Styczeń 2014
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31
Luty 2014
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28
Marzec 2014
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31

Protest

thorold2892014-02-25, 10:49
Wczorajszy protest przeciwko dyskryminacji Polaków w UK, który odbył się w Londynie. Mało mi oczy z orbit nie wyskoczyły, gdy zobaczyłem poniższe zdjęcie.


Było blisko...

Konto usunięte • 2014-02-25, 21:02
Zabrakło naprawdę niewiele...

Uwaga nak🤬iam !!

Adek15072014-02-25, 9:55


Jak w temacie.

Opuszczone, a niezniszczone

ZyZeL882014-02-25, 17:02
Witam
Jestem fanem eksploracji opuszczonych budynków, fabryk, hoteli… i chciałem pokazać jak wygląda mleczarnia, która jest opuszczona już od ładnych paru lat (z tego co mówiła napotkana starsza Pani, więcej niż 10), a gdzie nie ma typowych gimbów i innego cholerstwa chodzącego w rurkach. Obiekt jest usytuowany w małej wiosce, gdzie ciężko z zasięgiem i z innymi nowościami. Ludzie tam jeszcze wiedzą co to znaczy szanować coś cudzego (nawet zostawionego bez opieki), a gimby jeszcze nie żądzą w domu, tylko posłusznie odrabiają lekcje i pomagają rodzicom w polu.
W mieście w pierwszym miesiącu wszystko byłoby wybite, potłuczone, zasrane, a resztą zajęliby się złomiarze.



















Jak się nie podoba to sadistic.pl/images/smiles/idzpan8yozz1.gif

Zapraszam do obejrzenia reszty zdjęć na
facebook.com/UrbanExplorers

tu jest poprawny link
facebook.com/pages/Urban-Explorers/577835888948389

Nie rób drugiemu, co tobie nie miło

Konto usunięte • 2014-02-25, 2:34
Warszawa, Ursynów. Godziny poranne.

Szedłem na przystanek, kiedy ujrzałem menela opartego o ścianę warzywniaka. Opierał się dupskiem o żółtawy pawilonik, mężnie prężąc grzbiet, iżby utrzymać właściwy kąt do załatwienia potrzeby.

- Kolor budki idealnie komponuje się z całością obrazu - pomyślałem, klnąc w duchu, że nie wziąłem telefonu i nie mogę tego nagrać.

Przystanąłem w bezpiecznej odległości i z właściwą miłośnikom dzikiej przyrody ciekawością oddałem się obserwacji, dodając do tego w myślach narrację głosem Krystyny Czubówny.

Z początku nie zanosiło się na nic specjalnego. Chlor opierał się o ścianę, kołysząc z lekka i kontemplując sytuację z na wpół przymkniętymi oczyma. Wtem wybałuszył oczy, jego usianą bruzdami twarz wykrzywił grymas, zrobił się czerwony jak burak, wyszczerzył spróchniałe zęby, spuchł jak balon i...

Ptaki ucichły. Warkot samochodów na ulicy jakby przykryła gęsta płachta bezgłośności. Zapamiętani w porannej pogoni przechodnie zwolnili kroku, jakby zaczęli grzęznąć w czasoprzestrzeni.

Wzdłuż pionowych fałd ściany wystrzeliła brunatna Niagara, rozbryzgując się po opuszczonych spodniach i trotuarze w promieniu dobrego metra. Ciszę poranka rozdarł głęboki, basowy odgłos uwalnianych gazów trawiennych. Siding ściany warzywniaka zadziałał jak pudło rezonacyjne, wyzwalając potężne fale dźwiękowe tęgiego instrumentu wzdętego, wzmocnione nadludzkim wysiłkiem wirtuoza.

Menel - najwyraźniej poruszony swym soczystym basso furioso - wydobył z siebie gardłowe, przeciągłe "kuuuurrrrrrrwa", po czym chwiejnie zaczął odsuwać się od swego dzieła - niczym Mozart przerażony ogromem kompozycji.

Z budki warzywnej wyskoczyła właścicielka i - skręciwszy za węgieł - z impetem wdepnęła w produkt twórczej pasji żula, tracąc równowagę i nieuchronnie zmierzając w kierunku pozycji "do szpagatu". Nagłym szarpnięciem całego ciała usiłowała odzyskać równowagę, jednak jedynym efektem było usztywnienie kroku, co zaowocowało figurą przypominającą jaskółkę w łyżwiarstwie figurowym. Ponieważ damie od selerów i kapusty daleko do rosyjskich baletnic, a i panczenistką w młodości pewnikiem nie była, zdołała utrzymać piękną pozę jedynie przez ułamek sekundy, po czym - straciwszy balans - wylądowała z plaskiem, mocząc swe jędrne biodro w brązowej kałuży.

Wieczorem tego samego dnia wciąż targały mną paroksyzmy śmiechu, a przepona przestała mnie boleć dopiero trzy dni później. Na asfaltowym chodniku pod warzywniakiem ślad pozostał do dziś. Budka, niestety, już nie istnieje.


Chcesz mieć mikrochip RFID wszczepiony pod skórę?
Jeśli jesteś podobny do mnie,
to nigdy nie pozwolisz sobie na zrobienie czegoś takiego.
Jednak wielu, zwłaszcza wśród młodego pokolenia,
widzi rzeczy w zupełnie innym świetle.
Implanty RFID i inne formy "noszonej technologii" są przez młodych ludzi,
którzy chcą się "udoskonalić", coraz częściej postrzegane jako "cool", "trendy" i "na topie".
I oczywiście wszystkie media głównego nurtu stają za takim "rozwojem technologicznym".
Na przykład, BBC opublikowało ostatnio artykuł zatytułowany: "Dlaczego chcę implant z mikroczipem".


Mówi się nam, że takie implanty mogą rozwiązać cały szereg problemów społecznych.
Kradzieże tożsamości i oszustwa z kartami kredytowymi będą prawie wyeliminowane,
wiele innych form przestępczości zostanie znacznie zredukowanych,
dzieci nigdy nie zaginą, a my nie będziemy musieli pamiętać szerokiego wachlarza
haseł i numerów PIN, tak jak to ma miejsce obecnie.
Powiedziano nam, że jeśli tylko przyjmiemy taką technologię,
to nasze życie będzie o wiele lepsze.
Ale czy tak będzie w istocie?

Ponieważ nasze społeczeństwo staje się "cyfrowo zintegrowane", technolodzy mówią nam,
że jest "nieuniknionym", iż wszczepiana technologia będzie tak powszechna, jak obecne inteligentne telefony.
Artykuł BBC, jak już wspomniałem, pozytywnie patrzy w przyszłość kiedy nadejdzie ten dzień:
"Ostatecznie, wszczepione mikroczipy oferują sposób na odczyt twojego ciała przez urządzenia.
Obecnie nie ma jednego standardu komunikacji z maszynami, które stanowią podstawę społeczeństwa.
Urządzenia takie, jak panele dostępu, czy bankomaty mają nieskończoną różnorodność systemów identyfikacji:
taśmy magnetyczne, hasła, numery PIN, pytania zabezpieczające i klucze elektroniczne.
Wszystkie są próbą niwelowania różnic między cyfrową i fizyczną tożsamością,
a jeśli je zgubisz, lub zapomnisz to jesteś nagle odcięty od konta bankowego,
swojej siłowni, powrotu do domu, dowodu osobistego itd.
Wszczepiony chip przeciwnie, może działać jako uniwersalny token tożsamości
w świecie kontrolowanym przez urządzenia.
"



Dla niektórych ludzi, ten dzień już nastąpił.
W rzeczywistości, na wybranych konferencjach technologicznych
ludzie stoją w kolejkach, by wszczepić sobie mikroczip:
"W tym miesiącu na konferencji Transhuman Visions w San Francisco,
firma Graafstra stworzyła stację implantacji "oferującą uczestnikom"
szansę wszczepienia sobie mikroczipa za 50 dolarów.
Korzystając z dużej igły przeznaczonej do wszczepiania mikroczipu zwierzętom,
Graafstra wstrzykuje każdemu klientowi powlekany szkłem tag RFID wielkości ziarenka ryżu.
Pod koniec dnia Graafstra stworzyła 15 nowych cyborgów.
"

Czy nie jest to przerażające?

Ponadto, naukowcy opracowali obecnie baterie, napędzane przez ludzki organizm,
które mogą być wykorzystywane do zapewnienia stałego źródła zasilania dla wszczepianych systemów.
Poniżej znajduje się krótki fragment niedawnego artykułu Kristana Harrisa pt
"Naukowcy opracowali baterie dla wszczepialnych chipów RFID":
"Grupa naukowców ze Stanów Zjednoczonych i Chin współpracowała przy stworzeniu
małych wszczepialnych baterii, które żywią się ludzką energią.
Te cienkie, elastyczne pochłaniacze mechanicznej energii zostały pomyślnie przetestowane na krowach.
Proces wykorzystuje tak zwane konforemne, piezoelektryczne zbieranie
i kumulowanie energii z ruchów serca, płuc i przepony.
"

W przyszłości, mówią, że może to być używane do zasilania szeregu gadżetów.
Czy minie wiele czasu, zanim będziemy ładowali i-Phona, podłączając go do własnego ciała?



Oczywiście mikroczipy RFID nie muszą być wszczepiane, by były przydatne.
W rzeczywistości są już wykorzystywane do śledzenia uczniów w całych Stanach Zjednoczonych: według Associated Press
"Po przybyciu rano, każdy uczeń w przedszkolu CCC- George Miller nosi koszulkę z naszytym czipem RFID.
Podczas, gdy dzieci zajmują się nauką, czujniki w szkole rejestrują ich ruchy, frekwencję dla obu klas oraz posiłki.
Urzędnicy szkoły stwierdzili, że zapisują tylko informacje wymagane
w związku z odbieraniem funduszy federalnych z programu HeadStart (program rządowy)."


Również w Wielkiej Brytanii, mikroczipy RFID są
używane do śledzenia dzieci, gdziekolwiek się znajdują:
"Dla tych, którzy myślą, że NSA to najgorsza agencja naruszająca prywatność,
zapraszam do zapoznania się z dniem Aidena i Fostera,
dwóch 11-letnich chłopców, którzy kończą piątkowy dzień w szkole.
Aiden zaprasza swojego przyjaciela do domu na odpoczynek
i wysyła wiadomość tekstową do jego rodziców, którzy wyrażają zgodę.
Kiedy jadą autobusem telefon Fostera i czujnik na opasce powiadamiają szkołę
i rodziców o zejściu z normalnej trasy.
Szkoła została powiadomiona, że Foster udaje się do domu Aidena,
więc policja nie zostaje wezwana.
Kiedy Aiden wchodzi do domu zintegrowana sieć rozpoznaje go
i wysyła informacje na telefony i tablety będących w pracy rodziców
."



Obecnie jesteśmy szybko wprowadzani w dystopijną przyszłość,
w której będzie "normalnym” monitorowanie naszych działań 24 godziny na dobę.
Większość ludzi prawdopodobnie przywita taki obrót spraw z otwartymi ramionami,
jednak otwiera to drzwi do szerokiego nadużycia technologii przez rządy.

Link do oryginalnego artykułu: link.

Postęp cywilizacyjny...

Hrodgar2014-02-25, 21:46
Należy przyznać że murzyni w ciągu ostatnich 300 lat nie dokonali potężnego skoku cywilizacyjnego.
Kiedyś uciekali przed lwami, gepardami, ewentualnie przed siatką. Dzisiaj sp🤬alają przed policją.

Octavia Bimoto

_Azazel2014-02-25, 22:46
Octavia bimoto opiera się na dwóch silnikach TFSI o pojemności 2 litrów. Silnik zamontowany z przodu ma 460 koni, natomiast silnik z tyłu ma koni 330.



A tutaj Octavia vs GT-R


Cały artykuł: klik

Szukałem i nie było

Jak się rżnie frajerów na błyskotki

Konto usunięte • 2014-02-25, 19:42
Wizyta w centrum handlowym zdumiewa. Każda większa galeria zawiera kilka sieciowych sklepów jubilerskich. Czynsz nie jest tani, sprzedawczynie też za darmo nie pracują, a jednocześnie nie widać tłumu kupujących – jak to jest możliwe, że ten biznes się opłaca?

Zostałem właśnie zapytany, jaką wartość ma ‘cenny pierścionek z 3 diamentami’. Parametry wyrobu – waga 2,36 g pr 585, trzy kamienie 0,12 ct, czystość SI2-P1, barwa H-I. Cena na paragonie 1400 zł, kupione w salonie na literę A.

Parametry użytych kamieni są kiepskie. To jest odrzut z produkcji porządnych kamieni na rynki zachodnie. Kamyki są maleńkie. Innymi słowy – jest to wyrób ze złota posypany czymś wielkości piachu, o jakości zbliżonej do piachu. Błyszczy się to-to tylko na wystawie, oświetlone kilowatami halogenów. Po wyjściu z salonu do realnego świata wyrób nagle zaczyna wyglądać jakby zamiast brylantami był wysadzany piaskiem.

Cena takich kamyków w hurcie to około 30 zł/szt. Wartość złota to 170 złotych. Razem 260 zł, i nawet gdy się do tego doda VAT, to nadal jest to mniej niż ćwierć ceny, na jaką został oskubany nabywca tego ‘niezwykle cennego pierścionka z prawdziwymi brylantami, stanowiącego unikalną pamiątkę zaręczyn’. Taki poziom łupienia marży może tłumaczyć, jak firmę stać na płacenie za szefowanie radzie nadzorczej kwotę 1 000 000 zł rocznie.

Alternatywą dla łże-biżuterii są precjoza wykonane przez artystę, na indywidualne zamówienie, w ilości 1 sztuka. Skromny pierścionek zaręczynowy, z brylantami, kosztuje podobnie jak chłam w sieciówkach jubilerskich.

Niestety, dużo prościej jest skorzystać z usług ‘jubilera’ w galerii. Nie trzeba szukać, zastanawiać się, wymyślać. Pokazuje się paluchem, bierze się wymiar owego palucha i gotowe. Właściciele standardowych paluchów mają szansę wyjść z wyrobem łże-jubilerskim po chwili, bez przeróbek. Tak oto konsumenci dają się kiwać i odcedzać z pieniędzy, i jeszcze latami naiwnie wierzą, że mają na dłoni drogocenne brylanty.

(Przemysław Słomski)