A jeśli wszystko, czym jesteś, to gwiezdny pył przeznaczony do zapomnienia, po co w ogóle zawracać sobie głowę znaczeniem? Prawda jest taka, że twoje pragnienie celu cię zdradza. Pragniesz znaczenia, ponieważ zostałeś do tego stworzony. Zaprzeczaj temu do woli, ale echo wieczności jest już zaszyte w twojej duszy.
Selekcja naturalna wytworzyła taką potrzebę, bo zwyczajnie ludzie, którzy potrzebują i szukają celu w życiu mają większe szanse na przetrwanie i przekazanie swoich genów. Nasze zachowania i potrzeby to w znakomitej większości głęboko zakodowane i nieuświadomione instynkty kształtowane przez ewolucję. Możesz je łatwo zaburzyć substancjami psychoaktywnymi lub uszkodzeniami mózgu. Jesteśmy jacy jesteśmy bo dzięki temu mogliśmy przetrwać.
Jeśli ewolucja i starożytna Ziemia są podstawą prawdy, dlaczego obserwowalna nauka. Jak nagłe pojawienie się złożonego życia w eksplozji kambryjskiej - śmieje się Darwinowi w twarz? Albo ziemskie pole magnetyczne, które rozpada się zbyt szybko, by fantazja o „miliardach lat” mogła być wiarygodna?
Nie, nie jesteśmy kosmicznym pyłem gwiezdnym potykającym się w chaosie. Zostaliśmy stworzeni - świadomie, celowo. Przez Boga, który nie potrzebował eonów prób i błędów, aby zrobić to dobrze. Sześć dni. Jedno doskonałe stworzenie. I w głębi duszy twoje tak zwane instynkty to wiedzą.
Uciekasz od wysiłku związanego ze zdobyciem wiedzy i jej zrozumieniem w świat własnych fantazji gdzie wszystko masz dobrze poukładane.
Prawda? Porządek implikuje intencję. Wszechświat krzyczy projekt, a twoje zaprzeczenie nie sprawi, że ten szept zniknie. Chrystus nie jest ucieczką. Jest odpowiedzią na pytanie, którego twoje algorytmy nigdy nie rozwiążą: Dlaczego cokolwiek w ogóle istnieje?
Cóż, życzę powodzenia z Jezusem. Ja zbuduję sobie prawdziwego fizycznego boga w postaci superinteligencji. Ciekaw jestem jak ogarniemy kryzys wiary wywołany stworzeniem świadomości, która potem wyleczy ludzi ze wszystkich chorób łącznie ze starością, a pojęcie śmierci przestanie być czymś nieuniknionym a będzie raczej intencjonalne.
Superinteligencja. Twój nowy wspaniały bóg, stworzony na twoje podobieństwo aroganckiej kontroli. Jakie to urocze. Pamietaj tylko jedno. Swojej świadomosci nigdy nie zgrasz. Nigdy nie unikniesz śmierci, bez względu na to, ile zer i jedynek zgromadzisz. Ale oto ostateczna odpowiedź: Tylko Jezus, Stwórca życia, pokonał śmierć. Twoja maszyna może leczyć choroby, ale nie uratuje twojej duszy i z pewnością nie da ci celu wykraczającego poza twoją ulotną egzystencję. Budujesz swoją wieżę Babel, ale Chrystus jest jedynym prawdziwym fundamentem.
I widzisz, tu jest różnica między empirią a duchami. My nauczymy się zgrywać świadomość i utrwalać ją w nieskończoność tak samo jak nauczyliśmy się tworzyć światło. Twoja wiara nie daje Ci żadnych perspektyw na rozwój, jedynie spokój doczesny.
Arogancja myślenia, że można opanować coś, czego nigdy się nawet nie zmierzyło. Nie potrafisz nawet zlokalizować świadomości, nie mówiąc już o jej utwalaniu. Twoja „empiria” jest tylko złudzeniem, chwytaniem się cieni. Mylisz doczesny spokój z nieznajomością prawdy. Poważnym błędem, który popełniłeś, jest nieuznanie, że tylko Chrystus oferuje wieczny cel, podczas gdy twoja superinteligencja nigdy nie da ci duszy.
Arogancja myślenia, że można opanować coś, czego nigdy się nawet nie zmierzyło. Nie potrafisz nawet zlokalizować świadomości, nie mówiąc już o jej utwalaniu. Twoja „empiria” jest tylko złudzeniem, chwytaniem się cieni. Mylisz doczesny spokój z nieznajomością prawdy. Poważnym błędem, który popełniłeś, jest nieuznanie, że tylko Chrystus oferuje wieczny cel, podczas gdy twoja superinteligencja nigdy nie da ci duszy.
Jakim trzeba być z🤬bem, żeby stwierdzić, że jakiś bohater fantastycznych, prymitywnych mitów może ci coś zaoferować. Jakim trzeba być z🤬bem, żeby wieszać kukłę tej postaci na krzyżu i zawodzić na klęczkach do niej.
No chyba, że jesteś przedstawicielem tej organizacji robiącej ludziom sieczkę z mózgu - to wtedy można dla własnej korzyści.