Wysłany:
2014-01-23, 23:47
, ID:
2883574
3
Zgłoś
Jak bilet droższy, bo inwestuje się w lepszy tabor, to ludzie krzyczą, że drogo i podwyżki. Jak tabor taki sam, tyle, że tańszym kosztem "odświeżony" to krzyczą, że gdzie ich kasa z biletów idzie. Jak zima i zrywa się trakcja, to krzyczą, że nie ma rosołu, ognisk przy każdym wagonie jak pociąg staje w polu. Jak lato, to krzyczą, że za gorąco i klimatyzacji nie ma, a za chwilę się słyszy, że rausz bo IC podniosło ceny biletów. Podobna reakcja jak TLK rezygnuje z rezerwacji w celu obniżenia cen biletów.
Ludzie, nie rozumiem chociaż bardzo chcę! Jak kupuje sobie rower i śmigam nim zimą, to mam pretensje do siebie, że nie kupiłem Maybacha z kierowcą. Jak jadę pociągiem, bo taniej niż własny samochód, to akceptuje, że coś po drodze może się zesrać! Ale na litość boską. Bilet z W-Wy do Gdańska kosztuje 100zł, a benzyna do samochodu w okolicach 300zł nie licząc eksploatacji (i raty kredytu). To czego Wy się spodziewacie? Latajcie samolotem, to macie gwarancje, że Wam się TRAKCJA NA ŁEB NIE SPADŁA? (Cytując klasyka)