#śmieci

Pan Bogdan z Miłkowic (woj. dolnośląskie) może odpowiedzieć przed sądem za pozbieranie odpadów z drogi prowadzącej do jego osiedla - podaje portal prw pl.

Jak informuje portal, p. Bogdan przez kilka miesięcy prosił władze gminy Miłkowice, by zajęły się setkami dzikich wysypisk w okolicznych lasach. Żadna z próśb nie przyniosła efektu, dlatego postanowił wyręczyć urzędników. Razem z córką pozbierał odpady do worków, które następnie postawił przy domu, aby śmieciarka mogła je zabrać. Okazało się jednak, że worki... nie spełniają wymogów kolorystycznych, by śmieciarka mogła je zabrać. Po okresie przepychanek z urzędnikami p. Bogdan zdenerwował się i poustawiał worki z odpadami na schodach urzędu gminy.

Portal podaje, że z wnioskiem o ściganie śmieciowego przestępcy wystąpiła p. Izabella Weńkowicz, dyrektor Gminnego Zakładu Gospodarki Komunalnej w Miłkowicach. Twierdzi ona, że nikt w urzędzie nie wiedział o społecznym sprzątaniu. P. Bogdanowi grozi teraz 500 zł grzywny

Źródło: prw pl
Nie wiem czy trzeba pisać czy było bo nie znalazłem

przygody z wyrzucaniem śmieci

nelbox2014-08-02, 16:19
Nie wiem co mi strzeliło do głowy wyrzucać śmieci o 2:30 nad ranem. Tym bardziej nie rozumiem po co wziąłem ze sobą telefon. Tak jakby miały do mnie nagle zacząć wydzwaniać laski z żądaniem natychmiastowego seksu.

Ale już kompletną zagadką pozostaje dla mnie, dlaczego wyrzuciłem mój nowy telefon wraz ze śmieciami. Ogromny pojemnik na śmieci wypełniony rzygowinami i innymi smakołykami był kompletnie nieoświetlony, dlatego musiałem iść do domu po latarkę.

Wracam po chwili i nie wierzę temu co widzę! No po prostu nie wierzę. Nie było mnie jakieś 12 sekund a przy śmietniku stoi już „poszukiwacz skarbów” z moim telefonem i łypie na mnie swoją kolorową gębą. No jakby, k🤬a, wiedział że w nocy z 1-go na 2-go sierpnia 2014 roku o godzinie 2:34 ktoś w tym miejscu wyrzuci nowiutkiego smartfona do kosza.

Powiedziałem mu, żeby mi oddał moją własność, będąc zarazem przekonany w przyjaznej naturze tych ekosegregatorzystów. Tym bardziej ze zdziwieniem przyjąłem jego odpowiedź odmowną: „Poc🤬jało cię!”. No w tym momencie faktycznie trochę mnie poc🤬jało cokolwiek by to nie oznaczało. Ruszam w jego stronę w celu odzyskania własności, a koleś wyciąga nóż i krzyczy z całej siły „C🤬J, C🤬J, C🤬J, C🤬J!” jakby to było jakieś magiczne zaklęcie.

Wiedziałem, że w normalnych warunkach nic mi nie zrobi, no ale że świeciliśmy sobie latarkami po oczach, to różnie mogłoby się skończyć.

Odruchowo zacząłem szukać jakiejś broni po kieszeniach i jedynie co namacałem, to pięciozłotówkę. No i mówię mu, że odkupie od niego mój telefon za 5 złotych i rozejdziemy się w zgodzie. Ku mojemu zdumieniu koleś się zgodził od razu, oddał mi telefon, ładnie podziękował i powiedział "przepraszam"! Od tak.

Dalej nie ogarniam tego, co się stało. Czy to oznacza, że on był gotów mnie zarżnąć za 5 PLN?? No chyba że po prostu nie lubi Samsungów.

Podobieństwo

MichaU2014-07-08, 10:08
Dlaczego nie zrobiłeś obiadu? Dlaczego nie odkurzyłeś? Idź wyrzucić śmieci! Sprzątnij w piwnicy! Jedź po zakupy! Ścisz telewizor!

K🤬a, schizofrenia jest jak żona.

 
Nosz k🤬a, ręce opadają

"Od dziś we Wrocławiu będzie 30 nowych etatów dla strażników miejskich. Władze Wrocławia nie ukrywają, że nowi strażnicy mają być czymś w rodzaju śmieciowej policji. Na 30 nowych etatów w straży miejskiej Wrocław wyda w tym roku 1,2 mln zł. Miejscy urzędnicy uważają bowiem, że mieszkańcy nie stosują się do zasad wprowadzonych rok temu w nowej ustawie śmieciowej.

Za różne wykroczenia związane z wyrzucaniem śmieci grożą spore kary. Np. 500 zł mandatu grozi nam na za nielegalne wyrzucenie odpadu wielkogaba­ry­to­we­go (w rodzaju mebla) lub wyspanie śmieci obok kontenera. Mandat grozi też nam wtedy, jeśli do pojemników wrzucamy gruz, baterie, jarzeniówki.

W ramach swoich zadań strażnicy będą sprawdzać prawdziwość złożonych przez mieszkańców deklaracji śmieciowych - przede wszystkim to, ile osób faktycznie przebywa w mieszkaniu. Rzecznik wrocławskiej Straży w rozmowie z nami nie ukrywał, że stosowane będą wszelkie dostępne metody, na przykład przesłuchi­wa­nie sąsiadów i... sprawdzanie ilości wyrzucanych przez nas śmieci.

Ale to nie wszystko. Ustawa śmieciowa rozciągnęła na wszystkich obywateli uprawnienia kontrolne, które organom samorządowym przyznała wcześniej ustawa Prawo ochrony środowiska. A ta zezwala na przeprowadza­nie przez strażników inspekcji w prywatnych nieruchomo­ściach pomiędzy godzinami 6 a 22. Oto dokładne zapisy prawa:

Art. 379. 1. Marszałek województwa, starosta oraz wójt, burmistrz lub prezydent miasta sprawują kontrolę przestrzegania i stosowania przepisów o ochronie środowiska w zakresie objętym właściwością tych organów.
2. Organy, o których mowa w ust. 1, mogą upoważnić do wykonywania funkcji kontrolnych pracowników podległych im urzędów marszałkow­skich, powiatowych, miejskich lub gminnych lub funkcjonariu­szy straży gminnych.
3. Kontrolujący, wykonując kontrolę, jest uprawniony do:
1) wstępu wraz z rzeczoznawcami i niezbędnym sprzętem przez całą dobę na teren nieruchomości, obiektu lub ich części, na których prowadzona jest działalność gospodarcza, a w godzinach od 6 do 22 - na pozostały teren;
2) przeprowadza­nia badań lub wykonywania innych niezbędnych czynności kontrolnych;
3) żądania pisemnych lub ustnych informacji oraz wzywania i przesłuchi­wa­nia osób w zakresie niezbędnym do ustalenia stanu faktycznego;
4) żądania okazania dokumentów i udostępnienia wszelkich danych mających związek z problematyką kontroli.
4. Wójt, burmistrz lub prezydent miasta, starosta, marszałek województwa lub osoby przez nich upoważnione są uprawnieni do występowania w charakterze oskarżyciela publicznego w sprawach o wykroczenia przeciw przepisom o ochronie środowiska.
5. Wójt, burmistrz lub prezydent miasta, starosta lub marszałek województwa występują do wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska o podjęcie odpowiednich działań będących w jego kompetencji, jeżeli w wyniku kontroli organy te stwierdzą naruszenie przez kontrolowany podmiot przepisów o ochronie środowiska lub występuje uzasadnione podejrzenie, że takie naruszenie mogło nastąpić, przekazując dokumentację sprawy.
6. Kierownik kontrolowanego podmiotu oraz kontrolowana osoba fizyczna obowiązani są umożliwić przeprowadza­nie kontroli, a w szczególności dokonanie czynności, o których mowa w ust. 3.

Jak wyjaśnili nam prawnicy, oznacza to, że jeśli strażnicy miejscy pojawią się u nas twierdząc, że prowadzą działania w sprawie śmieci, to musimy ich wpuścić do swojego mieszkania. Jeśli odmówimy, to strażnicy mogą wezwać policję i wejść przy użyciu siły.

Oczywiście te przepisy działają nie tylko we Wrocławiu, ale w całym kraju. Niewykluczone, że podobne działania podejmą wkrótce strażnicy w innych miastach.

Należy na koniec podkreślić, że nakaz jest niezbędny tylko do szczegółowego przeszukania nieruchomości. Funkcjonariusze mogą wejść na posesję bez nakazu."

Autor: Paweł Rybicki | pawel.rybicki@hotmoney.pl
Źródło: wykop.pl/ramka/2001734/uwaga-na-straznikow-miejskich-beda-nam-wchodzic...

Rumun a cygan

I................I • 2014-03-17, 16:15
Na Sadisticu można zaobserwować pewne zjawisko totalnej ignorancji prezentowanej przez niedouczonych, ograniczonych gimbusów, objawiające się w zrównywaniu Rumunów z cyganami.

Ciężko wk🤬iony tym faktem, postanowiłem stworzyć szybkie porównanie graficzne, które być może spowoduje refleksję u jakiegoś kmiota i pozwoli mu zrozumieć jakie kalectwo umysłowe do tej pory prezentował. Pozdrawiam

Toksyczne odpady wysyłano do Afryki jako pomoc humanitarną

Groźne toksyczne odpady, takie jak baterie, opony, sprzęt AGD i karoserie starych aut wysyłały do Afryki jako rzekomą pomoc humanitarną dwie fikcyjne organizacje dobroczynne z północy Włoch. Obliczono, że do kilku krajów wywieziono co najmniej 1000 kontenerów.

Na trop skandalu wpadła włoska Gwardia Finansowa. Odkryła ona, że dwa działające w Modenie stowarzyszenia "solidarności z Afryką" bez żadnej kontroli wysyłały do Nigerii, Ghany i kilku innych krajów, traktowanych jak wysypiska śmieci, co najmniej po 50 kontenerów odpadów miesięcznie.

W dokumentacji transport ten figurował zawsze jako dary humanitarne i nie podlegał żadnej weryfikacji. Nie jest jasne, jak długo trwał ten proceder. Według śledczych rozpoczął się w 2010 roku.

W ogromnych kontenerach znajdowały się tony toksycznych odpadów: stare monitory komputerów i drukarki, wszelkie artykuły gospodarstwa domowego, gaśnice, a nawet złomowane auta. Zbierano je niemal we wszystkich miastach regionu Emilia-Romania: w Bolonii, Ferrarze, Rawennie, Piacenzy, Forli. Były następnie zawożone do portu w Genui i tam ładowane na statki płynące do Afryki.

W rezultacie śledztwa aresztowano 4 osoby z grupy przestępczej, a zarzuty postawiono łącznie ponad 40: transportowcom i celnikom portowym. Gwardia Finansowa zajęła 4 miejsca składowania groźnych odpadków, przeznaczonych zapewne również do wysyłki.

To jedna z najmroczniejszych odsłon kryzysu z wywozem i obróbką odpadów, z jakim wiele włoskich regionów boryka się od lat. W rozbiciu szajki pomogła współpracująca z Gwardią Finansową prokuratura do walki z mafią. To gangi przestępczości zorganizowanej kontrolują w niektórych częściach Włoch poszczególne etapy zbioru, wywozu, składowania i utylizacji odpadków dopuszczając się gigantycznych przestępstw przeciwko zdrowiu ludzi i bezpieczeństwu środowiska naturalnego.



źródło: rmf24