A ja powiem tak: sprzedałem 2 tygodnie temu samochód (marki i modelu nie podam raczej, aby nie było zaraz gadania jakiegoś) i powiem tyle: Polacy to debile. Byłem drugim właścicielem, auto z 2001r. przebieg udokumentowany (ale k🤬a tak na serio) na 130 000km, na wszystko co w nim robiłem miałem dokumentacje w postaci wpisów od serwisu oraz rachunków za części. O samochód dbałem, wszystko na czas robione, przez 2 lata nic nie się w nim nie sp🤬oliło. Poprzedni właściciel też prowadził taką dokumentację jak ja, wnętrze wskazywało, że przebieg jest jak najbardziej realny. Do ukrycia nic nie miałem, bo wiedziałem, że auto jest b.dobry stan, jedynie do naprawdę drobnych poprawek lakierniczych (ze dwa ogniska rdzy, początki dopiero). Wystawiłem je za średnią rynkową cenę. I tak o to sprzedałem 7 klientowi:
1 klient- 3 typów w wieku 30, 50 i 70 lat. Mówią, że bardzo ładnie wygląda, równo pracuje, nie ma przecieków, silnik nie myty itp. Jeden wsiadł za kierownice i siedział, chyba nie bardzo wiedział po co tam wsiadł. Nagle zauważyli mały pasek ogniska rdzy pod spodem jak jest koło zapasowe, producent w tym miejscu słabiej zabezpieczył przed korozją. A facet "musiał dostać, bo rdza bierze", pomijam już fakt, że ja kupując ten samochód zapłaciłem 200zł za przegląd, czy wszystko jest z nim ok i 2 mechaników stwierdziło, że samochód ten nigdy nie dostał. Do tego sam wiedziałem, że rdza wyszła na łączeniu dwóch elementów, więc i środek przeciw korozyjny miał problem tam się dostać.
Panowie zrezygnowali z kupna TYLKO Z TEGO POWODU! NA drugi dzień pojechałem na kanał, wziąłęm papier ścierny, dwa- trzy razy nim prejechałem i starłem rdze, bo było to dopiero początki. Także panowie wielcy znawcy a mówił jeden "oj to wżery pewnie są, spawać trzeba". No k🤬a...
Dodam tylko, że samochód miał być dla pana w wieku 70lat, który mi powiedział "wie pan, ja szukam auta aby je przez 10 lat zajechać" od razu sobie pomyślałem "k🤬a, nie wiadomo, czy ty pożyjesz jeszcze te 10 lat"...
2 klient- para w moim wieku. Też nie mieli się do czego przyj🤬, wszystko ok. Pytają o cenę, ja podaje swoją a dziewczyna "oj nie nie, za dużo w mieście X jest taki sam, ale ma bogatsze wyposażenie i za 2000zł taniej", to zjechałem jej jeszcze 200zł i mówię pas. W koniec końców para się rozmyśliła i pojechała sprawdzić samochód w mieście X. Znalazłęm z ciekawości ten cudny pojazd o 2000zł taniej niż mój i jak zaglądam na allegro to dalej on stoi na handel... Ciekawe, a taki miał być lepszy
3 klient- para w wieku 30 lat, kobieta w ciąży. Ci także nie mieli się do czego przyj🤬, pytają o cenę, ja podaje, facet mówi, że weźmie, ale musiałbym opuścić 1200zł... Powiedziałem, że nie ma opcji i dziękuję.
4 klient- oglądał auto dla syna, musiał kilka ofert zobaczyć. Wstępnie mówił, że jemu się podoba, ale syn musi obejrzeć. Do niego w sumie nic nie mam, najwidoczniej synowi takie auto nie pasowało i oki.
5 klient- oglądał samochód z żoną. Samochód miał być kupiony dla niej, wszystko im się podobało, mieli dzwonić, aby zobaczyć auto dnia następnego, bo kiedy go oglądali pierwszy raz to było już trochę ciemno. Facet nie zadzwonił, przyjechał za to dosłownie 5 minut po tym, jak kupujący odjechał samochodem, widać było na jego twarzy zażenowanie i zmieszanie. Pożegnał mnie słowami "eh... No to trzeba szukać dalej".
6 klient- typ 35lat przyjechał z matką. Oglądali, też do niczego się nie przyj🤬. Powiedział, że będzie dzwonić za dwa dni, bo musi jeszcze dwa inne auta zobaczyć. Facet zadzwonił fakt, ale dzień po tym jak samochód został sprzedany. Pragnę w tym miejscu dodać, że wyjawił mi jaki to inny samochód ma oglądać i gdzie. Znalazłem ów pojazd i zauważyłem, że jest to kombi z 2003r. sprowadzone z Niemiec, diesel i przebieg 120 000km, kierownica obszyta skórą (w tych wersjach nie było takiej opcji, więc ktoś sam naszył), drążek zmiany biegów zmacany jak c🤬j przez Jenne Jameson. I ja się pytam sam siebie: na c🤬j jechać oglądać takie auto, jak z góry wiadomo, że przebieg jest kręcony?
Koleś zadzwonił dzień po sprzedaży przeze mnie samochodu, kiedy powiedziałem mu o tym fakcie powiedział "ale na pewno? Na pewno sprzedany? No taki fajny...". No k🤬a niestety, jak się wierzy w sprowadzane diesle, w dodatku kombi z 120 000km przebiegu, zamiast w samochód, który ma naprawdę udokumentowany przebieg, nie ma się do czego przyj🤬 to potem jest lament.
7 klient- ten który go kupił okazał się mechanikiem. No k🤬a, takich szczegółów o działaniu skrzyni biegów to nigdzie nie słyszałem. Typ naprawdę miał pojęcie o samochodach, wszędzie zaglądał, ale nic nie zauważył poza jakimiś początkującymi śladami rdzy. Kupił go i niech mu hula, bo ja wiem, że nie sprzedawałem kota w worku, na wszystko papiery.
Podsumowując: część Polaków to na serio debile. Jedni szukają 11letnich samochodów bez żadnej rysy, żadnej korozji. Inni po prostu szukają okazji, liczą, że zejdzie im się k🤬a z ceną do wartości Uno z 1997r. (nic nie ujmując uno) i jeżdżą po komisach, szukają "igły". Jeszcze inni sami nie wiedzą czego chcą, na miejscu pytają po dwa razy, czy samochód na pewno ma klimę (jak byk w 2 miejscach w ogłoszeniu pisałem co samochód ma!). W końcu kupiła go osoba, która naprawdę się znała na samochodach i wiedziała, że samochód wart jest swojej ceny.