Każde wakacje odkąd pamiętam i dotąd aż wyjechałem za pracą do Wlkp., spędzałem na wsi
Na filmie widziałem parę maszyn WSK (Wiejski Sprzęt Kaskaderski), to jest cudo techniki
Takimi żeśmy z kumplami za szczyla pod wieczór gonili krowy z jednego pastwiska na drugie
A wieczorem posiadówa do późna na którymś z podwórek, i nie było, że głośno jesteśmy, że policję wzywać itp. (wieś to typowa ulicówka), starzy się jeszcze do nas dosiadali i opowiadali, co tam kiedyś oni sami wyprawiali albo widzieli jakieś akcje na wsi lub ze strażakami z OSP.
A teraz...
Kumpel w tamtym roku opowiadał, że w c🤬j miastowych się wprowadziło na wieś i swoje "wielkomiejsko-pańskie" prawa wprowadzają, i mówił, że aż się rzygać chce od tych pok🤬ieńców, co to przyjechali i nie wiedzą jakimi prawami wieś żyje, że im śmierdzi, psy za głośno szczekają, krowy za dużo ryczą, ptaki srają itp. Siedzą w weekendy całymi dniami w domach i nosa na zewnątrz nie wytkną, a w tygodniu w mieście pracują i przyjeżdżają na noc spać, to nie wiedzą co na wsi się dzieje.
A na wsi to jest życie, c🤬j że trza robić prawie cały rok od rana do wieczora, ale nad Tobą nikt nie stoi z batem, nie drze ryja i nie pogania...
A wieczorem... hmm... sielanka - cisza, spokój.
Ech... przeprowadziłbym się na wieś, ale taką prawdziwą wieś jaką znam, tylko nie ma za co...