Napisałem przy każdej pensji wyrażnie "brutto" "netto" "na rękę" - jeżeli nie umiesz czytać to na pewno nie jest mój problem.
Co do zarobków - w Polsce oczywiście dałoby radę podnieść pensję minimalną od tak, 2-3 razy ale wiadomo, tak dynamiczny wzrost zarobków przeniósłby się natychmiastowo na wzrost inflacji (co widzieliśmy na początku lat 90tych) - galopujący wzrost cen zjadłby podwyżkę i doszłoby do kuriozjalnej sytuacji, w której pensja minimalna w Polsce wynosiłaby 80% tej z Niemiec czy Francji ale ceny podstawowych produktów byłyby 2-3 razy wyższe...
Rozwiązania są - przede wszystkim ludzka przyzwoitość - czemu właściciel wielkiej firmy, jeżdzący Maybachem i mieszkający w willi nie może zrezygnować z części zysków i przeznaczyć je na podwyżki pensji? To raz, dwa: należy zmniejszyć biurokrację do minimum, zwiększyć konkurencyjność na rynku pracy no a przede wszystkim - musielibyśmy mieć własną gospodarkę, bo póki co wszystko co dostaliśmy od "złej komuny" na początku lat 90tych - doskonale wyposażone i prosperujące fabryki statkow, samochodów, ubrań, proszków, cukrownie, masarnie, mleczarnie - zostało zniszczone przez "prywatyzację" i na to miejsce, na miejsce naszych produktów robionych w naszych zakładach wszczepiono produkty francuskie, niemieckie etc. W ten sposób niemal wszystko to co te firmy zarobią na naszej konsumpcji transferuje się za granicę. Taki sam manewr zastosowano w momencie wejścia do Unii Hiszpanii, Portugalii, Grecji i na przykładzie tych krajów, po kilkunastu latach drenowania ich gospodarki widać, że to nie działa, nie da się wysysać miliardów euro rocznie z kraju i jednocześnie utrzymać zachodniego poziom życia i konsumpcji dla większości obywateli.
I na pewno nie będziesz na mnie głosował w żadnych wyborach - no chyba, że do holenderskiego parlamentu

do naprawiania Polski się nie kwapię, nie jestem aż takim optymistą żeby wierzyć, że ktokolwiek i jakolwiek może tam cokolwiek zmienić