Najczęściej w rozmowach to ateiści zaczynają mnie obrażać. Zazwyczaj w stylu: "hahaha, ale ty jesteś głupi". No tak, ale według was to pewnie "margines"... margines, który przejawia się w prawie każdej rozmowie z prawie każdym ateistą spoza moich znajomych. Fajnie.
Brakuje: "Jestem ateistą, chociaż za bardzo nie wiem co to znaczy, ale ładnie brzmi."
A tak całkiem z innej beczki. Czy ktokolwiek z tych baranów wie jaka jest różnica pomiędzy ateistą a agnostykiem?