Protesty w innych krajach - wk🤬ieni, uzbrojeni i nie bojący się niczego ludzie sieją rozp🤬ol, by władza ich zauważyła i, co najważniejsze, liczyła się z nimi. Jeśli to nie pomaga, szturmują siedziby władz, co może przerodzić się w rewolucję, a tego władza się boi.
Protesty w Polsce - grupka pajaców macha śmiesznymi tabliczkami i wykrzykuje śmieszne hasełka, albo spotykają się z przedstawicielami władzy przy k🤬a kawce albo herbatce i prowadzą monolog, bo to co mówią władza wpuszcza jednym uchem, a wypuszcza dupą. Po wszystkim "protestujący" grzecznie rozchodzą się do domów naiwnie wierząc, że coś "wywalczyli". Nie wiedzą, że samą gębą jeszcze nikt niczego nie wywalczył.
Jak myślicie, która forma protestów jest skuteczniejsza?
Loading napisał/a:
150 zł/m na leki i rehabilitację ... Ja p🤬lę.
Na ulicę!
Debilu 150 zł miesięcznie dostaje na leki, a nie wydaje. Wiadomo same rehabilitacje to nie są małe koszty. Albo jesteś wysłannikiem tego rudego fiuta albo zbyt głupi by to pojąć. To jest paranoja, że ludzie dalej głosują na te sp🤬oliny, bo bardziej wierzyć mi się chce w to, że fałszują te wyniki. Kogo się nie zapytasz to narzeka na PO i/lub PIS a k🤬a co wybory to te dwie sk🤬ione partie mają ponad 60%. Gdyby tylko ludzie używali tych j🤬ych mózgów. BO KTO DO C🤬JA NA TO GŁOSUJE?!
podpis użytkownika
Nie warto się kłócić z ludźmi głupszymi od siebie ...