(K)atolik próbuje wytłumaczyć (A)teiście, co to jest cud:
K - nooo, na przykład jak jakiś człowiek spadnie z 50 m wieży i nic mu się nie stanie.
A - nooo... to jest przypadek.
K - ok, a jak on wyjdzie na ta wieżę, skoczy i dalej nic się nie stanie?
A - hmmm... to jest szczęście.
K - o rany, a jak trzeci raz skoczy z tej wieży i nic??!
A - przyzwyczajenie.
Pewien mężczyzna przez całe życie nie był w kościele, więc pewnego dnia żona powiada:
-Dam ci 10 tysięcy jeśli pójdziesz dzisiaj do kościoła!
-Dobra!
Długo nie wracał więc żona zaczęła się o niego martwić. Idzie więc do kościoła, patrzy, a tam mąż chodzi od ławki do konfesjonału, od konfesjonału do zakrystii, więc go pyta:
-Co tak łazisz zamiast wracać do domu?
a mąż na to:
-Ty czekaj bo była zrzuta, a ja dalej nie wiem gdzie piją.