mks - A co to ma za znaczenie? Chodziło mi o przedmiot w ogóle. Jak coś jest humanizujące, nie znaczy, że kogoś nie może zainteresować i pociągnąć do dalszych badań.
Nie zaznaczyłeś tego. Napisałeś, że jak chcę się oddawać hobby, to mam za to płacić. Skąd wiesz czy ktoś nie studiuje tylko jednego kierunku i właśnie w takim celu? Także bez osobistych wycieczek, bo nie masz do tego podstaw.
Tyle, że obsługa podstawowego sprzętu domowego nie wymaga specjalnego przygotowania merytorycznego, a czynny udział w życiu kulturowym i politycznym owszem. Także troszeczkę Ci się mylą płaszczyzny.
To źle wątpisz i źle diagnozujesz. Spójrz co znaczą te płatne uczelnie w naszym kraju? Nic. Te wszystkie AHE czy tam WSHE można sobie wsadzić. Zresztą po co ja to tłumacze - zobacz sobie jak to wygląda w USA i nie wmawiaj mi pierdół.
Jak ktoś chce w przyszłości pracować w zawodzie informatyka, to nie pójdzie do jakiejś prywatnej wyższej szkoły, a na państwowa uczelnie, bo ta daje lepsze przygotowanie i ma lepsza renomę (i do tego jest darmo). Po przemianie na studia płatne zaczyna się mechanizm konkurencji między uczelniami - podwyższany jest poziom, progi, wyposażenie itd. itp. Jak ten mechanizm ma zadziałać, skoro te uznane już uczelnie są darmowe? Jeśli wg Ciebie jest tak dobrze, to czemu na dobrą sprawę zapuszczone państwowe uczelnie biją na głowę te prywatne szkoły? Odpowiedź nasuwa się sama. Równie dobrze możesz powiedzieć, że w Polsce państwo nie ma monopolu na ustalanie cen paliw (w skrócie, żeby nie opisywać całego zjawiska), bo jest dużo różnych stacji benzynowych. Jednak mają dosyć ograniczoną możliwość konkurencji, skoro muszą spełniać odgórne wymagania. Tak samo uczelnie - nie dość, że od początku są w cieniu darmowych szkół państwowych i nie mają przez to szans konkurowania przez swój płatny charakter, to jeszcze muszą wypełniać program, który wymyśliło państwo.
A to, że ludzi nie byłoby stać, nie jest żadnym argumentem. Ci, którzy są zdolni dostawaliby stypendia. Przeciętniaki jeśli chcą studiować, to niech to robią za swoje, albo wezmą kredyt.
Dokładnie tak jak mówisz. Czasami też trzeba mieć farta
Tyle, że jak historyk filozofii walnie jakiegoś byka w dyskusji, to nie ma zbytniego problemu (chyba, że jest Marksem i jego głupoty pójdą w świat). Jak lekarz zrobi błąd to już zaczyna być gorzej, dlatego dziwię się, że na takich uczelniach jest taka słaba selekcja.
Szczerze mówiąc nie mam nic przeciwko takim ludziom.