Lipiec 2015
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31
Sierpień 2015
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31
Wrzesień 2015
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30

Łódź z imigrantami zatonęła na oczach ratowników. Na pokładzie nawet 700 osób

Cytat:

Na Morzu Śródziemnym zatonął kolejny statek wyładowany imigrantami. Na pokładzie jednostki mogło być nawet 700 osób - podaje BBC. Ratownicy spodziewają się „poważnej liczby ofiar”.

Do tragedii doszło w pobliżu wybrzeży Libii. Na pokładzie mogło być nawet 700 osób, imigrantów próbujących nielegalnie przedostać się do Włoch.



tvn24.pl/katastrofa-lodzi-z-imigrantami-na-morzu-srodziemnym,566194,s.html

Haghahahahaahha jest jeszcze na tym świecie odrobina sprawiedliwości

Mariuszek

Z................o • 2015-08-05, 23:04
Ostatnio robię na czarno na budowie, wiadomo taka wakacyjna praca zarobkowa. Stawiamy hotel - kilkanaście pięter, jakieś 200 osób robi, także fucha całkiem spora. Ostatnio miała miejsce niezła akcja. Na 9 piętrze, na którym akurat pracowałem pojawiła się nowa ekipa budowlańców, która coś tam robiła, generalnie nie ważne CO - ważne KTO. Mianowicie ekipa ta składa się z dwóch typów ludzi: wąsatych januszów bez przerwy p🤬lących o tanim alkoholu, używanych samochodach i łowieniu ryb oraz z łysych patoli, którzy głośno słuchają techniawek na swoich komórkach i non stop chcą się z kimś nap🤬lać. W tej nowej ekipie był również pewnien chudy, kędzierzawy koleś odstający od reszty charakterem i usposobieniem. Całe piętro mówiło na niego Mariuszek. Mariuszek był naprawde w porządku gość. Gadałem z nim kilka razy, okazało się, że skończył studia, ale nie mógł znaleźć pracy w zawodzie i jakiś szefunio-cwaniaczek go łaskawie przyjął jako robola w swojej firmie budowlanej. No i Maruszek znalazł się w ekipie między januszami i łysymi dresami, czyli między młotem i kowadłem.

Nieszczęśliwie się złożyło, że Mariuszek miał jedną cechę, która naprawdę wk🤬iała junuszów i dresów z jego ekipy - mianowicie MARIUSZEK PRACOWAŁ. Ściślej rzecz ujmując to tyrał jak koń pociągowy wylewając z siebie siódme poty. Przed chwilą wspomniałem, że gadałem kilka razy z Mariuszkiem - oczywiście było to w trakcie regulaminowych przerw, bo inaczej nie było opcji, żeby Mariuszka odciągnąć od pracy. Janusze i dresy wykorzystywali Mariuszka na każdym kroku, aż szkoda było na to patrzeć. Bez przerwy tylko "Mariuszek skocz po to..., Mariuszek przynieś..., Mariuszek zrób to i tamto..." i Mariuszek zap🤬lał po schodach w tę i nazad, 9 pięter w dół i w górę, niekiedy dźwigając naprawdę spore ciężary na swoich wątłych barkach. Nie muszę chyba wspominać, że w czasie gdy Mariuszek zap🤬lał jak chińczyk na plantacji ryżu, wąsate janusze i dresy z jego ekipy palili szlugi i obijali się. Czasami naśmiewali się z niego, że "Mariuszek taki pracowity" i że "Mariuszek chyba niedługo awansuje na starszego pomocnika". Ja tego wszystkiego słuchałem z góry, z tego rusztowania na którym robiłem i było mi po ludzku żal Mariuszka.

Jak pewnie dobrze wiecie, ostatnio były naprawde upalne dni. Nie szło wytrzymać od tego gorąca. Jak na złość Mariuszek w te upały został przynaglony przez januszo-dresów do ciężkiej harówki i zap🤬lał z jakimiś wiadrami po schodach, góra-dół, góra-dół, góra-dół. Patrzyłem na to z góry, z rusztowania i zastaniawiałem się jak długo Mariuszek wytrzyma w tym skwarze. Po dwóch godzinach latania po schodach łydki Mariuszka wyrzeźbiły się jak u greckiego herosa, a pot lał się z niego strumieniami. Ale Mariuszek się nie poddawał. Po trzech godzinach Mariuszek zagadnął mnie czy nie dałbym mu łyka wody. Dałem, bo było mi go po ludzku żal. Jak się okazało cały hajs, który januszo-dresy z jego ekipy dostały od swojego szefunia-cwaniaka na wodę do picia poszedł na piwo i w trakcie gdy Mariuszek nosił wiadra z gruzem jego ekipa waliła browary na 9 piętrze.

Około godziny 14 stała się rzecz straszna. Mariuszek padł na twarz z wycieńczenia. Momentalnie podleciałem do niego i spytałem czy wszystko OK? Mariuszek półprzytomny powiedział, że chyba tak, ale jego zamglone oczy mówiły coś innego. Autentycznie się przeraziłem i pognałem po ekipę Mariuszka, licząc na to, że januszo-dresy mu pomogą. Oczywiście, nie mogłem bardziej się pomylić. Gdy powiedziałem im co się stało, januszo-dresy parsknęli pijackim śmiechem, odstawili browary i powolnym krokiem poszli zobaczyć jak Mariuszek ledwo dyszy na schodach. Nad leżącym Mariuszkiem zebrało się już niezłe zgromadzenie, ale nikt nie kwapił się mu pomóc. Związane było to pewnie z dość przykrym faktem ... powiem wprost - od tego gorąca i wysiłku półprzytomny Mariuszek trochę się zesrał. W każdym razie było to czuć i momentalnie januszo-dresy zaczęły szyderę.

Co gorsza, nagle poczuliśmy kolejną silną woń. Był to duszący zapach perfum szefunia-cwaniaka, tego od ekipy Mariuszka. Okazało się, że zajechał on na budowę swoją wypasioną Audicą, żeby sprawdzić co tam słychać u jego januszów. Kiedy szefunio-cwaniak wszedł na 9 piętro nastała grobowa cisza. Szefunio się pyta: co się stało? Na to jeden z podchmielonych dreso-patoli mówi, że "oni wszyscy ciężko pracowali, ale Mariuszek to się chyba do tej roboty nie nadaje, bo się za szybko męczy" i wszyscy w śmiech. Jak mnie k🤬a wściekłość nie zalała... A szefunio-cwaniak jeszcze uśmiechnął się pod wąsem do Mariuszka i mówi do niego żeby "się zbierał, to on go do domu odwiezie, bo plac budowy to chyba nie miejsce dla niego" i szefunio poprosił jeszcze januszo-dresów o jakąś folię żeby mu Mariuszek tapicerki w Audicy nie pobrudził. Szefunio zabrał folię, Mariuszka pod ramię i poszli, a na 9 piętrze wybuchł pijacki rechot.

Do końca zmiany myślałem o Mariuszku i było mi go po ludzku żal. Gdy wróciłem do domu po robocie siadłem do laptopa, otwieram piwko i włączam fejsa. Patrzę i przecieram oczy ze zdziwienia. Na fejsbukowej tablicy widnieje taki wpis Mariuszka: "Najszczęśliwszy dzień w moim życiu D ". W pierwszej chwili pomyślałem, że Mariuszkowi naprawdę od tego gorąca ostro zryło beret, więc profilaktycznie napisałem do niego, "czy wszystko w porządku i jak się czuje?". To co Mariuszek mi odpisał - to był szok...

Okazało się, że szefunio-cwaniak docenił wysiłek i poświęcenie Mariuszka i postanowił przenieść go ze stanowiska robotnika, na stanowisko asystenta projektanta w klimatyzowanym biurze. Oczywiście pensja Mariuszka wzrosła ponad dwukrotnie. Dopiero potem dotarło do mnie, co szefunio miał na myśli mówiąc do Mariuszka, że "... plac budowy to chyba nie miejsce dla niego". Co więcej za poświęcenie w pracy Mariuszek dostał dwa tygodnie urlopu płatnego i szefunio ufundował mu jeszcze wyjazd nad bałtyk do jakiegoś SPA. "Jeszcze nigdy nie byłem tak szczęśliwy, że się zesrałem xD" - tak mi napisał Mariuszek na koniec.

Od tamtej akcji minął tydzień. Mariuszek regularnie wrzuca na fejsa fotki ze SPA, jak moczy stopy w solance popijając driny, albo jak jakaś tamtejsza blondyna masuje mu plecy. Jest mi po ludzku żal, że to nie ja jestem na jego miejscu. Ale mam plan. Sprawdziłem pogodę - jutro ma być 40 stopni w cieniu, na śniadanie przedawkuję espumisan, cały dzień będę tyrał na maxa, około 14 padnę wykończony na ryj przed moim szefuniem i przy odrobinie szczęścia za kilka dni będę moczył stopy w solance razem z moim dobrym kolegą Mariuszkiem...

Elita narodu

le_Roi_des_fous2015-08-05, 18:55
"z ziemi Polskiej do Polski"
źródło

prawie mu się udało

cysiu872015-08-05, 12:28
Moim zdaniem talent piłkarski

Kapitan dopilnował aby mieli pełno wrażeń.

Czarni i muzyka

J................o • 2015-08-05, 21:49
Jak wygląda czarny podczas śpiewania swojej piosenki

Jedzie pociąg z daleka

sfrmaster2015-08-05, 12:40
Przejażdżka po Rosji. Pociągiem. A dziewczęta nie słyszały, bo obok inny ktoś się pociągiem przejeżdżał:



Maszyniście nic się nie stało...
Fragmenty wspomnień żołnierza AK, który walczył na Kresach i okresowo pracował w lokalnym szpitalu, pochodzące z książki: Józef Jan Kuźmiński - "Z Iwieńca i Stołpców".

Cytat:

W lutym przyjęto do szpitala 50-letnią kobietę chorą na zapalenie płuc. W trakcie kąpieli z pochwy uwydatnił się 3-4 centymetrowy męski członek. Położono ją na salę kobiecą, z której uciekała cały czas na salę męską, co w końcu lekarze zaakceptowali.[...]
Pewnego lutowego poranka przywieziono z głębi Puszczy Nalibockiej mężczyznę lat 40-42 ze zmiażdżoną stopą nogi lewej. Upadło na nią ścięte drzewo. Konieczna była amputacja nogi, na którą ranny nie wyrażał zgody, chociaż aprobowała propozycję lekarzy małżonka. "Mam umrzeć, to umrę z nogą" - powiedział. Na stole operacyjnym dokonano toalety zmiażdżonej stopy. Dawałem narkozę. Wlałem może siedem buteleczek po 100cm każda eteru. Chory nie śpi. Kazano uzupełnić narkozę chloroformem. Poszło jeszcze siedem buteleczek.
- Chory śpi? Tak, przestał liczyć! No to zaczynamy - powiedział dr Bogdanowicz. Pierwsze ruchy nożycami, piłką, chory krzyknął: Balić! (Boli)
- podlać mu jeszcze parę buteleczek. Toaleta skończona.
- Proszę, niech go pan obudzi - zwrócił się do mnie dr Bogdanowicz
- Nie trzeba mnie budzić, ja nie spał - odzywa się pacjent.
Lekarze nie wierzą, ale pacjent przytacza rozmowy, jakie prowadzili między sobą dr Bogdanowicz i drStrzeszewski.
- A to co wlał we mnie ten młody doktor - wskazał na mnie - to było nic, bo ja wypijam spirytusu samogonowego na posiedzenie 2-3 litry. [...]
Jesienią 1942 r. przyjęto do szpitala 50-letniego mężczyznę, który cierpiąc na bezwiedne oddawanie moczu, zatkał cewkę zapałką owiniętą watą. Miał zakażenie. Uratowano go. Już była zima, gdy tensam pacjent trafił do szpitala. W cewkę wkręcona była śruba o średnicy 1cm. Moszna i członek były obrzęknięte o fioletowym kolorze. [...]

Siemanko Społeczności
Jako iż kilkakrotnie przyjął się tu post z Evanem Dobsonem (ten gitarzysta z kapelusikiem chińskim czy innym żółtym), wrzucam filmik od mojego kolegi - finalisty V edycji Must be the Music. Chłopak gra techniką fingerstyle, która też się tu pojawiała niejednokrotnie. Zachęcam do posłuchania jego innych, w tym autorskich kawałków.