Mój wujek jest maszynistą i kiedyś mi opowiadał jak potrącił człowieka. Zatrzymał skład i poszedł szukać trupa. Nigdzie go nie mógł znaleźć. Już nawet myślał, że jakimś cudem mu się udało i w szoku uciekł. Niestety, znalazł go nabitego na hak z przodu lokomotywy.
Ogólnie miał trzy trupy na koncie i jedno okaleczenie kiedy wjeżdżając składem na dworzec jakiś dureń siedział na skraju peronu z nogami zwisającymi nad torami. Uciął obie nogi.