Wysłany:
2011-10-17, 10:09
, ID:
820528
5
Zgłoś
Spójrzmy na to na spokojnie, nie ma co walić po klawiaturze jak ten młody człowiek: Korwin nawet jakby doszedł do władzy, nawet jakby miał bezwzględną większość w Sejmie, to nie obniżyłby podatków tak jak chciał (mielibyśmy wtedy dziurę budżetową i inflację w okolicy Zimbabwe), nie zwolniłby wszystkich urzędników (bo niby jak wykarmiłby te 1,5 miliona brzydzących się uczciwą pracą bezrobotnych biurw i dyrektorków) i nie zlikwidowałby składek ZUS, aczkolwiek ciekawie by było w kraju jakby doszedł do władzy i zaczął próbować, chciałbym zobaczyć te przestraszone twarze urzędasów i dyrektorków martwiących się o swoje stołki gdy dotychczasowe realia by upadły! Swoją drogą jestem pewien że kilka dni po takim numerze (tzn po zapowiedzi zlikwidowania wielu urzędów) jakiś "przypadkowy psychopata" (jakiś pozyteczny idiota w stylu Lee Harveya Oswalda, Ali Agcy) zabiłby go, władzę objęliby jacyś "zatroskani losem Ojczyzny obywatele" (z ekip rządzących krajem do tej pory) a na ulicach mielibyśmy powtórkę z 1926... A może nie, może jego zabójstwa nikt by nawet nie zauważył bo media poruszyłyby w tym czasie coś ważniejszego, np. kwestię eutanazji, aborcji, małżeństw gejów albo kolejne zawirowania w życiorysie bohaterów "M jak Miłość"...