Nie jestem specjalistą, wypowiem się jako człowiek, który pracuje na zewnątrz cały rok.
Jako technik dostępu linowego myję budynki, montuje, serwisuje, wykonuję inne zlecenia. Czasami trzeba zrobić robotę na już i nie da się obejść aury pogodowej. Wisząc na ścianie budynku która jest naświetlona, szyby/elewacja potrafi się nagrzać do takiej temperatury, ze dotykając można się poparzyć, słońce oświetla plecy a odbijając się od szyb dostajemy również od przodu. Człowiek jest jak kurczak na rożnie. Oczywiście jak jest to możliwe to przy takiej pogodzie uciekamy na ściany które są zacienione, jednak nie zawsze jest to możliwe. Trzeba do tego dodać, że praca wymaga sporego nakładu energetycznego i trzeba w takich warunkach szczególnie uważać żeby nie zasłabnąć. Ponieważ nie ściągnięcie alpinisty nie jest łatwe. Potrzebna jest do tego specjalna jednostka, która musi zdążyć dojechać , a z tego co wiem takich jednostek jest kilka w kraju.... w takich przypadkach trzeba bardziej liczyć na kontakty i ze ktoś ogarnięty wezwie kogoś ogarniętego kto potrafi ratować i dojedzie w przeciągu maks 30min, bo inaczej może nie być czego ściągać.
Zimą jest po prostu w ch*j zimno i trzeba uważać na inne rzeczy, ale nie ważne.
Widzę, że wielu zadaje pytanie "Skoro to niebezpieczne to po co tak pracujesz?" to proste uwielbiam tą pracę i nie chcę zmieniać na rzadną inną. Jak tylko mogę to dbam o swoje bezpieczeństwo, wydaje kupę kasy aby sie dokształcać i jeszcze lepiej dbać o siebie i kolegów po fachu.
Szacunek dla faceta na dzwigu, bo on ma jeszcze ogromną odpowiedzialność za innych.
Proponuję aby Ci co pracują za biurkiem potrafili się postawić w sytuacji ludzi, którzy wybrali sobie inną drogę do zarabiania na życie. Tak jak ja szanuję, że wy zamknięci w szklanych klatkach, niczym chomiki nakręcacie kołowrotkiem korporacyjną maszynę.