Dobra zidiociała bando gimbusów (nie mówię do wszystkich, tylko do gimbusów):
- nie ma w ratownictwie czegoś takiego jak usta-usta, no chyba, że ktoś chce bawić sie w bohatera i zarazic c🤬j wie jakim syfem.
- udzielenie pomocy może zakończyć się na wezwaniu służb ratowniczych! - koniec kropka, nikt nie zmusi Cię do robienia rko itp. chociażby dlatego, że 95% z Was nie ma przy sobie rękawiczek i maseczek do wentylacji, no i przedewszystkim najwazniejsze jest Wasze(ratowników) bezpieczeństwo .
- każda osobą udzielająca pomocy staję się funkcjonariuszem publicznym który podlega ochronie prawej.
(
ratownik-medyczny.za.pl/prawo.htm - poczytajcie sobie )
- bloodwar - sprawy cywilne to Ty masz chyba na trzebaku pod blokiem. Jeżeli uszkodzisz poszkodowanemu kręgosłup lub pogłebisz urazy w celu ratowania życia jesteś prawnie chroniony przed tego typu pozwami. Nikt nie możeCię pozwac za to, że ratowałeś mu życie wyciagajac go z palącego samochodu.
Dam Wam taki przykład:
Jesteście świadkami wypadku, bla bla bla, podbijacie do samochodu sprawdzacie AVPU(przytomność) i ABC(oddech i tętno) u poszkodowanego, nie wyczuwacie go - gościu się zatrzymał.
Macie do wyboru takie opcje:
1) dzwonicie 112
2) opcja nr 1 + udzielnie pomocy, wiążącej się z wyciągnieciem go samochodu w celu resuscytacji
3) robicie foty i jedziecie/idziecie dalej
Jeżeli wybraliście opcje 1) to gościu na 99,9% nie przeżyje bo mózg wytrzymuje bez tlenu ok. 4 min.
Opcja druga sprawia, że gościu ma 70-80% szans na przeżycie - jest różnica?
3) - idziecie do pierdla na 3 latka, jeżeli Was złapią.
Więc proszę, skończcie p🤬lić głupoty, że jak nieudolnie się komuś pomoże to idzie się siedziec, płaci się odszkodowanie. Przez takie gadanie boi się udzielac pomocy a to jest złe. Mamy takie przysłowie w ratownictwie- "Najpierw uratujemy mu życie a potem będziemy leczyć".
Dla tych, którzy znają mnie lepiej niż ja sam:
Tak, jestem ratownikiem w straży pożarnej.