Czerwiec 2013
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
Lipiec 2013
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31
Sierpień 2013
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31

Pretorianie

Konto usunięte • 2013-07-21, 13:05
Ciąg dalszy artykułu o pretorianach. Poprzedni temat: sadistic.pl/pretorianie-vt216268.htm . Miłej lektury

Pretorianie w Wiecznym Mieście
August utworzył dziewięć kohort liczących początkowo ok. 5000 żołnierzy, ich liczba jednak szybko dwukrotnie wzrosła, by osiągnąć z czasem poziom kilkunastu tysięcy. Wojownicy ci podlegali surowym regulaminom. Z przyczyn bezpieczeństwa w samym Wielkim Mieście nie wolno było przebywać żadnemu uzbrojonemu żołnierzowi, ale dla swojej straży przybocznej cesarz August wystarał się o specjalne pozwolenie, dzięki któremu w Rzymie mogło znajdować się maksymalnie 1500 pretorianów jednocześnie. Warunek: nie wolno im było nosić zbroi ani pokazywać się w dużych grypach.


100- procentowa osłona
Rzymianie opracowali formacje bojowe, które uczyniły z ich wojska najskuteczniejszą armię ówczesnego świata. Na zdjęciu widać testudo (żółwia) - wszystkich (najczęściej 27) legionistów przed strzałami i oszczepami chroniły uniesione tarcze.

Tajne służby Rzymu
Do śmierci Augusta to właśnie te reguły pozwalały utrzymać gwardię pretoriańską w ryzach - a jednocześnie stwarzał jej okazję do tworzenia w spokoju rozległej tajnej siatki. Jako jedyna formacja zbrojna w Rzymie pretorianie mieli swobodny dostęp do pałacu cesarza - towarzyszyli władcy na każdym kroku, byli obecni podczas pertraktacji, wiedzieli, kiedy, gdzie i z kim się spotyka. W ciągu kilku lat struktura gwardii zaczęła przypominać siatkę znanych nam współcześnie agencji wywiadowczych. Pretorianie rekrutowali z własnych szeregów całe zastępy szpiegów i nic, co działo się w Rzymie, nie było dla nich tajemnicą. Znali najmroczniejsze sekrety każdego, kto był aktywny politycznie lub miał powiązania z wojskiem. Zdobyte informacje spływały do prefekta pretorianów, przywódcy gwardii. Zdarzało się, że prefektów było dwóch, a nawet trzech, aby również po zamachu na dowódcę zapewnić realizację swych planów. Gwardia szybko bowiem przestała jedynie stać na straży interesów cesarza. Dążyła do osiągnięcia własnego celu: sprawowania kontroli nad władcami imperium. Umiejętnie wykorzystywała przy tym swoją wiedzę i pozycje. Za pomocą gróźb, szantażu, zniesławienia oraz skrytobójstwa (brzmi znajomo ) forsowała polityczne decyzje, które gwarantowały jej coraz większą swobodę.


Do ataku, marsz!
Klin był jedną z najczęściej stosowanych formacji ofensywnych: grupa ustawiona w kształt trójkąta z jednym żołnierzem na przodzie nacierała na linię nieprzyjaciela, przełamywała jego szyki i utrudniała mu walkę wręcz.


Wróg u bram
Swoje pierwsze wielkie zwycięstwo pretorianie odnieśli w 14 roku n.e., krótko po śmierci twórcy oddziału i pierwszego cesarza, Augusta. Jego następca, Tyberiusz, pod ogromną presją prefekta gwardii zarządził utworzenie tylko jednego dużego obozu - Castra Praetoria - tuż u bram Rzymu. Tym samym ziścił się największy koszmar Augusta: z dnia na dzień władca imperium okazał się zdany na łaskę elitarnej formacji wojskowej, która odtąd miała niemal nieograniczony wstęp w mury miasta. A pretorianie nie marnowali czasu: już cztery lata później Sejan wykorzystał wyjazd cesarza na Capri i przejął wszystkie sprawy państwowe. Dzień swych urodzin ustanowił świętem i pozwalał się czcić publicznie jako faktyczny władca. Makron, następca Sejana, wymusił na senacie ogłoszenie cesarze opowiadającego się za militaryzmem Kaliguli i tym sposobem podarował imperium jedne z najokrutniejszych rządów wszech czasów. Po czterech latach pretorianie zamordowali Kaligulę, a jego stryja Klaudiusza - wyjątkowo hojnie zarządzającego finansami - zmusili do wstąpienia na tron. Szczyt swoich możliwości gwardia pretoriańska osiągnęła za rządów Nerona . Najpierw obowiązki głowy państwa przez wiele lat sprawował prefekt Sekstus Afraniusz Burrus, później jego następca, Ofoniusz Tygellinus ,zaczął nakłaniać szalonego władcę do szerzenia przemocy. Historycy szacują, że ponad połowa zabójstw, do których doszło z rozkazu Nerona, dokonano z woli dowódcy pretorianów. Neronowi jednak również nie udało się pozostać w łaskach gwardii. Gdy oczywisty stał się jego polityczny koniec, spowodowany coraz bardziej „ekscentrycznym” zachowaniem, prefekt Tygellinus uknuł zamach. Za jego sprawą na tron wyniesiono Galbę, po którego rocznym panowaniu w cesarską purpurę przyodział się Oton (zmusił Tygellinusa do popełnienia samobójstwa), a w korowodzie morderstw i intryg przewijali się coraz to nowi „chwilowi” cesarze oraz dowódcy ich gwardii.


Uzbrojenie:
Podczas pełnienie służby w pałacu cesarskim pretorianom nie wolno było nosić zbroi, a do Rzymu mogli wejść ubrani tylko w togę i płaszcz, który zakrywał broń. Pełen rynsztunek dozwolony był jedynie na polu walki.Porównanie


Hełmy były wykonane z lekkiego brązu. Ich wnętrze snanowiła natomiast wytrzymała na uderzenia osłona z żelaza, którą można regulować odpowiednio do rozmiaru głowy.

Broń pretorianów to przede wszystkim gladius,miecz przeznaczony do kłucia, sztylet oraz pilum - oszczep wyposażony w żelazny grot i długie drzewce, którym można zadawać ciosy.

Zbroja nie mogła być ciężka, aby nie ograniczać wojownikom swobody ruchów. Tradycyjną kolczugę zastępowano więc lżejszym pancerzem z metalowych pasów (lorica segmetata) lub łusek (lorica squamata)

Tarcze pretorianów (scutum) były prostokątne i owalne jak u legionistów. Wytwarzano je ze sklejonych warstw drewna, na które nakładano skórę.

Dlaczego tylko martwy cesarz to dobry cesarz?

- Istnieją dowody na to, że pretorianie zamordowali w sumie ośmiu cesarzy. Dwa inne zamach nie powiodły się, a można przypuszczać, że prawdziwe liczy są o wiele większe - mówi Sara Bingham. - Pretorianie również ośmiokrotnie mianowali nowych cesarzy, a trzej prefekci nawet sam ogłosili się władcami Rzymu.

Gwardia często pragnęła tylko jednego: szybkiej zmiany u sterów imperium, ponieważ obejmujący władzę nowy cesarz musiał najpierw za duże pieniądze kupić jej lojalność. Żołd tej elitarnej jednostki wzrósł od początku jej istnienia sześciokrotnie, a dodatkowe premie osiągnęły rekordowe poziomy - na każdego żołnierz przypadało w przeliczeniu 13 tysięcy złotych, a w Imperium Rzymskim był to majątek. Dla porównania: zwykły legionista zarabiał ok. 1000 złotych rocznie.

Wielomilionowa suma, którą w 193 roku Didiusz Julianus ostatecznie zapłacił za cesarską purpurę, wcale nie była czymś wyjątkowym i a dłuższą metę nie gwarantowała mu pozostania przy życiu. Prawo do tronu rościło sobie wówczas również trzech namiestników. Stanowili oni zagrożenie, na które świeżo upieczony władca zareagował podjętymi w przypływie paniki przedsięwzięciami budowlanymi. Cesarz chciał zamienić cały Rzym w twierdzę nie do zdobycia: kazał podwyższyć mury, pogłębić fosy, a do obrony miasta zaangażował nawet cyrkowe słonie. Realizację planów obronnych władca powierzył właśnie pretorianom i... był to fatalny błąd. Elitarni wojownicy dawno bowiem odwykli od pracy fizycznej, a poza tym każda wymówka była dla nich dobra, by uniknąć wykonania zadania. Prac budowlanych nigdy nie ukończono. I właśnie tak miało być, gdyż gwardia cesarska miała swoje plany: wkrótce przyłączyła się do największego rywala cesarza oraz zadbała o to, by niecałe dwa miesiące po objęciu urzędu Julianus padł ofiarą zamachu...

Domek z kart

Koniec pretorianów nastąpił dopiero po 300 latach rządów terroru. A doszło do tego wyłącznie dlatego, że snujący swoje intrygi wojskowi pierwszy raz się przeliczyli. Po śmierci cesarza Chlorusa w roku 306 gwardziści postawili na Maksencjusza. Niedoświadczony władca miał być marionetką w ich rękach, więc pretorianie jak jeden mąż dołączyli do jego oddziałów. Nie spodziewali się tylko, że na horyzoncie nagle pojawi się nowy potężny przeciwnik: syn Chlorusa, Konstantyn nazwany później Wielkim, który okrzyknięty przez swoje legiony cesarzem przygotował się do inwazji na Italię. Maksencjusz zmuszony był stanąć do decydującej bitwy przy Moście Mulwijskim . Konstantyn rozgromił jego pretoriańskie oddziały i jeszcze w tym samym roku rozwiązał gwardię. Dawnych żołnierzy elitarnej jednostki rozesłał do wszystkich zakątków Imperium Rzymskiego, zniszczył obóz u bram Rzymu i... utworzył własną gwardię przyboczną. Ta składała się wyłącznie z Germanów, Galów oraz Turków - mężczyzn, którzy byli obcymi w nieznanym sobie kraju. Z pewnością jednak wiedzieli jedno: lojalność nie jest na sprzedaż.

Jeśli dotrwaliście do końca, to gratuluje. Artykuł przepisywany ręcznie więc mogły się pojawić wszelakie błędy(za które przepraszam).

+ Bonusik w komentarzach

Wspomniany wcześniej bonusik dotyczący pretorianów:

Pretorianie XX i XXI wieku

Także współcześni władcy zatrudniają straż przyboczną - jest ona wyposażona lepiej niż zwykłe oddziały wojskowe. Poniżej prezentujemy współczesnych pretorianów z pięciu krajów (jeden dodany przeze mnie).

Amazonki Dyktatora - Libia



Libijski dyktator Muammar Kaddafi ochraniany był przez jedyną na świecie żeńską gwardię. To na tych wojowniczkach wzorowali się twórcy filmów o Bondzie, tworząc postacie kobiet świetnie walczących wręcz i za pomocą bronie palnej (wyposażone były w arsenał wystarczający do przeprowadzenia małej wojny). Podczas rewolucji w Libii „amazonki Kaddafiego” nie były jednak w stanie uratować mu życia - despota został zabity przez rebeliantów w październiku 2011 roku

Gwardia Szwajcarska - Watykan



Najmniejsza armia świata od 1506 roku nie tylko zabezpiecza wszystkie drogi prowadzące do Watykanu, ale zapewnia również osobistą ochronę papieżom. Poprzednikami gwardzistów byli waleczni szwajcarscy najemnicy, których obawiano się w całej Europie. Ich „reputacja” w 1506 roku skłonił papieża Juliusza II do zatrudnienia ich w charakterze straży przybocznej i pałacowej - dzisiaj nazwanej Gwardią Szwajcarską.

Gwardia Republikańska - Demokratyczna Republika Konga



Josepha Kabilę, obecnego szefa państwa w Demokratycznej Republice Kong, ochrania tzw. Gwardia Republikańska. Formacja ta jest lepiej wyposażona niż większość oddziałów armii - jej granatniki przeciwpancerne, pociski przeciwlotnicze oraz karabiny maszynowe nie mogą być starsze niż rok. Jednostka skład się z 10-15 tysięcy żołnierzy i podlega nie armii, lecz osobiście prezydentowi. Źródła donoszą o przeprowadzonych przez jej członków napadach i gw🤬tach.

Kawalerzyści nie tylko od parady - Wlk. Brytania


Brytyjska Kawaleria Królewska składa się z dwóch szwadronów: „niebieskich” oraz „czerwonych” - nazywanych tak od koloru ich mundurów. Jednostka istnieje od 150 lat i składa się z żołnierzy, którzy nie tylko dobrze wyglądają w siodle, ale mają za sobą walki w Iraku i Afganistanie. Oba szwadrony na zmianę pełnią swoją służbę przy rodzinie królewskiej, a barwnych jeźdźców mogliśmy podziwiać np. podczas zaślubin księcia Williama i Kate Middleton.

Leibstandarte SS Adolf Hitler - Nazistowskie Niemcy





1 Dywizja Pancerna SS "Leibstandarte SS Adolf Hitler" (Leibstandarte SS Adolf Hitler – Gwardia Przyboczna Adolfa Hitlera, w skrócie: LSSAH) – najbardziej elitarna spośród dywizji Waffen-SS, wyrosła z oddziału straży przybocznej Hitlera; przyjmowano do niej jedynie ochotników i to po starannej selekcji. Hasłem dywizji było "Meine Ehre heisst Treue" – Mój honor nazywa się wierność.

Dywizja wywodziła się z około 120 osobowego oddziału straży przybocznej Adolfa Hitlera SS-Stabswache Berlin, utworzonego w marcu 1933 roku przez Josefa "Seppa" Dietricha, w celu zastąpieniu oddziałów SA stanowiących dotychczasową ochronę Hitlera. W listopadzie tego samego roku liczącą już 835 "ochroniarzy" jednostkę przemianowano na Leibstandarte Adolf Hitler – LAH ("SS" dodano później).


Ból jest nieprzyjemny i zawsze ma jakąś przyczynę. Medycyna zna około stu przypadków osób ze skazą genetyczną, zwaną analgezją kongenitalną – polegającą na nieodczuwaniu bólu. Ludzie ci muszą przez całe życie uważać, by nie zrobić niczego, co mogłoby się skończyć uszkodzeniem ciała, gdyż nie potrafią stwierdzić, czy rzeczywiście się zranili. Chorzy są zdolni do odbioru bodźców pozabólowych: dotyku, ciepła, zimna, łaskotania. Nie odczuwają jednak żadnych czynników bólowych.

Niezdolność do odczuwania bólu po pęknięciu wyrostka robaczkowego, któremu zwykle towarzyszy silny ból brzucha, u jednego takiego mężczyzny niemalże doprowadziła do śmierci. Innymężczyzna chodził z pękniętą kością nogi tak długo, aż uległa ona zupełnemu złamaniu.

Przypadek Panny C.

Jednym z pierwszych i najlepiej udokumentowanym ze wszystkich przypadków wrodzonej niewrażliwości na ból jest przypadek Panny C., młodej Kanadyjki, która była studentką McGill University w Montrealu. Jej ojciec, który był lekarzem na zachodzie Kanady, w pełni świadomy jej problemu prosił swoich kolegów z Montrealu, by się nią opiekowali. Ta młoda dziewczyna była bardzo inteligentna i wydawała się normalna pod każdym względem z wyjątkiem tego, że nigdy nie odczuwała bólu. Jako dziecko odgryzła sobie koniuszek języka w czasie jedzenia, a także nabawiła się oparzenia trzeciego stopnia po tym, jak uklękła na gorącym grzejniku, żeby wyjrzeć przez okno.

Podczas badania przez psychologa w laboratorium (McMurray, 1950) mówiła, że nie czuje bólu, gdy podawano jej szkodliwe bodźce. Nie czuła go, kiedy różne części jej ciała były poddawane działaniu silnych bodźców elektrycznych, gorącej wody o temperaturach, przy których zwykle mówi się o bólu palącym, ani przy długotrwałym okładzie z lodu. Równie zadziwiający był fakt, że gdy bodźce te były prezentowane, nie zarejestrowano u niej zmian w ciśnieniu tętniczym krwi, rytmie pracy serca ani oddechu. Co więcej, nie była ona w stanie przypomnieć sobie, aby kiedykolwiek kichała lub kaszlała. Odruch gardłowy wywołać można było tylko z ogromnym wysiłkiem, a odruchy rogówkowe (które chronią oczy) były nieobecne. Szereg innych bodźców, takich jak wsuwanie patyczka przez dziurki od nosa, szczypanie ścięgien lub podskórny zastrzyk histaminy - które normalnie uważane są za rodzaj tortury - także nie zdołały wywołać bólu.

Panna C. miała poważne problemy natury zdrowotnej. Wystąpiły u niej zmiany patologiczne w kolanach, biodrze i kręgosłupie i przeszła ona kilka operacji ortopedycznych. Jej chirurg uznał, że zmiany te powstały, ponieważ stawom brakowało ochrony, jaką normalnie stanowią odczucia bólowe. Najwidoczniej nie przenosiła ona ciężaru ciała podczas wstawania, nie zmieniała pozycji w czasie snu albo unikała tych póz, które normalnie zapobiegają zapaleniu stawów.

Przypadłość stawów, na którą z powodu swej niezdolności do odczuwania bólu cierpiała Panna C., nazywana jest "stawem Charcota". Już od dawna wiadomo, że jeśli brakuje normalnego unerwienia stawu albo nerwy są uszkodzone, to dochodzi do sytuacji, w której zewnętrzna strona stawu jest nadwyrężona i więzadła oraz inne tkanki są zbyt rozciągnięte. Dzieje się tak w szczególności ze stawami, które często są narażone na drobne uszkodzenia podczas codziennego życia - kostki, kolana, nadgarstki, łokcie. Każdy z nas często się potyka, przewraca albo nadwyręża sobie mięśnie podczas zwykłych czynności. Po tych drobnych kontuzjach utykamy trochę lub chronimy staw, aby w czasie procesu regeneracji pozostał on nieobciążony. Odpoczynek nadwyrężonego miejsca jest niezbędną częścią jego regeneracji. Ale ci, którzy nie czują bólu, nadal używają stawu, dodatkowo powiększając uszkodzenie. Najwidoczniej w końcu staje się ono wystarczające do wystąpienia stawu Charcota z charakterystycznymi dla tej przypadłości poważnie uszkodzonymi tkankami. Martwe lub obumierające tkanki są idealnym środowiskiem do rozwoju bakterii, są także miejscem najbardziej sprzyjającym tworzeniu się stanów zapalnych. Ponieważ uszkodzenie powoduje zmniejszenie przepływu krwi, tkanka jest odizolowana od mechanizmów obronnych organizmu. Infekcja rozprzestrzenia się zatem bez przeszkód do pobliskiej kości, a w końcu do szpiku kostnego, powodując zmiękczenie kości tam, gdzie nawet najsilniej działające antybiotyki nie przedostaną się ze strumienia krwi. Takie właśnie okoliczności doprowadziły do śmierci Panny C.

Panna C. zmarła w wieku dwudziestu dziewięciu lat na skutek infekcji uogólnionej, której nie dało się opanować. W ciągu ostatniego miesiąca życia skarżyła się na dyskomfort, nadwrażliwość i ucisk lewego biodra. Nie ma wątpliwości, że jej niezdolność do odczuwania bólu, aż do ostatniego miesiąca jej życia, doprowadziła do "rozległych urazów skóry i kości, które w bezpośredni sposób przyczyniły się do jej śmierci" (Baxter i Olszewski, 1960).

Zdumiewający jest fakt, że badania układu nerwowego Panny C. za pomocą najlepszych dostępnych w tamtym czasie metod nie zdołały wykazać jakichkolwiek nieprawidłowości. Zakończenia nerwowe oraz wyspecjalizowane receptory w jej skórze i stawach wydawały się zupełnie normalne, tak samo jak jej nerwy, rdzeń kręgowy i mózg. Oczywiste jest jednak, że z jej układem nerwowym coś było nie w porządku. Sygnały płynące z uszkodzonej części jej organizmu, które normalnie biegną w górę przez rdzeń kręgowy do mózgu, były gdzieś blokowane, na jednej lub wielu z ogromu stacji przekaźnikowych (synaps), przez które przebiegają.

Inne przypadki

Znaczenie bólu dla przetrwania stanie się oczywiste, kiedy przyjrzymy się temu, co przytrafia się ludziom, którzy są niewrażliwi na ból. Przykładowo, jednakobieta mówiła tylko o "uczuciu ściskania", gdy wystąpiło u niej ostre zapalenie wyrostka robaczkowego, a przeżyła dzięki temu, że znający jej przypadłość doktor rodzinny podejrzewał najgorsze i przyjął ją do szpitala. Po operacji nie odczuwała bólu, tylko "uczucie ściągania" w okolicy świeżej blizny. Podczas swojego życia kobieta ta doznawała licznych skaleczeń i oparzeń, nie czując bólu. Jej usta były pokryte pęcherzykami w wyniku picia zbyt gorących napojów, a skóra jej rąk była stwardniała od częstych poparzeń. Podczas dwóch ciąży nie mówiła o bólu, tylko "o dziwnych, lekkich doznaniach".

Jej siedmioletnia córka cierpiała na tę samą przypadłość. W wieku lat trzech złamała sobie rękę, a w wieku pięciu lat złamała nos i nie zdarzyło się, aby kiedykolwiek czuła ból. W wieku siedmiu lat po kąpieli "pochyliła się i przycisnęła swoje pośladki do okratowanego piecyka łazienkowego; wypaliło się na nich pięć dużych skrzyżowanych kresek, jednak nie czuła bólu". Co ciekawe, podczas skrupulatnego badania neurologicznego odkryto, że dziewczynka nie czuje bólu przy nakłuwaniu szpilką we wszystkich partiach ciała, z wyjątkiem niewielkiego, kolistego obszaru otaczającego dolny (lędźwiowy) odcinek kręgosłupa. Poza tym testy nie wykazały żadnej innej neurologicznej nieprawidłowości w którymkolwiek obszarze niewrażliwości na ból. Dziewczynka ta miała jednego brata z umiarkowaną formą niewrażliwości na ból oraz dwie siostry normalnie odczuwające ból.

Przyjrzyjmy się innej rodzinie, której niektórzy członkowie byli normalni pod każdym względem, z wyjątkiem tego, że nie czuli bólu. Matka raz była bliska śmierci podczas ciąży z powodu poważnych komplikacji (rzucawka), którym normalnie towarzyszą silne bóle głowy i poczucie dyskomfortu. Jej doktor wiedząc, że nie odczuwa ona bólu, zdiagnozował problem na podstawie innych występujących u niej symptomów i uratował jej życie. Z powodu swojej przypadłości kobieta ta była szczególnie wyczulona na oznaki choroby u swoich dzieci. Rzeczywiście, u jednego z dzieci rozwinęło się zapalenie wyrostka robaczkowego oraz zapalenie otrzewnej bez żadnego bólu i zostało one uratowane dzięki natychmiastowej reakcji matki na jego przypadkowe wspomnienie o "twardym brzuchu".

Większość osób niewrażliwych na ból uczy się, chociaż z wysiłkiem, zapobiegać poważnym uszkodzeniom własnego organizmu. Jednakże mogą oni przeżyć, ponieważ dysponują językiem umożliwiającym wyrażanie potencjalnego niebezpieczeństwa i komunikowanie się. Zwierzęta, które nie używają słownej komunikacji, nie przeżyłyby. Jest aż nadto oczywiste, że ból odgrywa ważną rolę dla przetrwania jednostki.

Kilka lat temu naukowcy odkryli też, iż wszyscy ludzie z analgezją wrodzoną, cierpią również na anosmię (całkowitą utratę węchu), dlatego nie potrafią odróżniać zapachów. Sprawia to kolejne problemy, bo nie sa oni w stanie rozpoznać zapachu palonego mięsa czy włosów jeśli zdaży im się na przykład wsadzić rękę w ognisko.

Największy problem jest z dziećmi, które jeszcze nie potrafią wyraźnie się komunikować i są za małe, żeby zrozumieć powagę sytuacji. Jedna dziewczynka w okresie ząbkowania odgryzła sobie język, bo nie zdawała sobie sprawy z tego co robi. Inna tak mocno drapała sobie oczy, że w wieku ok. 4 lat musiano jej usunąć jedno oko które było całkowicie niesprawne i zastąpić implantem. Takie zachowania jak brak uwagi podczas zabawy, skaleczenia, siniaki, zadrapania to norma. Normalne były też pęknięte kości, zwichnięcia, poparzenia (bardzo częste) przy jednoczesnym totalnym braku reakcji ze strony dziecka.

Jedna dziewczynka złapała za gorącą żarówkę lampy, inna położyła rękę na rozgrzanej gofrownicy i nawet o tym nie wiedziała. Rodzice dopiero na drugi dzień zauważyli, że dziecko ma spuchniętą rękę.

Jeden przypadek dziewczynki szczególnie zwrócił uwagę lekarzy. Okazało się, iż dziewczynka chora na analgezję wrodzoną była bita i malteretowana przez kolegów z klasy przez 3 lata, po tym kiedy rozeszło się po szkolena co jest chora. Jej koledzy chcieli sprawdzić czy faktycznie tak jest i regularnie zachowywali się wobec niej w sposób który dla każdej innej osoby byłby bardzo krzywdzący. Kopali ją, przewracali, bili, dźgali, ciągnęli za włosy i robili inne nieprzyjemne rzeczy. I robili to naprawdę, bo dziecko wracało do domu z siniakami i innymi wyraźnymi śladami stosowania przemocy. Jej matka wypowiadała się, że w zasadzie sama nie wie jak to mogło trwać tak długi okres czasu. Gdy w końcu doszło do próby ukarania oprawców - i teraz najważniejsze - dziewczynka nie okazywała wobec nich żadnej zawiści, gniewu, wstydu, strachu, chęci zemsty, ani innych negatywnych emocji jakie normalnie żywiłaby ofiara w stosunku do swoich napastników. Kiedy wskazywała palcem swoich kolegów robiła to obojętnie, nie okazywała negatywnych emocji. Słowem, nie miała do nich żalu. Niestety nie potrafiła powiedzieć dlaczego.

Pojawia się pytanie:

Jak dużą rolę w życiu człowieka odgrywa zwyczajny ból fizyczny?

Jakie ma znaczenie w kształtowaniu ego i negatywnych emocji?

Nie wiem jak zareagowałyby w takiej sytuacji inne dzieci z analgezją wrodzoną. Ale czy nie nasuwa wam się wniosek, że odczuwanie gniewu, strachu, i tym podobnych emocji ma ścisły zwiazek z bólem fizycznym? A przynajmniej jest w ogromnej mierze od niego zależne?

Na zakończenie jeszcze króciutkie filmiki (po angielsku)

o sześcioletniej dziewczynce z analgezja wrodzoną



o panu z analgezja wrodzoną i lekarzu który bada tę chorobę.



źródła:
"Tajemnica bólu" - Ronald Melzack, Patrick D.Wall
ciekawostki.fotouslugi.net.pl/cialo-czlowieka/jaki-jest-sens-odczuwania-bolu/
deon.pl/inteligentne-zycie/psychologia-na-co-dzien/art,544,wrodzona-ni...

Mieli rozmach sk🤬ysyny

Konto usunięte • 2013-07-21, 1:27
Co by nie mówić o komuchach to o wojsko dbali lepiej niż rudy ch...j i jego banda. Czego dowodem poniższy materiał. Chruszczow otwierający swą kacapską mordę ze zdziwienia że Polacy potrafią coś takiego to naprawdę miły widok. Niestety, organizator defilady lotniczej, gen. Frey-Bielecki, został wyj🤬y z LWP przez trio Spychalski-Bordziłowski-Jaruzelski za forsowanie modelu lotnictwa nie podobającego się ruskim. Swoją drogą, ciekawa postać z tego generała - za Bieruta ubek, po Październiku rzecznik usamodzielniania się wojska od sowietów.

Detroit: lewicowa utopia

Sylarr2013-07-21, 17:13


Nie tak dawno temu było o tym w tym temacie.
sadistic.pl/detroit-czarne-miasto-upadlo-vt215920.htm

Ludzie u władzy ciągle chcą wszystkim sterować najczęściej z takim rezultatem jak na tym filmie. Niestety bywa też gorzej. W innych częściach świata miliony ludzi zostało wymordowanych w imię budowy lepszego świata i niestety nic nie zapowiada by w przyszłości nie miało więcej osób zginąć. Warto wspomnieć ze za tymi rzeziami stoją ludzie o ideologii ateistycznej. Detroit jest kompromitującym przykładem ingerencji państwa mimo tych faktów lewacy żądają jeszcze większej władzy by móc sterować życiem każdej rodziny i każdego człowieka. Mamy coraz mniej praw a coraz więcej podatków i zakazów.