Moja ciotka umarła na raka płuc w wieku 32 lat. NIGDY w życiu nie paliła, jej rodzice nie palili, jej dziadkowie nie palili, ona sama prowadziła zdrowy tryb życia, była szczupła, dbała o to co je i co niedzielę hajda do kościoła, dawała na tace zawsze szeleszczące, do ostatniego dnia modliła się z prośbami o ocalenie, umierała ponad pół roku w straszliwych męczarniach. Wniosek - jak ktoś ma pecha, to ani zdrowy tryb zycia, ani unikanie nałogów ani nawet wyimaginowani ludzie z nieba mu nie pomogą