Szkoda że polscy 'zkretyniali' kierowcy puszek (bo jak mozna ich inaczej nazwać) zazdroszczą kierowcą jednośladów przywileju przeciskania sie przez korek.
Tez jezdze na pewnej złotej Suzuce, czesto przedzieram sie przez korek powoli - co by wlasnie nie straszyc ludzi i kilka razy zdarzylo mi sie ze zostalem strąbiony i zbluzgany przez jakiego imbecyla. Raz sciągnąłem kask i zapytałem 'co sie pan drzesz?!' usłyszałem 'korek jest, czekaj na swoja kolej'
Mistrzowski argument
Ci bardziej 'normalni' doceniają lekkie przegazówki gdy sie koło nich przejezdza w korku, zerkają, zjezdzaja na bok itp.
Niestety im więcej odwiedzam wieksze zakorkowane miasta, tym częsciej spotykam tym zestresowanych, zniesmaczonych kierowców.
Pokusze sie o JEDNĄ, jedyną historie z mojej kolekcji...
Gdy jechałem sobie przez miasto pustym pasem w środku dnia, przede mną na pasie obok jechał jakis ładniutki passat, zachciało mu sie zabaw - zajechał mi droge, odbiłem na następny pas, on za mną ( będąc przedemna ofc

) Wynikiem czego na szczescie było przelecenie mu po całej linii samochodu moim lusterkiem i mocnym uderzeniem w jego lustro. Obyło by sie, gdyby nie skręcił na mnie gdy byłem juz obok niego po 3 manewrach w bezpiecznej odległosci. Sie baran usmiechnął i spier.... na pomaranczowym przez skrzyzowanie.
Nawet przy tychy 60 km/h gdybym mu w dupe przywalił.... było by cięzko, i rzecz jasna - moja wina - bo jechałem JAK SZALONY !
To są idioci dopiero !