Pojawił się jakiś czas temu temat z nadprzyrodzonymi wydarzeniami, które przydarzyły się użytkownikom Sadola. Opowiem Wam co przydarzyło mi się zeszłej nocy.
Śpię sobie w najlepsze, do czasu, gdy obudził mnie dziwny hałas. Nie wstając z łóżka patrzę na szafę, a tam drzwi otwierają się i zamykają, myślę sobie, że może to mój pies coś kombinuje, ale patrzę uważniej, a to...
Parę lat temu pracowałem jako kierowca śmieciarki. Jeździliśmy we dwóch ja i "koszykarz" - osoba opróżniająca wkłady koszów na śmieci. Kiedy wziąłem urlop zastępował mnie kolega z akademika i opowiedział mi następujący dialog jaki mu się przydarzył w pracy.
K - kolega (średnio normalny ale z aspiracjami, 4 lata na I roku potem rezygnacja)
KO - koszykarz (nie łysy ale wywodzący się ze środowisk dresów, były handlarz, nałogowy palacz zioła)
Wólka węglowa, koło północy. K i KO jadą do następnego kosza na Cm. Północnym. W radiu zaczyna się jakiś kawałek Boba Marleya. KO w tym czasie pali i przerzuca stację na jakieś łupanie.
K: K🤬a (tu imię) jarasz zioło a nie słuchasz Boba Marleya!?
KO: (poirytowanie) Kto k🤬a jest Bob Marłej???
K: To ty nie wiesz? To największy jaracz zioła na świecie!
trzy sekundy kompletnej ciszy. KO puszcza dyma i ze stoickim spokojem mówi: