Jak czytam komentarze niektórych debili to płakać się chce. "Motocykliści" się znaleźli.
1) Po pierwsze, jak wyprzedza się rząd samochodów przy posesjach, w mieście, w terenie zabudowanym, zawsze trzeba pamiętać, że ktoś może skręcić, a motocykla nie widać tak dobrze jak innych pojazdów na drodze, jest wąski i szybki, światła często ma małe. Po prostu jak ktoś szybko chce wykonać jakiś manewr, na moment spojrzy w lusterko, to dojrzy samochód, praawda, ale motocykla nie ma szans zobaczyć takim ułamkosekundowym spojrzeniem.
Dlatego uważam, że wina jest obustronna, a nie tylko motocyklisty. Ułamkowe spojrzenie pozwala na zobaczenie samochodu, ale przecież samochód to nie jedyny uczestnik ruchu drogowego. Ja zawsze patrzę przed skrętem w lewo, czy wyprzedzaniem w lusterko, uważnie, by niczego nie przeoczyć.
Przepisy wyraźnie wspominają o tym, że zmieniając pas ruchu itd trzeba sprawdzić czy nic się nim nie porusza. Przykładem podobnym, który regulują te przepisy ale prrzy zmienionej sytuacji jest na przykład to, że jeśli ktoś Ciebie wyprzedza, i Ty w tym momencie zaczniesz wyprzedzanie, to wina leży po Twojej stronie, bo się nie upewniłeś, dajmy na to.
Więc prawo przemawia za winą kierowcy samochodu osobowego.
Ale przy sytuacji, jeżeli na przykład tutaj był zakaz wyprzedzania, albo oznakowane skrzyżowanie to wina jest ewidentnie motocyklisty, bo nie miał prawa się tu poruszać.
Za winą motocyklisty przemawia też to, że nie zachował bezpiecznej prędkości dostosowanej do warunków i własnych umiejętności.