Wysłany:
2019-04-12, 14:55
, ID:
5410131
12
Zgłoś
Prawda jak zwykle gdzieś po środku leży. Gdzieś: czy bliżej (nie)rządu, czy bliżej nauczycieli - nie mnie oceniać, mam za małą wiedzę. Ale mam kilka obserwacji, którymi się z Wami, czy tego chcecie czy nie, podzielę:
1. Mam koleżankę. Skończyła chemię na uniwerku. Pracowała w jednym laboratorium, drugim, potem w zakładzie produkcyjnym...A dziś pracuje na Wyspach, nie w zawodzie, bo się nie opłaca. Może była słaba? Może. Ale pamiętając poziom nauczania do szkoły średniej - byłaby przezajebista. W międzyczasie słała CVki do wszystkich możliwych szkół w dawnym województwie konińskim. A jest ich trochę. Przez 3 lata dostała: propozycję pracy na zastępstwo, propozycję pracy na pół etatu, dwa razy po 1/4 etatu. Żeby się gdzieś "dostać" trzeba wychodzić sobie miejsce, mieć rodzinę, albo poczekać jak ktoś odejdzie na emeryturę. Inna koleżanka po polonistyce próbowała załapać się na nauczyciela polskiego - była po polonistyce. Obecnie dłubie DTP gdzieś w jakimś podrzędnym portalu, w Warszawie. Proszę nie p🤬lić, że są wakaty, bo to nie jest prawda. Stara gwardia, która została mentalnie w latach 90 ma się dalej całkiem nieźle i odejść nie chce.
2. Moja ciotka jest nauczycielką. Informatyki. Dawniej w gimnazjum, teraz do SP. Zerowa wiedza i kompetencje zawodowe, wyj🤬e po całości. Narysujcie obrazek w Paincie, zaprogramujcie w "pajączku" (ktoś to pamięta?) albo "zapoznajcie się z wordem". Skąd to wiem? Bo w moich czasach w gimnazjum miałem z nią czasem zastępstwa. P🤬lenie o radach pedagogicznych, czy kartkówkach do sprawdzania w domu... Nosz kuwa. Serio? Mówiła mi ile czasu się na to poświęca.. Nie, nie jest to 2-3 h codziennie. Nie i c🤬j. Koniec pracy o 13, czasem 14. Lekcje po 45 minut. Nosz k🤬a..rano czasem dłużej piję kawę i przerzucam maile po przyjściu do pracy, a oni już jednej z 4 godzin pracy w danym dniu.
3. Jak "wszystkim dajo, to czemu nam nie"? Tu jest główne źródło problemów. Z moich ciężko zarobionych pieniędzy dają na 500+, dają na na socjale, na mopsy, dają na górników itp itd. Podwyższyli w Policji, podwyższyli w wojsku (dobrze kojarzę?), po spaleniu kilku opon - dorzucą rolnikom. Dali pracownikom sądowym, pielęgniarkom. To czemu nie im? Nauka dziadostwa jest bardzo łatwa. Za chwilę będą strajkować urzędasy, strażnicy miejscy, strażacy itp. A z czego im dadzą? Z mojego i z Waszego. Bo przecież państwo nie ma pieniędzy.
4. Nie może budzić sympatii w narodzie strajk w czasie egzaminów. Nie lubię szantażystów. Bardziej bym ich szanował, jakby zaczęli palić opony pod MEN albo KPRM czy Sejmem. Zdecydowanie bardziej. Póki co odpada mi problem z tym, że nie mam z kim zostawić dzieci, bo się ich jeszcze niestety nie dorobiłem, ale dezorganizacja życia wielu rodzin, zdecydowanie wpływa na to, że te rodziny ich nie popierają. A tych rodzin z kaszojadami jednak trochę jest. Cóż, strajk ma być skuteczny. Co by nie mówić, ten jest. A co najmniej się na taki zapowiada.
5. Za dobrze jest w budżetówce. Pensja na czas, bez większego stresu, nacisków na realizację targetów, brak perspektywy masowych zwolnień. W dupach się przewraca. Co ja mogę zrobić w ramach protestu, jako tzw. przedsiębiorca? Przestać płacić ZUS/VAT i ogłosić strajk okupacyjny w firmie? Zazdroszczę im tej stabilności, także w okresie strajku. Zawsze można zrobić jak Stonoga i okleić auto: P🤬lę fiskusja i złodziei z wiejskiej. Tylko..co mi to da?