#rodzina

Przodkowie

dram092014-01-19, 22:59
Zapraszam na kolejny cykl z serii "sadol uczy i bawi". Żeby zaoszczędzić wam czas oraz frustrację zaznaczę najważniejsze meritum takim * czymś chodź można przeczytać cały artykuł.

Każdy z nas pochodzi od ojca i matki. Mamy więc dwoje rodziców.

Ale każdy z naszych rodziców również pochodzi od dwojga rodziców, naszych babci i dziadka po mieczu (ojczystych, po ojcu) i po kądzieli (macierzystych, po matce). Wykluczając kazirodztwo, każdy z nas ma więc czworo dziadków.

Idąc dalej w tabeli naszych przodków, napotykamy na pradziadków. Tych każdy z nas ma ich ośmioro, skoro każdy z czterech dziadków także ma po dwoje rodziców, naszych pradziadków właśnie. A ile było prapradziadków? Praprapradziadków?

Zastanówmy się więc nad liczbą naszych przodków. Przyjmijmy następujący sposób obliczeń:

*
ja (probant) = 1 osoba
rodzice = 2 osoby
dziadkowie = 4 osoby
pradziadkowie = 8 osób
prapradziadkowie = 16 osób
praprapradziadkowie = 32 osoby
prapraprapradziadkowie = 64 osoby
itd.



Przyrost przodków

Przyrost przodków następuje więc w postępie geometrycznym. Da się temu nawet przypisać wzór matematyczny, mianowicie liczba przodków w każdym kolejnym pokoleniu można przedstawić jako coraz większą potęgę liczby 2:

*
ja = 20 = 1 osoba
rodzice = 21 = 2 osoby
dziadkowie = 22 = 4 osoby
pra(1)dziadkowie = 23 = 8 osób
prapra(2)dziadkowie = 24 = 16 osób
praprapra(3)dziadkowie = 25 = 32 osoby
prapraprapra(4)dziadkowie = 26 = 64 osoby
itd.

Przy okazji spróbujmy to przyrównać do linii czasu. Ludzie rodzą dzieci w różnym wieku, więc i każde pokolenie w konkretnym przypadku dzieli różna liczba lat, wbrew pozorom o dość dużym rozstrzale lat, nawet dla rodzeństwa tych samych obojga rodziców lub jednego rodzica. Dość powiedzieć, że między rokiem urodzenia jednego pokolenia a rokiem urodzenia kolejnego pokolenia może być różnica tak od 15 jak do 60 lat. Dla potrzeb statystycznych należałoby przyjąć jednak średnio 20—30 lat na pokolenie.

Powiedzmy, że za pierwsze „zerowe” pokolenie współcześnie żyjącej osoby probanta („ja”) przyjmiemy osobę urodzoną ok. 1980 roku. Wówczas pokolenie dwojga rodziców szacunkowo mogło urodzić się około 1950÷1960 r., czworga dziadków pomiędzy 1920÷1930 r. i tak dalej.

*
ja = 20 = 1 osoba = ok. 1980 r.
rodzice = 21 = 2 osoby = ok. 1950÷1960 r.
dziadkowie = 22 = 4 osoby = ok. 1920÷1940 r.
pra(1)dziadkowie = 23 = 8 osób = ok. 1890÷1920 r.
prapra(2)dziadkowie = 24 = 16 osób = ok. 1860÷1900 r.
praprapra(3)dziadkowie = 25 = 32 osoby = ok. 1830÷1880 r.
prapraprapra(4)dziadkowie = 26 = 64 osoby = ok. 1800÷1860 r.
itd.

Przy okazji można dostrzec, że szacunkowe lata urodzenia przodków w kolejnych pokoleniach mają coraz większą objętość. Oczywiście, są tylko szacunkowe. Znając konkretne osoby, można rozpisać konkretne daty.

Ciekawi mnie jednak nie tyle los konkretnej osoby, co nasza wspólna historia.

Ile każdy z nas ma przodków w różnych wiekach? Niewątpliwie im dalej w przeszłość, osób w danym pokoleniu powinno być coraz więcej, ale ile dokładnie?

*


*
Jak widać, każdy z nas powinien mieć około 1500 r. ponad 65 tysięcy praprapraprapraprapraprapraprapraprapradziadków (13xpra-dziadków). Idąc dalej, w roku 1000 (tysiąc lat temu) każdy powinien mieć 8 589 934 592 (tj. ponad 8 miliardów) spośród 30xpradziadków. Niegdyś w takich wyliczeniach poszedłem jeszcze dalej, osiągając liczbę cztery i pół miliardów miliardów przodków ok. 400 r. naszej ery.

Jeśli dziś żyje, ponad 6 miliardów ludzi, to tysiąc lat temu powinno żyć grubo ponad 48000000000000000000 (czytaj: 48 trylionów) ludzi. Nieprawdaż?

No właśnie, niezupełnie Wszyscy wiemy, że liczba ludności na Ziemi rośnie, a nie spada. Tysiąc lat temu nie żyło przecież 48 trylionów ludzi. Z premedytacją pozwoliłem sobie dojść do tak absurdalnego paradoksu, aby pokazać (a dawnym czytelnikom moich stron przypomnieć) pewne zjawisko.

Paradoks przodków polega na ubytku przodków w niektórych pokoleniach i tłumaczy, dlaczego wbrew temu co przed chwilą rozpisałem, nie każdy miał dokładnie 65536 pra…pra(13)dziadków.

Znów więc przyjmijmy, że prawnukowie tych samych pradziadków biorą ślub i mają wspólne potomstwo, najpierw dzieci, później wnuków, prawnuków itd. Już ich dzieci nie mają dokładnie 16 prapradziadków, lecz jedynie 12 prapradziadków, bowiem rodzice tych dzieci mieli tych samych, tożsamych pradziadków. Czterech z nich początkowo policzyliśmy więc niepotrzebnie podwójnie. Nie było ich 16, lecz właśnie 12.

Takich powtórzeń mogło być jednak więcej także w dalszych pokoleniach. Dalecy kuzyni, mający wspólnych pra…pra(3)dziadków czy pra…pra(10)dziadków, również pomniejszają liczbę przodków dla ich wspólnych potomków. A kuzyni nie muszą wcale pochodzić z tego samego pokolenia. Bardziej znanym i oczywistym zjawiskiem jest sytuacja, gdy najstarsze dziecko z rodzeństwa ma już własne dzieci, gdy jego rodzice rodzą kolejnych braci lub siostry. Różnica wieku między rodzeństwem, nawarstwiona między kolejnymi pokoleniami, powoduje, że krzyżowały się nie tylko różne linie tej samej rodziny, ale również różne pokolenia.

Co więcej, każda para pomniejszająca jedno pokolenie o liczbę 2, w kolejnych dalszych pokoleniach przodków wstecz, pomniejsza ich liczebność jeszcze bardziej. Skoro zamiast 16 prapradziadków można mieć ich jedynie 12, to zamiast 32 praprapradziadków będzie ich nie 4 mniej, lecz 8 mniej, a więc 24.



Ubytek przodków

Wbrew pozorom, zjawisko ubytku przodków było bardzo częste. Wszyscy wśród swoich przodków mamy powtórzenia, a efektywna ich liczba w dawnych pokoleniach była więc mniejsza, niż początkowo próbowaliśmy to wyliczyć. Różne są prognozy i oceny co do skali takiego zjawiska. Większy ubytek był wśród rodzin o korzeniach wiejskich i miejskich (chłopskich, mieszczańskich), ale również w rodach królewskich i magnackich. Moim zdaniem, im bardziej migrujący członkowie rodziny, tym mniejszy ubytek przodków. Wśród zasiedziałych od wieków kuzynów, koligatów i pociotków w tych samych wioskach, prędzej czy później daleki kuzyn (prawdopodobnie nieświadomy pokrewieństwa) musiał wyjść za swoją kuzynkę, gdyż innych niespokrewnionych osób już nie było.

W powyższym paradoksie należy sprostować jeszcze jedną rzecz. Liczbę przodków jednostki mnożyłem przez liczbę współczesnej ludzkości. To oczywiście równie świadome nadużycie. Większość z nas, jak nie wszyscy od Adama i Ewy, jesteśmy w jakimś bliższym, średnim, dalszym lub zbyt dalekim stopniu, ale jednak spokrewnieni.

Paradoks przodków jest więc pozorny. Ubytkowi przodków towarzyszy analogiczny ubytek potomków. Jeśli potomkowie tej samej pary przodków biorą ślub, to w kolejnym pokoleniu będzie mniej potomków, niż należałoby tego oczekiwać, gdyby małżonków dobrali spoza rodziny.

Na potrzeby niniejszego artykułu przyjąłem, że rodzicielstwo kobiety i mężczyzny nad każdym dzieckiem generalnie (na szczęście, jeszcze) nie budzi wątpliwości. Na pewno nie budziło zaś w przeszłości.

Owszem, tylko matka co do zasady była zawsze pewna (łac. mater semper certa est), gdyż ojciec mógł być nieznany, zwłaszcza gdy w metryce nieślubnego dziecka panny lub cudzołożnicy, którego nikt nie uznał, pomijano dochodzenie ojcostwa z uwagi na brak odpowiedniego warsztatu dla dowodzenia pochodzenia dziecka od określonego mężczyzny, co dziś dają różne badania DNA. Ale i dziecko mogło być porzucone, a matka nieznana. Nieznajomość jednego lub obojga rodziców nie wypaczała jednak sensu samego rodzicielstwa. Z pewnością dziecko pochodzi od jakiejś (być może nieznanej, ale jednak istniejącej) jednej konkretnej kobiety oraz jednocześnie od jakiegoś (być może nieznanego, ale jednak istniejącego) jednego konkretnego mężczyzny. Nie wnikam, czy rodzice żyją lub są dziecku metrykalnie znani, ani czy nastąpiła prawna adopcja (chociażby in plena), ani przez kogo dziecko jest wychowywane.

Pominąłem jednak to, czy w przyszłości metody typu in vitro oraz ingerencja w kod genetyczny człowieka poddadzą w wątpliwość samo rodzicielstwo, niezależnie od tego czy będzie to prawnie i moralnie dopuszczalne. Wystarczy, że się zdarzy. Wówczas dziecko może mieć kod genetyczny osób niepłodnych, ale i osób tej samej płci, a nawet tylko jednej osoby. W metrykę wpisane mogą być zupełnie inne osoby, które „zamówiły” takie dziecko. W dodatku surogatką donoszącą ciążę do porodu może być jeszcze inna osoba. A jeszcze zupełnie inną kwestią może się w przyszłości stać zgoda osób na wykorzystanie ich materiału genetycznego do poczęcia dziecka oraz dopuszczalność ich wykorzystania po śmierci tych osób wraz z prawnymi skutkami takiego pośmiertnego rodzicielstwa. Kto będzie więc rodzicem: dawca jajeczka i plemnika, czy kodu genetycznego (w komórkę można wstrzyknąć cudzy kod), czy pierwotny właściciel przeszczepionych narządów rozrodczych (możliwość przeszczepu: patrz Derya Sert 11.08.2011), czy surogatka, czy zamawiający? Jak nazwać dawców kodu genetycznego dla chimerycznych zygot, mających pomieszany genom wielu osobników (patrz rodzeństwo małp z sześciorga „rodziców”: Hex, Roku, Chimero 20.01.2012). Rozstrzyganie prawnych, etycznych i genealogicznych skutków tych zagadnień zostawiam jednak futurystom i przyszłym pokoleniom. Oby jednak nie miały takich problemów. Wówczas ubytek przodków i potomków może przerodzić się w ich niedostatek, a cała genealogia straci rację bytu.

I to było by na tyle, co w tym sadystycznego? Zobaczcie ile osób musiało się nar🤬ać żebyście mogli się urodzić . Oczywiście nie moje KLIK , jedynie pozwoliłem sobie edytować trochę tekst.

PS.

Będąc przewidujący dodaje pomoc dydaktyczną dla leniwych:

Pucu pucu

Garownik2014-01-07, 14:55
Myju myju chlastu chlastu nie mam rączek jedenastu

Murzyn na zakupach.

I................o • 2014-01-05, 22:00
- W czym murzyn robi zakupy dla rodziny?
- W kominiarce.



Mam szczerą nadzieje, że jest prawdopodobieństwo iż nie było.

PS: Pozdro dla nie-czarnych!

Co robi ateista gdy zobaczy stado małp?

I................o • 2014-01-02, 18:49
-Co robi ateista gdy zobaczy stado małp?
-Wita się z rodziną!

PS: Bez spiny, doceniaj piękno przeciwnika.

Rodzina czy gra?

Kemawir2013-12-26, 20:41
Trudna decyzja dla gracza


Jak było to c🤬jowo otagowane.

Prawdziwi Polacy katolicy

g................t • 2013-12-25, 19:27
"Jak nie chodzisz do kościoła, to jesteś kanalią, o!"
Po kilkumiesięcznej namiętnej znajomości dziewczyna pyta swojego wybranka:
- Znamy się już tak długo. Czy nie powinieneś przedstawić mnie swojej rodzinie?
- Jak sobie życzysz. Ale w tym tygodniu to jest niemożliwe. Żona z dziećmi wyjechała do teściów.

Chów wsobny

modyf2013-12-11, 23:46
Artykuł godny Sadistica...

Dzieci, rodzice, wujkowie i ciotki - wszyscy uprawiali ze sobą seks od czterech pokoleń. Policja w Australii odkryła dolinę zamieszkałą przez 40-osobową, kazirodczą rodzinę.

Pokolenia chowu wsobnego wywołało u rodzących się tam dzieci genetyczne mutacje, czyniąc z nich kaleki. Nikt o nich nie wiedział, bo poruszali się karawaną aut po pustkowiach Australii unikając innych ludzi.

Przypadek tak masowego kazirodztwa odkryty właśnie w Nowej Południowej Walii jest najgorszym znanym w historii tego kraju. O dziwnym obozowisku donieśli policji okoliczni mieszkańcy - informuje "The Daily Mail".

Opisujący dzieci policjanci byli przerażeni. Niektóre maluchy miały zdegenerowane twarze, kończyny i kręgosłupy. Jedno z dzieci nie było w stanie mówić. Ich rodzice byli ze sobą spokrewnieni, podobnie jak dziadkowie.

Członkowie tej chorej rodziny żyli w rozpadających się, brudnych szopach i starych przyczepach. Dolina leży na na południowy zachód od Sydney. Sytuacja dzieci była dla sądu tak porażająca, że zdecydował się ujawnić szczegóły sprawy, którą prokuratura prowadzi przeciw dorosłym członkom kazirodczej rodziny.

Autor: JS
żródło: sfora.pl/Odkryli-doline-mutantow-Uprawiali-kazirodztwo-od-pokolen-a62537

Sierściuch

menelreoot2013-12-10, 3:42
Mieszka z nami siostra mojej kobiety z poj🤬ym sierściuchem, p🤬lona dz🤬ka nie kot, głośny, głupi i tępy.

Dziś kiedy wychodziłem do pracy kot chciał wejść do chałupy, tak spojrzeniem na niego że ma jakieś mokre łapy, ale trybki nie zaskoczyły, wiadomo z rana ledwo z łóżka się wywlokłem, deszcz nie padał od paru dni i wpuściłem sierściucha do domu.

Po robocie, głodny, powiedziano mi że zabiłem kota, nie dowiedziałem się właściwie nic prócz tego że siostra dziewczyny jest na mnie wk🤬iona i leci z tym kotem do weterynarza. Spytałem się dziewczyny o co chodzi, a ona mi mówi że ta włochata dz🤬ka wlazła do domu up🤬lona olejem silnikowym i zaczęła roznosić go po mieszkaniu.

I teraz wszystko zrozumiałem. Wczoraj wieczorem spuściłem olej z motoru w celu naprawy, wlałem nowy, a że było późno zapomniałem o misce ze starym olejem, która stała pod drzwiami do garażu. Ten poj🤬y kot musiał wleźć w ten j🤬y olej specjalnie, bo nie mam pojęcia jak to mogło stać się przypadkiem. Normalnie jak by mu zanikły instynkty samozachowawcze. Dziewczyny sierściucha umyły płynem do mycia naczyń i odwiozły do weterynarza. U weterynarza wsadzili kotu rurkę w dupę i przebadali, weterynarz powiedział żeby c🤬ja obserwować, ale najprawdopodobniej nic mu nie będzie.

Kot jeszcze żyje i czas pokaże czy zostanę bezwzględnym, bezmyślnym oprawcą słodkich koteczków



Nie było bo własne

Chorwacja się nie dała.

s................r • 2013-12-07, 10:51
Wczoraj otrzymałem takiego oto maila:

"Szanowni Państwo,

żyjemy w czasach, gdy to, co normalne, coraz trudniej jest chronić. Z tego powodu uważamy, że warto pogratulować Chorwatom, którzy przyjęli do swojej konstytucji zapis o tym, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. W niedzielę, 1 grudnia br., ok. 65% Chorwatów zagłosowało w referendum za tą definicją. Inicjatywę organizacji referendum poparło 750 000 osób, co stanowi prawie 18% liczby ludności!

To sukces o globalnym znaczeniu! Mimo wielkiej medialnej nagonki na organizatorów referendum, mimo zastraszeń ze strony rządu (!), ogromnej akcji lobby przeciwnemu takiemu zapisowi, Chorwaci zdecydowali zgodnie ze swoim sumieniem i wolą. Obywateli Chorwacji wspierały prorodzinne organizacje z całego świata."

Ciekawe czy usłyszymy o tym w TVN...

Niestety nie mogę wkleić linka do strony z petycją aby podziękować Chorwatom za ich postawę. Jeśli ktos chce to trzeba wejść na Citizengo kropka org