Wysłany:
2015-01-13, 22:41
, ID:
3741208
Zgłoś
Nie srajcie się tak z tym Araratem. Góra wcale nie jest specjalnie trudna. Jedyne trudności to lodowce, na których może być niebezpiecznie no i bardziej strome i podcięte fragmenty zboczy. Ararat to góra wulkaniczna a nie wypiętrzone, strzeliste masy granitu jak w Alpach, Himalajach czy chociażby Tatrach Wysokich. Tym samym jej zbocza są stosunkowo łagodne. Podobną w charakterze górą jest Elbrus na Kaukasie, geograficznie najwyższy szczyt Europy, wyższy o 400 metrów od Araratu a jak mawiają miejscowi Rosjanie: "na szczyt to wchodzą rosyjskie kucharki w fartuchach". Również niepotrzebnie podkreślany jest brak tlenu. Gość prawie się tam dusi a uwierzcie, że większość ludzi poza drobnymi dolegliwościami typu bóle głowy, mniejszy apetyt czy słabsza wydolność nie odczuwa większych niedogodności na tego typu wysokościach. W Himalajach na pułapie 4-5k m n.p.m. odbywają się regularne wycieczki trekingowe dolinami. Choroba wysokościowa na tym pułapie dotyka jedynie wybitnie słabe jednostki. Bohater za to dyszy pod kopułą szczytową jakby zdobywał Broad Peak zimą... Gość ewidentnie nakręca spiralę sensacji, aby dorobić sobie kilka punktów rispektu u laików. Obeznani w tematyce wysokogórskiej doskonale zobaczą pozerstwo i brak odpowiedzialności (lub nie przebierając w słowach głupotę) autora filmu.