mateusz1923 napisał/a:
@sidian
Najprościej na świecie gówno się znasz. K🤬a argumenty "bo moja babcia z dziadkiem palili i nie dostali raka" , "palacze opłacają leczenie swoje i innych" no teraz to doj🤬eś.
Czyli jak ktoś pali to może TYLKO dostać raka płuc? Jest tyle chorób powiązanych z paleniem tytoniu ,że nie ogarniesz ich swoim malutkim móżdżkiem.
Dla mnie palacz jest osobą normalnie w świecie chorą. "Palę bo lubię" p🤬lenie, gdybyś lubił palić nie wypalałbyś 20-40 petów dziennie. Wydaję mi się ,ze piszą tutaj gimbuski ,które zaczynają przygodę z paleniem. Większość palaczy których spotkasz NIGDY nie chcieli by zapalić pierwszego papierosa.
Nie należy walczyć z palaczami tylko po prostu im pomagać wyjść z nałogu.
"wszyscy i tak umrzemy" najlepsze usprawiedliwienie dla następnego szluga.
Chłopie, ale ty p🤬lisz, to aż się smutno robi. Primo móżdżek jest malutki, bo u ludzi jest słabo rozwinięty w stosunku do reszty mózgu. Secundo czemu niby doj🤬em, że palacze opłacają leczenie swoje i innych? Jakbyś chciał i miał na to dość rozumu, to byś sięgnął do statystyk. Masz tu kilka punktów, które pomogą ci ogarnąć rzeczywistość:
1. Palacze wpłacają 15-17mld złotych rocznie do budżetu z tytułu akcyzy nikotynowej.
2. Budżet rocznie dopłaca do NFZ 10mld złotych.
3. Przeciętny palacz, wbrew p🤬leniu na niektórych portalach, jest tańszy dla państwa niż niepalący, średnio o ok. 10-12% (wliczając w to koszty leczenia i emerytury). Jedyne długoterminowe badania, jakie przeprowadzono, miały miejsce w Holandii, a reszta to p🤬lenie na podobnej zasadzie jak obowiązujące jeszcze całkiem niedawno wyniki "badań" nad rakotwórczością marihuany.
4. Mnóstwo chorób powiązanych z paleniem jest oczywistą oczywistością, ale mówi się głównie o raku płuc (genetyka) oraz chorobach układu krążenia (tłuste żarcie). O raku trzustki, który jest bardzo popularny wśród palaczy, nie mówi się wiele.
A teraz, wracając, dla mnie faszyści są najzwyczajniej w świecie chorzy. Palą, bo chcą. Lubią czy nie, c🤬j mi do tego. Ich wybór, ich sprawa, ich zdrowie. Fatalny wpływ biernego palenia to w przeważającej większości pieprzenie, zwłaszcza pod gołym niebem. Inna sprawa zamknięte pomieszczenia, do czego odnosili się zwolennicy delegalizacji palenia w restauracjach i pubach, ale tu nasuwa się pytanie... skoro restauracja czy pub były dla palących... to kto tam tych niepalących wciągnął? Siłą i przemocą? Czy są po prostu debilami?
Uwielbiałem palić. Od pierwszego papierosa. Zacząłem palić w pierwszej klasie liceum i kochałem to od pierwszego dnia. Kupiłem pakę czerwonych marlboro i spaliłem ją pierwszego dnia. Potem paliłem paczkę, potem dwie, a potem nawet trzy albo i więcej jak impreza była. Tak paliłem przez 13 lat. Rzuciłem i czy mi z tym dobrze? Tak, bo nie czuję się okradany przez sk🤬iałe państwo, ale tylko dlatego. Nie p🤬l mi zatem, niepalaczu, o tym, co kogo do palenia popycha, bo zwyczajnie gówno na ten temat wiesz.
Jeśli chodzi o pomaganie palaczom, to zgadzam się. Leki powinny być refundowane. Nie jakieś gówniane plastry nikotynowe (które kosztują swoją drogą z 50 zeta za pakę), tylko normalne leki. Palacze dość wpłacają, żeby dostać chociaż to.