📌 Ukraina ⚔️ Rosja Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 17:48

#polska

Polak, Węgier dwa bratanki...

konto usunięte2014-02-04, 15:29
Przemówienie Victora Orbana z 30 stycznia 2014 roku w Budapeszcie:



W tłumaczeniu są błędy, dla usprawiedliwienia dodam że polskie napisy podstawił Węgier.

Protokół z egzekucji Pułkownika Witolda Pileckiego

konto usunięte2014-02-04, 5:59
Egzekucja została wykonana w warszawskim areszcie śledczym przy ulicy rakowieckiej 37 przez Piotra Śmietańskiego strzałem w tył głowy.

Pułkownik Pilecki zostawił żonę,córkę i syna. W dniu śmierci powiedział żonie by koniecznie kupiła książkę Tomasza á Kempis „O naśladowaniu Chrystusa” i czytała dzieciom, bardzo cenił tę książkę i wierzył w jej siłę.

Dla zainteresowanych książkę posiadam i chętnie się podzielę wysyłając na maila.


pup

konto usunięte2014-02-01, 16:48
Urząd pracy nic dodać nic ująć



*nie moje
Temat stary, ale moim zdaniem wart uwagi.
Kiedyś przeglądając stronki natknąłem się na Polski projekt motocykla "Cedzior" który zdobył spore uznanie na świecie.
Na zachętę:






Teraz coś o projekcie:
Pomysł powstania „Cedziora" zrodził się w głowie Szajby (Pomysłodawcy i założyciela Szajba's Garage) jakiś czas po tragicznej śmierci Piotra „Cedzika" Sadowskiego. Piotrek zginął jadąc swoim Suzuki GSX-R 1000 K4, który później posłużył jako baza do budowy streetfigtera. Nie dziwi więc, że ten motocykl ma duszę.

Z K4 nie zostało wiele osprzętu - tylko skrzynia biegów i silnik, który doładowany został podtlenkiem azotu Wizards of NOS. Finalnie, moc silnika powinna wynosić jakieś 240 KM i pozwolić na osiągnięcie prędkości maksymalnej wynoszącej ponad 300 km/h.
Trudno przejść koło niego obojętnie. Przyciąga uwagę swoim wykonaniem, o którym grono customizerów mówiło hi-tech.

Motocykl nie tylko wygląda ale i jeździ. Niestety ze względu na fakt zainstalowania podtlenku azotu Cedzior nie może śmigać po polskich drogach. A szkoda, bo jego niebanalna moc i osiągi aż się proszą o spuszczenie ze smyczy.

Kilkakrotnie nagradzano projekt, miedzy innymi 7 listopada 2010 r. w Kalkar (Niemcy), CEDZIOR zajął 1-sze miejsce w mistrzostwach streetfighterów.

Motocykl był też bohaterem jednego z odcinków "Operacja Tuning"


Wiem, to nie forum motocyklowe, ale pomysł i wykonanie NASZE, POLSKIE!
Tak, jestem za motocyklami.
Jak się komuś spodoba mogę dorzucić więcej fotek.

Kapitan Polska

Bender19882014-01-29, 20:51
Witam Sadoli i Sadolki.

hamerykanie mają Kapitana amerykę, praktycznie każdy kraj ma jakiegoś superbohatera, to niby czemu My nie mielibyśmy mieć jednego?

Kilka lat temu narysowałem Kapitana Polskę-w zamierzeniu parodię amerykańskiego odpowiednika.


To najświeższa wersja postaci, nie potrafię kolorować-to powiedzmy, że ma białą koszulkę i czerwone spodnie.

Krótki opis-podczas II Wojny Światowej ruscy albo niemcy wykradli formułę na super żołnierza od hamburgerów. Kiedy opuścili placówkę w której pracowali, do środka weszli Polacy. Jeden z nich użył niestabilnej wersji jako zapojki do wódki-tak właśnie powstał chocap... Kapitan Polska.
Jedyne moce to wolniejsze starzenie się i powiedzmy zwiększona odporność na ból po zażyciu

To co leży to zwolennik/wyznawca idiotologii "gender"

Jakieś sugestie z kim Kapitan Polska mógłby się zmierzyć następnym razem?

P.S. Tak wiem, że c🤬jowe, rysuję hobbystycznie, zwykle z pomocą kilku butelek piwka, wiem że do dupy, że źle, nie tak.

Jak zostać gościem we własnym domu.

konto usunięte2014-01-29, 17:15
Dlaczego organizatorem wizyty przedstawicieli władz izraelskich w Auschwitz jest jakaś zewnętrzna fundacja?


I. Wątpliwości i mgła tajemnicy

Domniemana sesja Knesetu w obozie w Auschwitz, przypadająca 27.01.2014, w 69 rocznicę zajęcia obozu przez sowietów, wywołała małą burzę – głównie za sprawą tajemniczej mgiełki, która towarzyszy temu wydarzeniu. Według jednych (Michalkiewicz) miało to być regularne posiedzenie izraelskiego parlamentu przy udziale połowy jego członków, wedle drugich (Terlikowski) – posiedzenie międzyparlamentarne. Jeszcze inni (Biuro Prasowe Sejmu, Jarosław Sellin) twierdzili z kolei, iż będzie to zwykła delegacja, tyle że bardziej rozbudowana, z okazji Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holocaustu podczas którego odbędzie się sesja międzyparlamentarna delegatów z kilkunastu krajów. Do zamętu przyczynił się niewątpliwie fakt podniesiony m.in. przez poseł Krystynę Pawłowicz, że nie podano do publicznej wiadomości jaki jest status prawnomiędzynarodowy wizyty izraelskich parlamentarzystów, kto jest organizatorem zebrania, ani z czyjej inicjatywy ma ono nastąpić – czy zaproszenie wystosował polski rząd lub parlament, czy też może to Kneset oznajmił, iż zamierza zebrać się Oświęcimiu, a nasze władze po prostu przyjęły to oświadczenie do wiadomości.

Kolejnym punktem zapalnym jest obecność izraelskich sił specjalnych - jak można domniemywać, w dość znacznej liczbie – które mają zabezpieczać wizytę, co zbiegło się z uchwaleniem przez Sejm ustawy legalizującej działania na terytorium Polski obcych formacji mundurowych. Według „GW” i TVN24.pl, zabezpieczenie wizyty ma być porównywalne z wizytą Putina w Polsce w 2009 roku – z czasowym zamykaniem przestrzeni powietrznej nad Oświęcimiem i Krakowem, blokadą ulic i snajperami na dachach włącznie. I znowu wątpliwości – kto tu będzie komu podlegał? Czy polska policja formalnie zawiadująca akcją będzie w rzeczywistości tylko wykonawcą zaleceń Mossadu?

II. Quasi-konspiracja

Czytając różne doniesienia nie sposób oprzeć się wrażeniu, że mamy tu do czynienia z jakąś groteskową quasi-konspiracją. Nawet polsko-izraelska grupa parlamentarna, która jak wynika z wypowiedzi jednego z jej wiceprzewodniczących, Jarosława Sellina, dla Fronda.pl, była jakoś tam poinformowana, plącze się w zeznaniach. Wspomniany wiceprzewodniczący Sellin mówi o 50 członkach Knesetu (ze 120) i 10 ministrach izraelskiego rządu. Z kolei przewodnicząca grupy parlamentarnej, poseł Beata Małecka-Libera, twierdzi na swojej stronie, iż parlamentarzystów z Izraela będzie 70, do tego 10 ministrów i 40 ocalonych. No to, ilu ich w końcu będzie? Bo Sellin uspokajał, że nawet jakby co, to nie będzie quorum...

Ze strony polskiej w uroczystościach weźmie udział m.in. polsko-izraelska grupa parlamentarna oraz marszałek (Ewa Kopacz) i wicemarszałek (Cezary Grabarczyk) Sejmu RP. Do tego delegaci z wielu innych krajów. Wynikałoby z tego, że nie będzie to formalnie sesja Knesetu, tylko spotkanie międzynarodowe parlamentarzystów przypadające w 70 rocznicę rozpoczęcia wywózki do Auschwitz węgierskich Ż__ów. Uroczystość z udziałem delegacji różnych krajów odbędzie się na terenie obozu, zaś spotkanie międzyparlamentarne o 17:30 w Krakowie. Patronat honorowy sprawuje prezydent RP Bronisław Komorowski.

Powyższe nie brzmi zbyt alarmująco – jednak, by ustalić te podstawowe dane, trzeba się przekopać przez „milion pincet” artykułów i mozolnie sobie to wszystko zrekonstruować – znów ta „konspiracja”... Zwróćmy uwagę – informacji o planach uroczystości nie mieli ani parlamentarzyści (na co zwróciła uwagę prof. Pawłowicz), ani dziennikarze, bo taki Terlikowski musiał zasłaniać się formułą „z wszystkich informacji, jakie do mnie docierają(...)”, podkreślając zresztą skwapliwie, że nawet gdyby były to obrady Knesetu, to on oczywiście cały jest za i w ogóle – podobnie jak cały chór innych pożytecznych dialogistów.

Nie dziwi więc, że na wieść o tak licznej wizycie przedstawicieli Knesetu można było wysnuć wniosek, że oto parlament obcego kraju będzie sobie u nas, na uzurpatorskiej, eksterytorialnej zasadzie, obradował w asyście własnych sił zbrojnych, podejmując jakieś uchwały. Zresztą, o czym za chwilę, te podejrzenia mimo wszystko nie muszą być wcale tak dalekie od prawdy.

Co ciekawe, oliwy do ognia dolał tu portal gazeta.pl tytułując swój tekst „Obrady Knesetu w Auschwitz. Mobilizacja policji i Mosadu”. Tu mała uwaga – tekst „gazety” pochodzi z października 2013 – czyżby pierwotnie faktycznie miała odbyć się owa „sesja”, a dopiero później ktoś ochłonął z zachwytu i zdał sobie sprawę z potencjalnych reperkusji?

<<<< Całość artukułu >>>>

Polska miała szansę odzyskać część Kresów

konto usunięte2014-01-27, 17:19


– Dr hab. Dora Kacnelson, wybitny filolog i historyk, nieżyjąca już polska Ż__ówka, która większość życia spędziła w ZSRR, twierdziła, że w momencie rozpadu Związku Radzieckiego istniała możliwość powrotu do Polski: Lwowa, Grodna, Stanisławowa, a nawet Tarnopola.

DR JAN CIECHANOWICZ: – Miałem zaszczyt znać i wielokrotnie prowadzić długie rozmowy z panią Dorą Kacnelson. Nie znałem nikogo bardziej ideowego, propolskiego, szlachetnego, mądrego i rzetelnego. Jeżeli publicznie stawiała taką tezę, to jest oczywiste, że musiała mieć ku temu podstawy.

Gdy w latach 1989-1990 odgórnie i z premedytacją Związek Radziecki był demontowany przez ekipę Gorbaczowa i KGB, wiele rzeczy było możliwych i wiele się wydarzyło. Nie tylko szereg narodów odzyskało niepodległość, ale też powstały liczne drobne republiki autonomiczne, jak ż__owska w składzie Federacji Rosyjskiej czy Gagauzja w składzie Mołdawii. Niestety, żywot większości z nich był bardzo krótki.

– Anatolij Sobczak, polskiego pochodzenia mer Petersburga (jednym z jego urzędników był Władimir Putin), powiedział w radiu, że – zgodnie z prawem – jeżeli federacja kilkunastu państw się rozpada, to tereny włączone do niej siłą w 1939 roku mogą wrócić do stanu sprzed aneksji.

– Dobrze znałem Sobczaka i nie przypuszczam, że gdyby żył (zmarł w 2000 roku – przyp. autora) chciałby specjalnie interesować się polskimi sprawami, ale na pewno był życzliwym Polsce przyzwoitym człowiekiem.

Odzyskanie ziem utraconych w 1939 roku było przez pewien czas możliwe. W grudniu 1989 roku zapytałem prezydenta Gorbaczowa o możliwość zwrotu Kresów. Gorbaczow był zakłopotany i zaskoczony, gdyż wcześniej nie rozważał tej kwestii. Odniosłem jednak wrażenie, że nie jest przeciwny omówieniu tego tematu. Moim zdaniem Gorbaczow popierał wówczas wszystko, co było antyimperialne i w jakiejś części antyrosyjskie. W tamtych latach w Radzie Najwyższej rozmawiałem też z wieloma wpływowymi rosyjskimi politykami i wiem, że ich reakcja na pomysł zwrotu Kresów nie była wroga. Wielu było jednak zaskoczonych, że na tych ziemiach żyją jeszcze Polacy.

Podczas swojego wystąpienia na Kremlu mówiłem, że Związek Radziecki powinien uznać za nieważny pakt Ribbentrop-Mołotow oraz wypłacić państwu polskiemu 500 miliardów dolarów za Katyń, zagarnięte ziemie i inne zbrodnie. Postulowałem także inne rozwiązanie. Stworzenie z terenów zabranych Polsce w 1939 r. Republiki Wschodniej Polski, do której ściągnięto by Polaków z całej Federacji (przede wszystkim z Kazachstanu). Myślę, że gdyby wówczas władze Polski wystąpiły z takim żądaniem, to była szansa na odzyskanie chociaż części utraconych ziem. Było to jednak możliwe do momentu powstania niepodległej Białorusi, Litwy i Ukrainy.

– Czy ta Republika Wschodniej Polski miała być niepodległym krajem?

– Tego nie rozstrzygałem. Wówczas wydawało mi się, że mogłoby to być kondominium zależne od Rosji, Polski, a może także Ukrainy, Białorusi lub Litwy. Chciałem w ten sposób zwrócić uwagę na sprawę polskich Kresów, ale rząd Polski nigdy się tym nie zainteresował, a polska prasa najpierw milczała, a później zaczęła mnie zwalczać.

– Stawiano panu zarzuty o współdziałanie z komunistami i prorosyjskie sympatie.

– Należałem wówczas na Litwie do tzw. orientacji narodowej. Wileńska placówka KGB była w tamtym czasie odpowiedzialna za wszystkie kraje bałtyckie oraz Polskę. Nigdy na nikogo nie donosiłem, więc stałem się dla nich niewygodny i zaczęto ogłaszać, że jestem komunistą. Polskim politykom, którzy w PRL-u aktywnie działali w PZPR, a później stali się symbolami „Solidarności”, jakoś nikt tego nie wytykał.

– Gdy Vytautas Landsbergis nie był jeszcze prezydentem Litwy, a jedynie przewodniczącym Sajudisu (Litewskiego Ruchu na rzecz Przebudowy) i przygotowywał się do ogłoszenia niepodległości, miał powiedzieć w telewizji, że niepodległa Litwa prawdopodobnie będzie musiała obejść się bez Wilna.

– Landsbergis był bardzo wpływowym, nastawionym rażąco antypolsko politykiem. Bardzo sprytnie napuszczał Polaków na Litwinów i Litwinów na Polaków. Wcześniej przez osiem lat pracował na stanowisku attaché w ambasadzie sowieckiej w Warszawie. Nie ma wątpliwości, że wiedział, co mówi. Z dzisiejszej perspektywy mogę tylko powiedzieć, że gdyby przed powstaniem niepodległej Litwy Wilno zostało przyłączone do Polski, byłby to dramat dla całej tamtejszej ludności, także polskiej. Tylko Litwini mają – moim zdaniem – prawo to tych odwiecznie litewskich terenów.

– Nawet jeżeli nie można było odzyskać Wilna, to prawdopodobnie istniała szansa na stworzenie w ramach niepodległej Litwy autonomicznego okręgu w Solecznikach.

– Okręg autonomiczny, zwany Krajem Polskim, istniał w granicach Litwy ponad rok. Na jego terytorium powiewały flagi Polski i Litwy. Ta autonomia została zniesiona przez Litwinów przy czynnym udziale rządu polskiego i polskiej dyplomacji.

– Dlaczego żaden z polskich polityków nawet nie podjął próby negocjacji z Moskwą?

– Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć.

Może sprawa jest bardzo prosta. Czy chociaż jeden ze współczesnych polskich polityków może się równać z Piłsudskim, Dmowskim, Korfantym, Paderewskim? Nie. A może wytłumaczeniem jest to, że – według poważnych analiz – Związek Radziecki miał w tamtym czasie w Polsce około 24 tys. agentów ulokowanych w newralgicznych miejscach dla funkcjonowania państwa.

-Czy to nie paradoks, że Jacek Kuroń, który uważał się za polskiego patriotę, w jednym z wywiadów stwierdził, że cieszy się, że jego rodzinny Lwów należy do Ukrainy?

-To zadziwiające stwierdzenie, gdyż w rozmowie ze mną Kuroń powiedział, że ma do Lwowa bardzo emocjonalny stosunek. Warto przy tym pamiętać, że Polska nie podbiła tego miasta siłą, a polski żywioł dominował we Lwowie ponad sześć wieków.

Wspomniana przez pana Dora Kacnelson mówiła mi, że przed ogłoszeniem niepodległości Ukraińcy byli gotowi iść na bardzo dalekie ustępstwa. Gdyby Moskwa obiecała im samodzielność w zamian za oddanie Lwowa, z pewnością by się zgodzili. Od 14 lat mieszkam w Rzeszowie, gdzie wykładam na tamtejszym uniwersytecie i często jeżdżę do Lwowa. Nasuwa mi się taka refleksja, że twarze większości obecnych mieszkańców tego miasta zupełnie nie pasują do jego architektury. A co do Jacka Kuronia – to nawet ludzie wybitni czasem potrafią powiedzieć coś nieodpowiedniego.

– A teraz Lwów jest ostoją antypolskiego, ukraińskiego nacjonalizmu.

– Nacjonalistami było także wielu przedwojennych Ukraińców mieszkających we Lwowie i jego okolicach. Co szczególnie interesujące, ich liderzy wywodzili się z polskich szlacheckich rodzin, które zukrainizowały się dopiero w XIX wieku.

– Podobno istniała też możliwość odzyskania obwodu kaliningradzkiego (królewieckiego). Na mocy hołdu pruskiego z 1525 roku oraz traktatów welawsko-bydgoskich z 1657 roku po wygaśnięciu dynastii Hohenzollernów Prusy Książęce miały wrócić do Polski, a właściwie do Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Hohenzollernowie stracili koronę w 1918 roku i od tego czasu mogliśmy formalnie ubiegać się o zwrot tych ziem.

– O takiej propozycji słyszałem jedynie z drugiej ręki, sam na ten temat nic nie wiem. Uważam jednak, że te ziemie bardziej należą się Litwie. Jednak dziś, gdy rządy Miedwiediewa i Putina są nastawione bardzo narodowo, jest to już niemożliwe. Takie negocjacje trzeba było prowadzić w czasach Jelcyna i Gajdara.

– W przeciwieństwie do Polaków Niemcy mają z Rosją świetne stosunki i są coraz bardziej obecni w Królewcu. Co jakiś czas pojawiają się nawet sensacyjne doniesienia, że Moskwa jest gotowa oddać enklawę Niemcom.

– Niemcy są narodem o ogromnym potencjale i w przeciwieństwie do Polaków bardzo konsekwentnym. Zawsze prowadzili politykę obliczoną na stulecia. Nie mam żadnej wątpliwości, że będą dążyć do odzyskania zarówno Królewca, jak i naszych piastowskich Ziem Zachodnich.

– Czy w tamtych latach Kościół katolicki próbował odegrać jakąś rolę na Kresach?

– Kościół miał wówczas problemy z samoidentyfikacją. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że byli wówczas księża i biskupi, na których donoszono, i tacy, którzy donosili.

– Z planów odzyskania Kresów nic nie wyszło, a dziś sytuacja żyjących tam Polaków jest chyba gorsza niż przed 20 laty.

– Nie ma żadnej nadziei, że Polacy będą traktowani przyjaźnie w którymkolwiek z ościennych krajów. Uchodzimy tam za ludzi niepoważnych, nieodpowiedzialnych i nieprzewidywalnych. Nie trzeba więc jątrzyć i zaostrzać i tak trudnej sytuacji. Chyba że ktoś chce, żeby ciągłe awanturowanie się Andżeliki Borys i jej 40 zwolenników na Białorusi czy zdjęcie polskich nazw ulic w kilkunastu wsiach na Wileńszczyźnie było tematem zastępczym, w sytuacji gdy na Opolszczyźnie w setkach miejscowości zainstalowano nazewnictwo niemieckie.

Polacy na Litwie mają nowoczesny, skomputeryzowany system oświaty, dziesiątki tytułów prasowych, radio, dziesiątki zespołów, organizacji kulturalnych, gospodarczych i religijnych. Własną frakcję w litewskim Sejmie i posłów w europarlamencie. Państwo litewskie finansuje działalność szeregu polskich szkół i fundacji. Nie powinno się więc mnożyć żądań w nieskończoność. Powiada się, że władze litewskie nie zwracają ziem polskim rolnikom. Tysiącom rodzin ziemie zwrócono albo wypłacono wysokie rekompensaty pieniężne. Z drugiej strony, władzę w rejonie solecznickim i wileńskim sprawują sami Polacy, w znacznej mierze wywodzący się z komunistycznej polsko-sowieckiej nomenklatury. To do ich kompetencji należy zwrot ziemi rolnikom. Wielu z nich kosztem biedniejszych rodaków zostało milionerami.

– W Polsce często pisze się i mówi, że większość Białorusinów i Ukraińców zamieszkujących po wschodniej stronie Dniepru to ludzie zruszczeni, dla których niepodległość nie jest nadrzędną wartością.

– Jest dokładnie odwrotnie. Ogromna większość Białorusinów i Ukraińców, nawet tych używających na co dzień języka rosyjskiego, jest uświadomiona narodowo. Szkoci czy Irlandczycy też rozmawiają ze sobą po angielsku, a do Anglików czują niechęć, czasem nienawiść. Dlatego moim zdaniem, spekulowanie, że Białoruś lub Ukraina mogą kiedyś stracić suwerenność na rzecz Rosji, nie jest oparte na rzetelnej analizie.

– Gdy na Litwie, Białorusi, Ukrainie, w Rosji i Niemczech odradza się nacjonalizm, w Polsce panują odmienne tendencje.

– Każdy z tych nacjonalizmów jest inny. Ukraiński jest antysemicki, antymoskiewski i przede wszystkim antypolski, a przy tym proniemiecki. Gdyby zmieniła się obecna konstelacja geopolityczna, moglibyśmy znaleźć się w bardzo nieciekawej sytuacji, zwłaszcza że w Polsce dominują postawy kosmopolityczne i skłonności do ulegania złudzeniom. Jak uczy historia, to się zawsze źle kończyło.

rozmawiał Krzysztof Różycki, wywiad ukazał się w tygodniku Angora

Dr Jan Ciechanowicz, Polak, obywatel Litwy.
Wykładowca języków obcych i filozofii na uczelniach Polski i Litwy. Autor 38 książek z zakresu etyki, germanistyki, antropologii, wydanych w siedmiu krajach. W latach 1989- 1990 członek Rady Najwyższej ZSRS, polski polityk na Litwie, współzałożyciel Związku Polaków na Litwie, Uniwersytetu Polskiego w Wilnie, Fundacji Kultury Polskiej na Litwie. Obecnie członek Światowej Rady do Badań nad Polonią, Międzynarodowego Instytutu Biografistyki w Cambridge i rady naukowej amerykańskiego Instytutu Biografistyki w Raleigh.

Polskie placówki dyplomatyczne na świecie.

konto usunięte2014-01-27, 15:37
Dzień dobry. Chcę przedstawić parę zdjęć Naszych placówek dyplomatycznych na świecie (głównie ambasady). Myślę, że jest to interesujący temat.
Zdjęcia wyszukałem sam (dość trudno znaleźć więcej fotek i trzeba się naszukać).
Zestawienie placówek i większość zdjęć wziąłem ze strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz z Wikipedii.

Ambasada RP - Kabul (Afganistan):


Ambasada RP - Tirana (Albania):


Ambasada RP - Buenos Aires (Argentyna)


Reszta w komentarzach.

Oznaczenia wiekowe materiałów są zgodne z wytycznymi
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na 6 miesięcy. 6,00 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem