📌 Ukraina ⚔️ Rosja Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: 5 minut temu
Wrzesień 2012
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
Październik 2012
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31
Listopad 2012
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30

Rząd promuje Polskę

Sheril2012-10-25, 21:20
Polska Organizacja Turystyczna, organ należący do Skarbu Państwa wykupił czas antenowy, na prezentacje spotu reklamującego nasz kraj, od stacji CNN, za który zapłaci 2,6 mln zł brutto. Reklama ma zostać wyemitowana podczas wyborów prezydenckich i zostanie pokazana 225 razy w wersji 30-sekundowej i 275 razy w wersji 10-sekundowej przed prognozą pogody.

Call Me Maybe Parodia Darth Vader

konto usunięte2012-10-25, 22:47
Sami Zobaczcie

Ludzie cienie

konto usunięte2012-10-25, 13:01


Początkowo zauważyć możemy ich jedynie kątem oka. Nasz umysł wychwyca jakiś nieokreślony ruch, po czym odwracamy się, aby sprawdzić, czym on jest. Nagle okazuje się, że nie wydarzyło się absolutnie nic. Jesteśmy w pokoju sami, a nam najprawdopodobniej się przewidziało. Być może zjawisko to już nigdy się nie powtórzy, być może jeszcze kilkukrotnie wychwycimy podobny, trudny do scharakteryzowania, ruch, jednak tylko część ludzi ma szansę na to, aby zauważyć cienistego człowieka w pełnej krasie. Zaczyna się właśnie od zauważenia czegoś kątem oka. Coś poruszyło się w rogu pokoju, odwracamy się, a tam nie ma nic. Po jakimś czasie sytuacja się powtarza. Wszystko dzieje się coraz częściej, więc zastanawiamy się, czy może mamy problemy ze wzrokiem, bo przedtem nie mieliśmy takiego odczucia... a może po prostu nie zwracaliśmy na nie uwagi? Wszystko dzieje się stopniowo, powoli, bez pośpiechu. Przecież IM nigdzie się nie śpieszy, prawda?

Po jakimś czasie nie wychwycamy już ruchu kątem oka, lecz widzimy postać w pełnej krasie. Czarną postać. Jednak nie jest to zwykła czerń – jest to odcień, który moglibyśmy przypisać najbardziej mrocznym i nieprzyjaznym miejscom na świecie. Otchłań? Piekło? Odmęty kosmosu? Możliwe, że to porównanie chociaż trochę zobrazuje, jak bardzo odpychający i budzący przerażenie jest sam kolor tych istot.

Czasami przybierają postać męską, jednak te opisy biorą się tylko i wyłącznie z elementów ubioru, jaki przywdziewają przybywając w odzwiedziny do nas, mieszkańców zwykłego, materialnego świata. Najczęściej jednak są to po prostu bezpłciowe cienie, które pojawiają się z nikąd i stają twarzą w twarz ze sparaliżowanym ze strachu człowiekiem. Czasami tylko się patrzą, czasami odnosi się wrażenie, że mają do wykonania jakieś zadanie. Jedno jest pewne, nawet po tym, jak zniknęli, straciliśmy ich z zasięgu wzroku, trudno pozbyć się wrażenia, że ktoś wciąż nas obserwuje. I jest to ktoś, kto z całą pewnością nie ma przyjzanych zamiarów.

Opisy tych istot różnią się od siebie, w zależności od świadków ich projekcji. Różnią się kształtem, zachowaniem, odczuwanymi uczuciami, które towarzyszą nam podczas ich odwiedzin. Ktoś mógłby odnieść nawet wrażenie, że przez te wszystkie różnice, część ludzi nie miała nigdy do czynienia z cienistymi ludźmi, lecz po prostu „zwykłym” duchem lub przewidzeniem. I ja sam uznałbym, że ci sceptycy mają rację. Mieliby, gdyby nie jeden szczegół. Czerń. Najczarniejsza czerń, jaką można sobie wyobrazić. Przerażająca sama w sobie. A w dodatku wręcz namacalna i na wyciągnięcie ręki. To właśnie ta cecha shadow people jest ich znakiem rozpoznawczym.

Historii opisujących wizyty ludzi cieni w Internecie jest tysiące. Niektóre są zwykłymi prowokacjami, jakich wiele jest w sieci. Inne jednak zawierać mogą ziarenko prawdy. Bo przecież w każdej historii jest ziarenko prawdy, czyż nie?



Niewielka miejscowość nieopodal Toronto:

„Cześć, jestem 18-letnią dziewczyną z okolic Toronto. W swoim czasie widywałam cenistych ludzi. Było to kilkanaście lat temu, jednak wszystko zaczęło się w miarę spokojnie. Na początku były to tylko niewyraźne zarysy kształtów wychwycone kątem oka. Zazwyczaj tłumaczyłam sobie, że to nic wielkie, ot zwykłe przywidzenie. Chwilę później zapominałam o tym. Aż do pewnego wieczora.

Jechałam samochodem wraz z moją mamą. Było już około 20 lub 21, więc było już wystarczająco ciemno, żeby nie widzieć niczego, co znajdowało się poza zasięgiem świateł. Wjeżdżaliśmy na podjazd przed naszym domem, kiedy zauważyłam ciemną postać opuszczającą nasz dom. Myślałam, że to po prostu mój brat, jednak kiedy zerknęłam w tę stronę ponownie – tego już nie było. Chwilę później z domu wybiegł mój brat, pokonując tą samą drogę, co tajemnicza postać chwilę przedtem. Ponownie, usunęłabym tę historię z mojej głowy, wmawiając sobie, że to nie było nic nadzwyczajnego. Kolejne przywidzenie, gdyby nie fakt, że tego samego wieczora moja matka wyznała, że widziała coś opuszczającego nasz dom. W swej opowieści opisała tę postać zupełnie tak, jak ja ją zapamiętałam.

Od tego dnia jestem bardziej czujna, jeśli chodzi o cienistych ludzi. W ten sposób przechodzimy do sytuacji, którą przeżyłam zupełnie niedawno. Mój przyjaciel, którego nie widziałam przez ostatnie lata opowiedział mi dokładnie o EVP i innych zjawiskach paranormalnych. Jako osoba twardo stąpająca po ziemi nie uwierzyłam w nic, co powiedział. Kiedy jednak zapytał mnie, czy miałam jakieś dziwne czy trudne do wyjaśnienia przeżycia, opowiedziałam mu o cieniach, które zaobserwowałam kilkukrotnie w ciągu mojego życia. Wówczas pokazał mi mnóstwo stron internetowych poświęconych temu zjawisku, gdzie ludzie o podobnych doświadczeniach opisują swoje historie. Teraz, po tym wszystkim, wierzę w zjawiska paranormalne.



Na swoim koncie mam jeszcze wiele innych historii, jednak jakiś czas temu moja babcia odeszła z tego świata. Kilka miesięcy temu przeprowadziłam się do mieszkania, które odziedziczyła w spadku moja rodzina. Wszystko było w porządku aż do pewnego dnia, kiedy wyszłam z łazienki i będąc już na korytarzu zerknęłam w dół schodów, w stronę gdzie kiedyś znajdował się pokój mojej babci. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale stało się. Wtedy zauważyłam ją. Siedziała na skraju łóżka i wyglądała tak prawdziwie. Wyglądała jak żywa, zupełnie tak, jak ją zapamiętałam, jednak jej twarz była smutna. Była bardzo smutna, a w ręku coś trzymała. Może książkę? Może coś innego, z tamtej odległości ciężko było to określić. Kiedy zaczęłam zbliżać się do niej, ona po prostu zniknęła. Nie od razu, po prostu stopniowo rozpłynęła się, jak obraz wyłączanego telewizora."

Czy ta historia, chociaż z pozoru niezbyt przerażająca, może nas czegoś nauczyć o cienistych postaciach? Opowieść Sondry z okolic Toronto i ludzi jej podobnych mówi nam, że najczęściej cienistych ludzi zobaczyć mogą osoby podatne na zjawiska paranormalne. Ludzie, którzy niekoniecznie wierzą, lecz doświadczają, czasem nawet nieświadomie, niewytłumaczlnych zjawisk. Łatwo więc wysnuć wniosek, że ludzie cieniści nie towarzyszą ludziom, którzy widzą duchy lub kiedyś odbyli seans spirytystyczny. Shadow people mogą podążać i obserwować każdego z nas, jednak nie każdy z nas jest w stanie ich zauważyć.
Teorii na temat pochodzenia ludzi cienistych jest wiele. Podobnie dużo jest samych przypadków „nawiedzeń”. W roku 2010 odwiedziny ludzi cienistych były najczęściej zgłaszanymi zdarzeniami o naturze nadprzyrodzonej. Większość badaczy i zwykłych ludzi jest przekonanych o tym, że ludzie cieniści to istoty przesiąknięte złem, co można wywnioskować po otoczce, jaka towarzyszy tym stworzeniom. Inni jednak są przekonani, że ludzie cieniści to aniołowie, osobiści stróże, którzy towarzyszą nam na każdym kroku, pilnując naszego bezpieczeństwa i starając się utrzymać z dala od zasięgu naszego wzroku. Jeśli tak jest, to być może swego zadania nie wykonują dobrowolnie, lecz w ramach kary lub zadośćuczynienia? Jest jeszcze trzecia teoria, która mówi o tym, jakoby shadow people byli podróżnikami w czasie, stąd najczęściej tylko ograniczają się do biernej obserwacji. Zwiedzają przeszłość lub światy równoległe w ramach rozrywki lub w poszukiwaniu informacji. Ciężko stwierdzić, która wersja jest najbardziej prawdopodobna. Pewne jest jednak jedno: oni istnieją. Tezę tą potwierdzają tysiące świadków na całym świecie, których relacje są przerażająco zgodne.

Murzyn lekarz

zderealizowany2012-10-25, 16:10
Do szpitala przyjeżdża rodzącą kobieta, przychodzi do niej czarnoskóry lekarz:
- Bóli byli?
(Kobieta sapiąc - Eee.... miło mi....Kasprzyk Dorota!

Jak regenerowane są opony?

konto usunięte2012-10-25, 17:52
Jako taka mała ciekawostka...
Opony te są tańsze 30-60%

Centralia - Piekło tuż pod stopami

konto usunięte2012-10-25, 23:02
Na świecie są setki wyludnionych miast. Każde z nich ma swoją historię. Dzieje Centralii, leżącej w amerykańskim stanie Pensylwania, są równie niesamowite, co budzące grozę. Historia tego miasta tak naprawdę jeszcze się nie zakończyła. I ciągle wywołuje dreszcz emocji.



Kiedy jedzie się drogą stanową nr 61 przez samo serce zagłębia węglowego Pensylwanii, przejeżdża się przez rozwidlenie tej drogi na szczycie wzgórza, opodal niewielkiego miasta Ashland. Przy dawnej Byrnesville Road stały kiedyś łaźnia i magazyn lamp górniczych. W późniejszych latach składowano tu popiół używany do posypywania zaśnieżonych dróg. Dziś zabudowania są opuszczone. W miejscu gdzie Byrnesville Road ponownie łączy się z drogą nr 61, wjeżdżamy do Centralii. Gdyby teraz skręcić w prawo, dojedzie się do starego cmentarza Goodfellows Cemetery. Obok niego znajdowała się kiedyś kopalnia odkrywkowa, używana jako wysypisko śmieci. Ground Zero, jak mówią Amerykanie. To tu wszystko się zaczęło..
Na pierwszy rzut oka wygląda to na objazd. Wielu kierowców zapewne pomyślało o robotach drogowych, albo budowie mostu - i podążając za znakami drogowymi pojechało dalej. Nie wiedzieli skąd się wzięło to dziwne rozwidlenie, nie słyszeli też o pewnym mieście, którego w zasadzie już nie ma. Kto jednak, mimo znaków, pojedzie w prawo odnogą drogi nr 61, szybko zrozumie, że coś tu nie gra. Droga bowiem nagle się urywa.
Nagle? Właściwie nie. Wcześniej kierowca będzie musiał się zmierzyć z dziwnie pofałdowaną nawierzchnią. Asfalt jest to wybrzuszony, to znów zapadnięty. W kilku miejscach drogę przecinają głębokie rozpadliny. Z niektórych unosi się strużka dymu. Nie, to nie krajobraz po bitwie, ani ślad po trzęsieniu ziemi. Nawierzchnia drogi odkształciła się od wysokiej temperatury spowodowanej pożarem. Gdzie się paliło? Zabrzmi to nieprawdopodobnie. Pod ziemią.



Podziemny pożar

Historia miasta Centralia zaczęła się w 1840 roku, kiedy przemysł górniczy był jeszcze w powijakach. Wraz z otwarciem kopalni Locust Run i Coal Ridge osiedlili się tu pierwsi górnicy z rodzinami. W 1866 roku mieszkało w Centralii 3 tysiące osób, większość z nich stanowili osadnicy z Iralndii.
W 1935 roku na południe od Centralii górnicy odsłonili jedną z żył węgla kamiennego. Za pomocą materiałów wybuchowych utworzono odkrywkę, w której później eksploatowano złoża. W późniejszych latach miasto używało jej do składowania śmieci. W maju 1962 roku stos odpadków został podpalony. Od płomieni zajęła się także odsłonięta żyła węgla. Podjęte próby ugaszenia pożaru nie powiodły się. Co gorsza, złoża węgla zaczęły się palić także pod ziemią.
Jak to się właściwie stało? W 1962 roku zapadła decyzja uporządkowania terenu w pobliżu cmentarza. Powszechną praktyką było wówczas palenie śmieci. W zasypanej odpadkami odkrywce po prostu podłożono ogień. Kiedy płomienie strawiły część wysypiska, zagaszono je. Okazało się jednak, że ogień tlił się nadal wewnątrz stosu odpadków. Płomienie wybuchły po kilku dniach. Kolejny raz ugaszono je, i kolejny raz nieskutecznie. Kiedy podjęto próbę przekopania się przez śmieci w celu dotarcia do żaru, było już za późno. Przez otwór w ścianie zagłębienia ogień przedostał się do starej sztolni górniczej i wgryzł w pokłady węgla...
Dziś ten teren jest płaski, odkrywka została dawno zasypana. W kilku miejscach sterczą z ziemi stare rury instalacji wentylacyjnych. Pod ziemią nie ma już ognia, od tamtego czasu przesunął się w kilku kierunkach. Jednak kilkadziesiąt metrów dalej na zachód, po drugiej stronie szosy widać ślady pozostawione przez pożar.
Setki drzew - bezlistnych i martwych, wyznacza szlak płomieni. Wprawdzie wędrowały one pod ziemią, ale na tyle blisko powierzchni, że wysoka temperatura spaliła korzenie okolicznej roślinności. Tu i ówdzie ze szczelin wydobywają się smugi dymu. Lepiej nie podchodzić zbyt blisko - opary składające się głównie z tlenku węgla są toksyczne.
Na wschód od Centralii, u stóp jednego ze wzgórz można znaleźć miejsca, w których ogień wydostał się na powierzchnię. Widać wyraźnie rozżarzone kawały węgla. Spod ziemi zaś wydobywa się budzący dreszcz odgłos - ryk buzujących płomieni, jakby znajdował się tam gigantyczny piec hutniczy. Nocą w kilku miejscach zbocza widać czerwono-złote żyłki żaru...
W ciągu kolejnych dwudziestu lat ludzie toczyli zawziętą walkę z ogniem. Kopalnię zalewano wodą z tzw. popiołem lotnym, kopano szyby w celu zlokalizowania granicy pożaru i zatrzymania go. Dość wspomnieć, że w latach 1965-1972 wydrążono ponad 1600 szybów, wpompowano w głąb ziemi ponad 120 ton popiołu lotnego i 90 m sześc. piasku. Wszystko na nic. Powtarzane kilkukrotnie akcje gaśnicze kosztowały ponad 8 milionów dolarów. Kiedy więc wyczerpał się budżet na nie przewidziany, zaniechano dalszych działań. I to mimo tego, że w 1971 roku udało się w końcu dokopać do płonącego węgla - czyli do serca pożaru. "Przyszło polecenie, by zasypać szyby. Jeszcze miesiąc pracy i udałoby się ugasić pożar", wspominają dziś ostatni mieszkańcy Centralii. Renee Jacobs w swojej książce, a właściwie albumie fotograficznym "Slow Burn" ("Powolny pożar") cytuje jednego z robotników pracujących przy kopaniu, a potem zasypywaniu szybu: "Potrzeba było jeszcze tylko 50 tysięcy dolarów. Gdyby drążono szyb na trzy zmiany, zamiast na jedną, można było pokonać ogień".



Wyludnione miasto

Wydawałoby się, że węgiel płonący pod ziemią to kłopot jedynie górników. Niestety, okazało się, że jest inaczej. W mieszkańcach narastał strach. Trudno żyć spokojnie ze świadomością, że pod stopami nieustannie się pali. Pierwsze rodziny wyprowadziły się z Centralii już w 1969 roku. Prawdziwy eksodus nastąpił na początku lat 80-tych. 14 lutego 1981 roku Todd Domboski bawił się na podwórku swojej babci. Nagle pod chłopcem rozstąpiła się ziemia. W ostatniej chwili Todd zdążył się złapać korzeni drzewa. Gdyby nie to, wpadłby do dziury o głębokości około 15 metrów. Tlenek węgla o wysokiej temperaturze zabiłby go w mgnieniu oka. Na szczęście Toddowi pomógł wydostać się na powierzchnię jego kuzyn. To wydarzenie zwróciło uwagę mediów. Centralia znalazła się na ustach wszystkich Amerykanów.
Podobnych szczelin powstawało coraz więcej. Trujący gaz wydobywał się na powierzchnię. Kolejne rodziny podejmowały decyzję o wyprowadzce. Wiekszość mieszkańców przeniosło się do leżącej niedaleko miejscowości Ashland.
Pożar obejmował wtedy powierzchnię około 80 hektarów. W 1983 roku było to już ponad 140 hektarów. W ciągu kolejnych dziesięciu lat pożar rozprzestrzenił się na powierzchni 2 kilometrów kw. Najbardziej pesymistyczny scenariusz zakłada, że węgiel będzie płonął jeszcze przez sto lat, a pożar obejmie w sumie 15 km kw! Co gorsza, ostatecznie zagrozi także pobliskiemu miastu Ashland.
W 1991 roku władze stanowe odkupiły od mieszkańców Centralii ich posesje i rozpoczęły wyburzanie opuszczonych domostw. Mimo to do dziś pozostało tam kilka stojących domów, a w Centralii mieszka jeszcze kilkanaście osób (w 1962 roku było ich ponad tysiąc). Tak zakończył się upadek górniczego miasta. Podziemny pożar, który wybuchł 45 lat temu, zrujnował Centralię i zamienił ją niemal w miasto duchów. Rozpoczął się natomiast żywot dziwnej atrakcji turystycznej.



Widok opuszczonego, niemal w całości wyburzonego miasta robi niesamowite wrażenie. Jedyne ślady, jakie pozostały po dawnych mieszkańcach to fragmenty schodków, kawałki krawężników, słupy telegraficzne, kilka znaków drogowych. I dosłownie parę zamieszkanych domów oraz budynek urzędu gminy, w którym jest także posterunek policji i - o, ironio - straż pożarna.
Kilkudziesięcioletni pożar nie pochłonął bezpośrednio żadnych ludzkich istnień. Umarła jednak dusza miasta. Zastąpiły ją opowieści rozpowszechniane przez tych, którzy odwiedzają Centralię. Kiedy spaceruje się wśród ruin, człowiekowi cały czas towarzyszy nieodparte wrażenie, że piekło szalejące pod ziemią nie jest naturalnego pochodzenia. Niektórym turystom wydaje się, że słyszą jakieś dziwne odgłosy, innym - że cały czas ktoś ich obserwuje. Byli i tacy, którzy odjeżdżali stąd w panice, wystraszeni przez rzekome zjawy. Ktoś nazwał nawet Centralię bramą piekieł. Krążą plotki, że pozostałości miasta są nawiedzone.
Niewątpliwie przyczynił się do tego film "Silent Hill". Nakręcony na podstawie gry komputerowej, opowiada o górniczym mieście owładniętym przez siły zła, które wychodzą z płonącej kopalni. Scenarzyści tego horroru zresztą byli zainspirowani po części dziejami Centralii.
Być może to tylko wybujała wyobraźnia niektórych turystów sprawiła, że uwierzyli w obecność kogoś, lub czegoś. Podobno widziano postacie w hełmach górniczych, które wynurzały się z dymiących dziur w ziemi. Ze szczelin dochodziły głosy, a w opuszczonych domach słyszano kroki niewidzialnych osób. Tak czy inaczej, sława miasta duchów jednych przyciąga, dla innych jest powodem, by nigdy tu nie przyjechać.



źródła:
- www.sprawa.pl/spnumer151/bylem.htm
- www.sprawa.pl/spnumer152/bylem.htm#srodek

Parkowanie porsche na lawecie

konto usunięte2012-10-25, 0:39


Nie ma to jak debil za kierownica

Szukalem po tagach ale nie znalazlem, jesli bylo to mod niech to wyp🤬zieli.

Nie bijcie, to moja pierwsza wrzuta

Za to kochamy Koree

raistpol2012-10-25, 15:36
Północnokoreański wiceminister, skazany na karę śmierci za nieprzestrzeganie żałoby po Kim Dzong Ilu, został stracony przy użyciu pocisku moździerzowego - pisze "The Daily Telegraph", powołując się na południowokoreańskie media.

wiecej: wp.pl

Grubo

Oznaczenia wiekowe materiałów są zgodne z wytycznymi
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na 6 miesięcy. 6,00 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem