Wysłany:
2012-11-24, 14:07
, ID:
1599540
2
Zgłoś
Widzę że przez palaczy przemawia desperacja. Ok... bez zbędnego bełkotu..
1. W 100% zgadzam się z @rusofil
2. Wy (palacze) nie robicie nam łaski, że nie zapalicie na ulicy, przystanku, pod wejściem do klubu. Zrozumcie to w końcu, że to Wy macie problem... Z jakiegoś powodu zaczęliście palić, aby zaszpanować, pod wpływem otoczenia itp. I na dzień dzisiejszy, nie potraficie wyjść z nałogu.. tak.. to jest nałóg, popalanie na imprezkach też moje małe gimbusiątka.
3. Naprawdę… żałosne jest porównywanie fajek do kawy, samochodowych spalin itp. Papieros nie podwiezie Twojego tyłka palaczu, a samochód tak.
4. Rozumiem, że palicie na zasadzie „hmm… przyzwyczaiłem/łam się do palenia, stać mnie na papierosy, na razie jest ok.. nie mam problemów ze zdrowiem” no właśnie… NA RAZIE, nie potraficie tego zrozumieć, że właśnie teraz, wszyscy pracujemy na komfort zdrowotny, w którym będziemy żyli po 60/70? Przez fajki nawet nie dowleczecie swojego dupska do kościoła lub lekarza, bo złapie Was zadyszka.
5. Nie chce już mi się wspominać o smrodzie… moje drogie Panie, PALENIE NIE JEST SEXOWNE, pocałunek z kobietą która pali, przynajmniej dla mnie jest ohydny