Wysłany:
2012-04-18, 21:27
, ID:
1091988
5
Zgłoś
Ci którzy pieprzą, że wina motocyklisty nie jechali w życiu motocyklem, skuterem, a nawet w rower wątpię bo zasada ta sama, tylko inne prędkości i możliwości. Motocyklem nie da się aż tak szybko zmienić kierunku jazdy. Przerzucenie motocykla z jednego złożenia w drugie, przy prędkości 100 km/h i na wciśniętych heblach nie dość że zajmuje dużo czasu, to jeszcze jest skrajnie niebezpieczne ze względu na siły jakie działają wtedy na motocykl.
Teraz wyższa fizyka:
1) W czasie hamowania motocykl nurkuje, czyli zmienia się cała charakterystyka zawieszenia, zwiększa się kąt nachylenia przedniego widelca, i motocykl staje się bardzo czuły na każdy ruch kierownicą. Dlatego nie można nagle przekładać motocykla na heblu przy hamowaniu awaryjnym bo nie da się przewidzieć jak on się zachowa. Czyli alternatywa - gleba czy gleba.
Czyli zarzut czemu nie próbował uciekać w drugą stronę = wyprzedzał moim zdaniem jest odparty.
2) Samochód nie miał kierunkowskazu, zatrzymał się, czyli nie mamy wyprzedzania tylko omijanie. Omijanie jest dozwolone na podwójnej ciągłej więc motocyklista nie złamał przepisów.
3) Dalej, a jak Wy byście się zachowali? Głowę daję, że tak samo jak motocyklista.
4) Ci którzy uważają, że wina leży po stronie motocyklisty, niech idą zrobić sobie kurs doszkalający. Bo najwyraźniej sami stwarzają podobne zagrożenia na drodze. Nie zawraca się na podwójnej ciągłej o czym jasno mówią przepisy, a już tym bardziej nie zawraca się bez kierunkowskazów. O klasie drogi już nie wspomnę...