Ohoho widzę wielka spina obrońców "małych dzieci" (mówicie, jakby ta szmata miała co najmniej roczek, ale "miłe, małe dzieciaczki" nie chodzą bez rodziców po mieście i nie śmieją się ludziom w twarz). Jeszcze te śmiechy, że co to za praca mima. Obstawiam, że typek ma więcej w sobie siły niż wy pacany, stać, nie odzywać cały dzień i odgrywać swoje role to nie jest łatwa praca, ale co ja gadam, was to nie martwi, poczekacie sobie parę lat aż tatuś i mamusia zdechną (taki slang patologicznych rodzin, nie mojej), a w przypadku rodzeństwa będziecie się modlić, że staną się bardziej samodzielni niż Wy i się wyprowadzą. No ewentualnie zostaje "niefortunne" ześlizgnięcie się siostry/brata podczas mycia szyb. Plan idealny, a klitka 2metry kwadratowe na 4 piętrze od tego czasu będzie Twoja.