia

Fakerę2013-11-22, 16:08
Ładnie jebła

Pozytywny prostak

Halman2013-11-22, 15:49


lubię takich pozytywów z ludu a nie zmanierowane cioty.

Honoru partnerki trzeba bronić

Konto usunięte • 2013-11-22, 18:08
Sytuację obrony honoru swojej partnerki przedstawia ten oto zabawny rysunek:



A jak było, to c🤬j w dupę temu, co tagował i wtedy można zbyłować.