#prawo

Zapłacimy 1.000.000 złotych...

P................n • 2012-11-24, 19:50
... za szopkę z Katarzyną "bęc o podłogę' Waśniewską. Tyle bowiem mogą kosztować działania operacyjne związane ze śledztwem oraz ostatnimi poszukiwaniami tej wyrachowanej szmaty.


Okazało się również, iż Waśniewska ... para się czarną magią. Wystrugała z drewna magicznego fiuta i straszyła nim ukrywającego ją kochanka... Tak w każdym razie podaje opiniotwórczy periodyk "Super Express" oraz nie mniej lubiany i szanowany serwis Pudelek.pl.


W jakim my k🤬a kraju żyjemy

Złe Chiny, złe...

Ork.Fajny2012-11-22, 18:20


"Chiny to dyktatorskie zło, wyzysk biednych i brak poszanowania praw człowieka!"


To znany wszystkim mit powtarzany przez wielu polityków każdego głupawego kraju który źle czuje się(co nie jest samow sobie złe) z Chińską siłą i próbuje ją jakoś zdyskredytować.
A jak się niestety(lub stety) po raz kolejny okazuje Chiny są bardziej wolnościowe od większości demokratycznych krajów naszej umierającej Europy.

Prowincja Zhejiang. Budowa jednej z wielu dróg łączących wiele miast tego azjatyckiego kraju. Nic by nie było w tym ciekawego gdyby nie jeden pan, jego papierek...

... i dość ciekawa, jak na europejskie standardy, reakcja lokalnych władz.
Gdy wcześniej wspomniana budowa doszła do punktu w którym wypadałoby wyburzyć parę budynków by móc dalej ją poprowadzić jeden z mieszkańców pewnego budynku postanowił, że nie chce wynosić się ze swojej własności. Okazanie prawa własności do części budynku rozpoczęło negocjacje które nie zadowoliły mieszkańca i nie doprowadziły do żadnego porozumienia.
Efekt? Wyburzona została część z której inni mieszkańcy zgodzili się wynieść do innych zaproponowanych mieszkań lub otrzymali zapłatę wraz z nową ziemią na nowy dom.
I tak oto możemy podziwiać kawałek domku wyrastającego z nowej, jeszcze nie otwartej, drogi.

Więc podsumowując i powtarzając początkowe słowa, wychodzi na to że ten zły kraj Chiński zna się lepiej na poszanowaniu prawa do własności swoich obywateli niż jego europejscy koledzy i w żaden sposób swojej rzekomej despotycznej dyktatury nie wykorzystał by wywalić tego pana.
Zdjęcia ze środka(w źródle naturalnie) jak i cała ta sytuacja także nie wskazują by ten pan jakoś był powiązany z partią i miał wpływy.
A może to jednak tylko jakieś chińskie pijarowskie zagranie?

Źródło: *click!*

Parę słów wyjaśnienia:
Wiem że odezwą się głosy mówiące o tym że po przeszkadza ogółowi. Ale p🤬lić je. Faszyzmem jest odbieranie komuś czegoś bo większość tego chce. Jestem całkowicie anty-demokratyczny i to chyba normalne że uważam "ogół" za niemający nic do powiedzenia nt. jednostki.
Wiem też że odezwą się głosy w jak debilną sytuację się ten człowiek wpakował, ale jako wyznawca zasady chcącemu nie dzieje się krzywda to także mało mnie interesuje.
Co w tym sadystycznego? Uznajmy że ten budynek został sadystycznie potraktowany. Wiem... Słabe...

Stocznia Gdańska

K................t • 2012-10-23, 18:21
Prawdziwa sytuacja.

Parę dni temu był wykład z prawa. Mówione było o stosunkach cywilno-prawnych między osobami. Wykładowca rzucił autentycznym przykładem z własnej praktyki.

Parę dobrych lat temu w Stoczni Gdańskiej, jak ta jeszcze budowała statki, pracowała sprzątaczka. Myła okna na statkach. Okna dość specyficzne bo owalne, na dodatek całkiem małe i długi parapet. Trzeba się od pasa mocno wychylić, żeby sięgnąć szyby.
No i ta sprzątaczka tak wyciągnięta myje te szyby. Niestety myła je tak, że w ciążę zaszła i nie do końca wiedziała z kim. Sprawę zatem skierowała do sądu (bo tu chodzi o alimenty oczywiście)
Sąd mógł to rozpatrzeć w dwojaki sposób. Pierwszy - wypadek przy pracy. Ale to odpadało, bo w tym momencie dostałaby jedynie odszkodowanie, a nie comiesięczne alimenty. Sąd zatem załatwił sprawę w inny sposób - uznał ojcostwo Stoczni Gdańskiej!

Warto dodać, że wtedy jeszcze były stare dokumenty, w których wpisywane był dane ojca. I co mu wpisać? Ojciec zbiorowy? Stocznia Gdańska im. Lenina?

Labiryntem do monopolowego

chrap2012-09-18, 12:18
Z cyklu: Polak potrafi

Jak omijają prawo w Dziurowie:



W starożytności budowano labirynt, żeby zamknąć w nim potwora lub ukryć skarby. A w Dziurowie wykorzystali go, by ominąć prawo. Wydłużyli odległość od szkoły do sklepu i dostali zgodę na sprzedaż alkoholu.

Dziurów to wieś w gminie Brody w powiecie starachowickim. Są tam trzy sklepy. Ten przy ul. Spokojnej 1 budzi największe emocje miejscowych, ale też spore zainteresowanie przybyszów.

Naprzeciw jedynego z wejść jest płotek z furtką, na której widnieje tabliczka "Przejście dla obsługi sklepu". Kilka metrów dalej są kolejne z napisami "Wejście do sklepu" i "art. Monopolowe Wejście Zapraszamy". Drogę do tych właściwych wejść wskazują strzałki na czterech równolegle ustawionych płotkach. Kto wyruszy spod wejścia "dla obsługi sklepu" i chce dotrzeć do tego prawidłowego musi trzy razy skręcić w prawo, raz w lewo i trzy razy zawrócić. W sumie ma do pokonania w tym małym labiryncie dodatkowo około 50 metrów.

Jednego z klientów przyłapaliśmy, jak wykorzystał otwartą furtkę "dla obsługi" i labirynt ominął. - Było otwarte, to poszedłem tędy. Będzie zamknięte, to pójdę dookoła - tłumaczył się.

Zaraz po tym sprzedawczyni furtkę zamknęła. O labiryncie nie chciała rozmawiać. Rzuciła tylko, że furtka była otwarta, bo odbierała towar, a dostawca nie będzie przecież chodził w kółko.

- Głupota ludzka - stwierdziła kobieta, która z zakupami krążyła już wśród płotków. I zapowiedziała, że jeśli nawet ten labirynt będzie dłuższy, to też będzie tu przychodzić, bo to "najprzyjemniejszy sklep w okolicy". Zadowolona z zakupów klientka zdradziła też, że za tym skomplikowanym wejściem stoi konkurencja i jedna mieszkanka, która skargi wszędzie rozsyła, że za blisko szkoły wódkę i wino sprzedają.



Sklep i szkołę dzieliło kiedyś ponad 100 metrów, ale szkoła została rozbudowana, odległość się znacznie zmniejszyła i powstał problem.

W gminie Brody radni zdecydowali, że punkty sprzedaży alkoholu "nie mogą być usytuowane w odległości mniejszej niż 100 m od szkół, kościołów, dworców autobusowych i kolejowych".

Gminna Spółdzielnia w Brodach, która w ubiegłym roku wykupiła i wyremontowała sklep w Dziurowie, nie dostała więc pozwolenia na sprzedaż mocnych trunków.

Pomiar odległości wykazał, że sklep jest od szkoły około 50 m. - Wtedy wpadliśmy na pomysł z tym płotkiem, zmierzyli ponownie odległość i wyszło 108 m - mówi Teresa Bilska, główna księgowa GS.

I zwraca uwagę, że w sąsiedniej gminie Pawłów alkohol można sprzedawać 50 m od szkoły.

Dlaczego w Brodach musi być 100 m? - Tak mówi uchwała rady gminy - odpowiada wójt Brodów Andrzej Przygoda. Dodaje, że były problemy z tym, jak tę odległość mierzyć, bo żadna ustawa tego nie określa. Najpierw czyniono to w linii prostej, a teraz przyjęto za sądowym orzecznictwem, że ma to być "najbliższa droga ciągiem komunikacyjnym".

Odległość sklepu od szkoły w Dziurowie zmierzono już tym drugim sposobem. Problemy się jednak nie skończyły. - Bez przerwy są skargi - mówi wójt Przygoda. I na dowód pokazuje, że nie tylko anonimowe.

Wynika z nich, że bardziej od alkoholu blisko szkoły niektórym przeszkadza teraz ten labirynt. "Nie można młodym osobom dopiero co zaczynającym naukę od razu pokazywać sposobu na omijanie przepisów" - napisał do gminy przewodniczący rady rodziców szkoły w Dziurowie.

Źródło

Coś na temat posiadania broni

S................x • 2012-09-14, 13:00


Tłumaczenie:
Moi najbliżsi sąsiedzi chcą zabronić posiadania broni.
Ich dom jest nieuzbrojony.
Z szacunku dla ich poglądów, obiecuję nie używać swojej broni by ich chronić.

17-latce grozi więzienie.

C................1 • 2012-07-24, 14:10
Bo ujawniła nazwiska swoich gw🤬cicieli.
Cytat:

Savannah Dietrich na Twitterze podała nazwiska "tych, którzy zmienili życie w piekło". Teraz to jej grozi więzienie, bo gw🤬ciciele poszli w sądzie na układ i w zamian za przyznanie się do winy uzyskali m.in. niskie kary oraz zakaz publikowania ich danych - opisuje ''Daily Mail''

Cytat:

17-letnia Savannah z Louisville w stanie Kentucky w USA sama postanowiła pójść do mediów z rodzicami i opowiedzieć swoją historię, czuje się bowiem niezwykle skrzywdzona.

Podczas imprezy została zgw🤬cona przez dwóch znajomych ze wspólnego towarzystwa, a po kilku miesiącach dowiedziała się, że gw🤬ciciele rozpowszechniają wideo z nagraną sceną gw🤬tu: - Doszło do tego, że przestałam wychodzić z domu, bo nie byłam pewna, kto jeszcze widział nagranie - mówi.

Nastolatka zdecydowała się zeznawać przed sądem, ale tuż przed wydaniem wyroku dowiedziała się, że sprawcy poszli z sądem na układ: przyznali się do winy w zamian za bardzo niskie wyroki (jakie dokładnie - jest objęte tajemnicą) i pod warunkiem, że ich tożsamość nie zostanie ujawniona.

- Tak łatwo się wywinęli - napisała na Twitterze Savannah. - Ja muszę być cicho i nie mogę nawet mówić o tym, co mnie spotkało, a ich chroni sąd. Dobro gw🤬cicieli jest w Louisville ważniejsze niż samopoczucie ofiary.

Specjaliści cytowani przez "Daily Mail" mają wątpliwości, czy sąd w ogóle może zakazać mówienia o swojej krzywdzie. - To przeciw zasadzie wolności wypowiedzi - twierdzi Gregg Leslie, szef amerykańskiego Komitetu Wolność Prasy.

Zrodlo Tutaj angielskie zrodlo
Parę bardzo ciekawych jazd egzaminacyjnych z Katowic i Częstochowy

Być czarnym...

z................p • 2012-07-17, 12:04
Autentyk, nie każdego musi smieszyć ale pasuje do sadola

Siedze w akademiku i ucze się na koło z GMO w prawie polskim i UE.
-Radziu tu napisali że: Nikt nie może być dyskryminowany ze względu na posiadane geny. Powiedz mi a co z ludzmi którzy mają na przykład czarne geny bo są murzynami?
Kumpel oderwał wzrok od kompa i całkowicie poważnie.
-To nie są geny... to patogeny