unax napisał/a:
Tak sobie tlumacz. Katolik wyciaga same absurdalne wnioski, zero faktow. Mnie osobiscie nie interesuje definicja ateizmu. Nie przynaleze do zadnej z przytoczonych grup. Mam swoje zdanie, wierze w nauke, a mity pozostawiam ludziom naiwnym. Nie twierdze tez, ze zawartosc Biblii to glupota lecz fikcja w wiekszosci z madrym przeslaniem.
To również jesteś wierzącym. Bo nauka wyciąga z danych przedmiotów tylko cechy zauważalne, albo te, co wcześniej naukowcy przeprowadzający dane doświadczenie, uznali za cechy istotnościowe. Jak już Arystoteles zauważył, naukowiec pomija cechy akcydentalne bytu (tzn. on mówił o filozofach; metoda się jednak nie zmieniła). Dlatego NAUKA człowieka zawsze będzie opierała się jedynie na prawdopodobieństwie (tj. probabilistyce). I zawsze będziemy wpadać w paradoksy typu:
Jeśli wszystko jest ewolucyjną adaptacją do otoczenia, to i sama teoria ewolucjonizmu jest adaptacją do otoczenia. Wobec tego nie musi być ona prawdziwa (tak jak nasz aparat wzrokowy wyewoluował w konkretnym kierunku, lecz, jak podaje fizyka, nie oddaje ona choćby trochę przybliżonej części obrazu faktycznego obiektu, takim jakim jest naprawdę; BADANIA WIĘC NASZE OPIERAMY NA PRZYBLIŻONYM STOSUNKU).
Opierajcie swe przemyślenia na bardziej wyszukanych rozumowaniach niż to, przedstawione na filmie, niż z książek jakiś kalekich Dawkinsów...
Weźcie do rąk Descartesa, Kanta, Khuna, Russela, Nagela, czy innych Lakatosów.
I zapamiętajcie również fakt jeden: JEDYNĄ PEWNĄ NAUKĄ JEST MATEMATYKA. Reszta w istocie opiera się na wierze (która jednak poparta jest doświadczeniem; lecz czy schizofrenik również nie wierzy w majaki właśnie dlatego, że zmysły (które według niektórych z was mają być nieomylne) go zwodzą?).