Przyjeżdża murzyn do Krakowa, który ledwo zna polski i chce coś przekąsić. Idzie idzie, widzi pub a tam same dresy z browarami, stoliki poprzewracane, myśli sobie lepiej nie ryzykować, idzie dalej widzi elegancką restaurację, ale patrzy do portfela i nie za wesoło tam. Idzie i wreszcie napotyka mały zadbany klub. W drzwiach odrazu wita go szef i pokazuje wolne miejsce, ten siada przy stoliku... po chwili przychodzi do niego kelner i idzie po zamówienie, w ostatniej chwili słyszy głos szefa:
-oc🤬jałeś Jacek? Widzisz że pan z daleka! Wracaj tu po specjalną ofertę
Ten podszedł do murzyna i mówi:
-bardzo miło nam że pan nas odwiedził, przygotowaliśmy specjalnie dla pana (pod nosem dodał ‘i panu podobnym’) wyjątkowe menu, prosimy o cierpliwość zaraz przyniosę
Murzyn już cały w skowronkach, myśli sobie... ładny lokal, profesjonalna obsługa. Warto było się pofatygować. Kelner podał mu otwarte menu i szybkim krokiem wraca do kuchni, murzyn otwiera... (tam u samej góry zupy: poźniej drugie danie: dalej desery ale nazw dań w ogóle nie znał i nie rozumiał, patrzy na sam doł strony a tam danie dnia, sobie myśli to najpewniejsze, kelner wraca po zamówienie a murzyn na to:
- ja prosić pan... główne danie ‘wyp🤬alaj cz🤬chu’