Nicocolo Machiavelli

Swirussss2013-03-07, 17:07
Ostatnio o Borgiach to teraz o kimś kto był blisko tej rodziny. Polecam poczytać jego dzieła.

Niccolò di Bernardo dei Machiavelli (ur. 3 maja 1469 r. we Florencji, zm. 21 czerwca 1527 r. w Sant'Andrea in Percussina k. Florencji)

Prawnik, filozof, pisarz społeczny i polityczny, historyk i dyplomata florencki, jedna z postaci włoskiego odrodzenia. Napisał traktat o sprawowaniu władzy pt. Książę, który sprawił, że od jego nazwiska powstał termin makiawelizm. Opisywał funkcjonowanie zarówno republik jak i królestw. W 1559 jego pisma znalazły się na kościelnym indeksie ksiąg zakazanych.

Życiorys

W okresie życia Machiavellego Włochy były zbiorem małych miast-państw, których władcy nieustannie walczyli ze sobą o utrzymanie wpływów. Na porządku dziennym były zarówno oblężenia, jak i otrucia. Jednocześnie Włochy wiodły prym w kulturze. Tak w polityce, jak i w kulturze, ważną rolę odgrywała Florencja, z którą Machiavelli związany był przez całe życie.

Tam właśnie urodził się w 1469 roku w sprzyjającej gwelfom zubożałej rodzinie szlacheckiej prawnika Bernarda di Niccolò Machiavelli i jego żony Bartolomei di Stefano Nelli. Po zakończeniu edukacji, w 1494 roku rozpoczął karierę polityczną w II kancelarii Republiki Florenckiej. Był to okres republikańskiej rewolucji słynnego kaznodziei Girolamo Savonaroli. Choć Savonarola został spalony na stosie w 1498 roku, republika trwać miała jeszcze do 1512 roku.

W tym czasie Machiavelli zajmował się sprawami wojny i administracji. Wkrótce stanął na czele kancelarii i będąc bliskim współpracownikiem Piera Soderiniego, miał duży wpływ na politykę miasta. Odbył liczne misje dyplomatyczne, m.in. na dwory Ludwika XII, Maksymiliana I i Juliusza II. Poznał też Cezara Borgię, syna papieża Aleksandra VI.

W 1512 roku po upadku republiki i odzyskaniu władzy przez ród Medyceuszy popadł w niełaskę. Został oskarżony o spisek, uwięziony i torturowany. Po wyjściu z więzienia musiał wyjechać z miasta. Osiedlił się w posiadłości wiejskiej w San Casciano i skoncentrował się na pisaniu traktatów politycznych, które w większości wydano pośmiertnie.

W 1520 roku powrócił częściowo do łask dworu, dostając od uniwersytetu florenckiego, kierowanego wówczas przez kardynała Giulia de' Medici, zlecenie napisania historii miasta. Zmarł we Florencji w 1527 roku i został pochowany we Florencji w kościele Santa Croce.

Choć przez całe życie koncentrował się na robieniu kariery politycznej, nie zdołał zaspokoić swoich ambicji i ostatecznie musiał uznać swoją porażkę. To paradoks zważywszy na fakt, że Książę, który przyniósł mu nieśmiertelną sławę, jest poradnikiem sprawowania władzy. Ale stało się tak być może dlatego, że w życiu Machiavelli nie stosował się do opisanej przez siebie zasady, iż w działaniu cel uświęca środki, a jego osobiste sympatie polityczne były bezsprzecznie republikańskie.

Amoralizm

Prawdziwy Machiavelli różni się od Machiavellego obecnego w zbiorowej świadomości, autora przede wszystkim Księcia (1513). Z tym dziełem nierozłącznie i jednoznacznie kojarzy się Machiavelli. Choć przez to ocena jego postaci jest raczej negatywna, to na przykład Stendhal powiedział o Machiavellim, że "pozwolił nam poznać człowieka".

Jako autor Księcia i słynnej maksymy, że cel uświęca środki, Machiavelli jest czasami zaliczany do tradycji amoralistycznej (por. Protagoras, Kallikles, Stirner, Nietzsche). Z drugiej strony wielu badaczy podkreśla, że dosłowna interpretacja tej maksymy wskazuje na brak głębszego zrozumienia traktatu. Podkreślają oni, że w wielu miejscach Machiavelli wyraźnie stwierdza, że stosowanie tej zasady jest ograniczone: "okrucieństwo i terror należy stosować ale rozsądnie i tylko w miarę potrzeby".

Machiavelli jest bardzo sceptyczny jeżeli chodzi o naturę człowieka. Jego zdaniem ludźmi kierują niskie pobudki i egoizm. Nawet jeśli ktoś chciałby postępować moralnie, będzie mu bardzo trudno obronić się przed powszechną niegodziwością. "Racja nic nie znaczy, gdy nie jest poparta siłą", pisał, a gdzie indziej: "w polityce bezbronni prorocy nie zwyciężają".

Nowatorstwo podejścia

Amoralizm, cynizm i wyrachowanie, które przypisuje się postawie makiawelicznej, u samego Machiavellego wynika ze specyficznego podejścia do zagadnień związanych z problematyką państwa.

Machiavelli, rozumiejąc państwo jako twór złożony z władcy i podporządkowanych mu jednostek, mało interesował się społeczeństwem, bardziej warunkami działania w danym ustroju politycznym, do czego przydatna jest według niego wiedza psychologiczna.

Jego absolutne nowatorstwo polegało na tym, że traktował państwo jako twór całkowicie ludzki, bez pierwiastka boskiego. Jego poprzednikiem w tej kwestii był Marsyliusz z Padwy, który w sporze między papiestwem a cesarstwem, odwołując się do awerroistycznej teorii dwóch prawd: wiary i rozumu, dowodził niezależności państwa.

Realizm polityczny

Słowo "polityka" używał w sensie trochę węższym niż rzecz się ma w powszechnym użyciu. Polityka w jego mniemaniu dotyczyła bezpieczeństwa zewnętrznego, pokoju wewnętrznego, stabilności i poziomu zamożności. Ale nie obejmowała już wychowania, realizacji ideałów czy moralności.

Realizm polityczny to metoda badania zjawisk życia społecznego i politycznego. Odrzucamy model postrzegania rzeczywistości przez pryzmat tego, jak powinna ona wyglądać. Kluczowa staje się wiedza czerpana z doświadczenia historycznego, jak również z obserwacji empirycznej.

Takie rozumienie polityki wykluczało myślenie utopijne. Machiavelli podszedł do problematyki państwa w sposób naukowo-techniczny. Nie oceniał, lecz opisywał politykę tak, jakby mówił o mechanizmie. Dlatego tradycja anglosaska powszechnie uznaje go za ojca nauk politycznych. Nazywa się go też założycielem nowożytnej filozofii polityki i odkrywcą "nowego moralnego kontynentu".

Skupiał się na odkryciu reguł skutecznego działania. Jest to jego zdaniem możliwe, bo zdarzenia się powtarzają, a natura ludzka jest stała. Zachowanie człowieka da się przewidzieć, jeśli tylko rozporządzamy wiedzą, którą daje nam studiowanie historii.

Virtù

Ważnym dla zrozumienia filozofii Machiavellego pojęciem jest cnota virtù – zbiór specyficznych sprawności politycznych: energii, inicjatywy, zdolności do podejmowania decyzji i szybkiego działania. To ona umożliwia nam choć częściowo zapanować nad naszym losem, którym jednak i tak w znacznej mierze rządzi przypadek. Virtù stoi w opozycji do fortuny, na którą nie mamy wpływu. W ten sposób projekt Machiavellego przeciwstawia się dominującej w średniowieczu koncepcji boskiej opatrzności.

Armia narodowa

Poszczególne państewka włoskie przełomu XV i XVI wieku toczyły między sobą niekończące się batalie. Pomyślność ekonomiczna pozwalała na wynajmowanie oddziałów wojsk zaciężnych. Zdaniem Machiavellego najbardziej pożyteczną dla kraju jest armia złożona z własnych obywateli, kierujących się patriotyzmem, nie zaś chęcią zysku.

Krytyka

Głównymi opozycjonistami wobec poglądów Machiavellego byli XVII-wieczni hiszpańscy katolicy. Powodem krytyki było uznawanie przez twórcę Księcia wartości politycznych jako niezależnych, w niektórych przypadkach nawet nadrzędnych nad religijnymi. Claudio Clemente w El Machiavelismo degollado, 1637 czy Alvia de Castro w Verdadera razon de Estado, 1616 dowodzili, że przeciwne rozumowaniu Machiavellego działanie, zgodnie z moralnością, jest podstawą powodzenia władców w rządzeniu państwem. Pedro Rivandeyra wysunął pogląd potępiający makiawelistów, jako ludzi bezbożnych, heretyków, którzy nie mają szacunku dla religii, skupiając się wyłącznie na racji stanu.

Dzieła:

Książę (1513)
Rozważania nad pierwszym dziesięcioksięgiem historii Rzymu Tytusa Liwiusza (1512 – 1517)
O Belfagorze arcydiable (ok. 1518)
Mandragora (ok. 1518)
O sztuce wojennej (1521)
Historie florenckie (1521-1525)

Wizerunek Machiavelliego:

Japonia - 2 lata po tsunami

TomdeX2013-03-07, 12:29
Trzęsienie ziemi o magnitudzie 9 stopni w skali Richtera, miało miejsce 11 marca 2011 roku o 5:46:23 UTC, ( 14:46:23 czasu miejscowego) w północno-wschodniej części Japonii, kolejne o sile 7,0 o 15:06, 7,4 o 15:15 oraz 7,2 o 15:26. Ponad sto wstrząsów wtórnych o sile 4,5 lub większej odnotowano tego dnia na terenie Japonii. Na początek może małe przypomnienie, jak to się wszystko zaczęło:

Potężne, ponad 10-metrowe, a w niektórych miejscach nawet 30-metrowe fale uderzyły we wschodnie wybrzeże Japonii. Zalane i zniszczone zostały porty, strefy przemysłowe i pola uprawne. Wiele miast i wiosek zostało zrównanych z ziemią. Woda wdarła się w ląd na odległość ok. 10 kilometrów. Uszkodzone zostały elektrownie atomowe, wskutek czego doszło do kilku wypadków jądrowych.



Tak wyglądało wybrzeże po przejściu tsunami:



Dwa lata po strasznych wydarzeniach na przeważającej części dotkniętych żywiołem terenów nie widać już zniszczeń. Uszkodzone domy zostały wyburzone, drogi odbudowane. Wciąż nie ma jednak (i pewnie już nigdy nie będzie) ostatecznych danych, jeśli chodzi o liczbę ofiar tej klęski. Oficjalne informacje mówią o niemal 16 tys. osobach zabitych i ponad 3 tys. zaginionych.



Miasto Tagajo (prefektura Miyagi) 13 marca 2011 r., 12 stycznia 2012 r. i 21 lutego 2013 r.



Miasto Sendai (prefektura Miyagi) 14 marca 2011 r., 13 stycznia 2012 r. i 21 lutego 2013 r.




Ponownie miasto Sendai 13 marca 2011 r., 12 stycznia 2012 r. i 21 lutego 2013 r.


Swoją drogą jestem pełen podziwu dla Japończyków, bo w ciągu dwóch lat zrobili więcej niż nie jeden kraj (czyt. Polska) w ciągu 20 lat.


Źródła:
wiadomosci.wp.pl/gid,15389878,kat,1356,title,Dwa-lata-po-tsunami-w-Jap...
pl.wikipedia.org/wiki/Trz%C4%99sienie_ziemi_u_wybrze%C5%BCy_Honsiu_%282011%29
Filmik - watch?v=loHUgQ8hKCI

Rodzina Borgiów

Swirussss2013-03-05, 8:21
Rodzina Borgiów to najciekawsza rodzina papieska.

Zamożność tej rodziny przerastała ówczesną ludzką wyobraźnie. Ich misterne gry polityczne stały się natchnieniem dla Machiavellego. Ich wpływ - jakikolwiek on był - na historie Kościoła Katolickiego do tej pory budzi kontrowersje. Rodrigo scementował potęgę "klanu" Borgiów, został papieżem, nawiązywał i łamał kontakty z władcami europejskimi i władcami włoskich państw-miast, intrygował, był przekupny i sam przekupywał, miał stado kochanek. I jego dzieci ... Cesare, bezustannie dążący do posiadania własnego, włoskiego królestwa, pierwszy condottiere ziemi włoskiej, bezlitosny intrygant i morderca. Lucrezia, legenda - piękność włoskiego Renesansu, cały czas posłuszny realizator najróżniejszych planów jej brata i jej ojca.

Sukces mitu Borgiów sprawił, że nazwisko często łączone jest z symonią, kazirodztwem, morderstwem, bezwzględnością, trucizną, podporządkowaniem spraw kościoła sprawom świeckim. Wizerunek Aleksandra VI wykreowany głównie po jego śmierci rozbudzał wyobraźnie ludzi przez prawie pięć stuleci, dopiero w XXw. badacze zaczęli poważnie kwestionować jego prawdziwość. Opowieści oczerniające Borgiów w większości pochodzą od ich śmiertelnych wrogów lub mają charakter plotki gdzie autor używa sformułowań „mówi się”, „wszyscy myślą”, „słyszymy”, które zwalniają go od osobistej odpowiedzialności za wiarygodność relacji. Późniejsi autorzy gubiąc te zwroty tworzą z pogłosek fakty. Gerard Noel uważa, że istnieją dwie historii Borgiów. Prawdziwa, która opowiada o tym co faktycznie miało miejsce i wymyślona wokół której narósł mit. Profesor Michael Mallett poczynił spostrzeżenie, iż ten drugi obraz Borgiów „niezależnie od tego, jak bardzo jest zniekształcony, może mieć większe znaczenie historyczne niż rzeczywista, często bardzo złożona sytuacja”. Aleksander stał się idealnym kozłem ofiarnym na barki którego można by było zrzucić odpowiedzialność za niepokoje społeczne czasu odrodzenia, był wodą na młyn dla rodzącej się reformacji i przeciwników politycznych nawet w łonie samego Kościoła. Na reputację Aleksandra zasadniczy wpływ miał Juliusz II (Giuliano della Rovere), który w miarę swoich możliwości wymazywał każdy dowód ich osiągnięć a na byłych służących wymuszał torturami przyznanie się do zbrodni, rzekomo popełnionych na rozkaz Borgiów. Czarną legendę rozpowszechniali również zwolennicy Savonaroli, zgodnie z twierdzeniem swojego mistrza, że papież nie był chrześcijaninem, lecz marrano ( tym mianem określano hiszpańskich Żydów którzy przeszli na katolicyzm, często oskarżanych o pro-żydowskie sympatie). Wraz z nadejściem reformacji czarna legenda stała się elementem antykatolickiej propagandy. Angielski historyk i duchowny protestancki John Bale (1495-1563) uczynił Aleksandra Namiestnikiem Szatana i "bardzo rozpustnym tyranem" który papieską tiarę zawdzięczał "swojej zmowie z diabłem" a z Wiecznego Miasta uczynił "rzeźnię". Za Bale'em poszli inni autorzy angielscy przypisując papieżowi przymierze z antychrystem. W 1607 roku na scenę trafiła sztuka "The devils charter, containing the life and death of pope Aleksander the Sixth" (Diabelski statut, zawierający żywot i śmierć papieża Aleksandra VI) autorstwa poety Barnabe'a Branesa. Sztuka była istną orgią sadystycznego okrucieństwa. W krajach kalwińskich i luterańskich powstawało wiele wariacji na temat przymierza. W 1599 roku luteranin Georg Rudolf Widman wątek paktu Aleksandra z diabłem, uczynił elementem legendy faustowskiej. Rok później luteranin Johann Wolf opublikował tekst w którym można przeczytać: "Jako kardynał Aleksander spędził całe swoje życie na działaniach zmierzających do objęcia pontyfikatu. Aby więc łatwiej osiągnąć cel, zwrócił się ku czarnej magii (…), obiecując posłuszeństwo diabłu (…). Zostało postanowione, że ukarze mu się Szatan pod postacią protonotariusza. Kiedy [Aleksander] zapytał się go, jak długo będzie papieżem, [diabeł] odrzekł w taki sposób, iż Aleksander sądził, że ma obiecane 18 lat – w rzeczywistości rządził jednak tylko przez 11 lat I osiem dni". Kiedy Aleksander zachorował miał posłać po swoją magiczną księgę, jednak na papieskim tronie już siedział Szatan, odziany w papieską tiarę.

Inspirację czerpano również z życia prywatnego Borgiów. Oskarżenia Lukrecji o kazirodztwo wiedzie do Burcharda który skopiował treść anonimowego listu oskarżającego Borgiów o te praktyki. Aleksander po przeczytaniu listu zareagował śmiechem, dla przeciwników Borgiów był to bezcenny "dowód" na skompromitowanie całej trójki. Pod adresem Lukrecji pojawiały się opinie o tym, że miała kochanka w trakcie swojego ostatniego małżeństwa na co dowodem była wymiana listów miłosnych. W rzeczywistości poeta Pietro Bombeo był wielkim zwolennikiem miłości platonicznej i listy były pisane w tym stylu. Dedykował on Lukrecji swój poemat o miłości "Gli Asolani". Wśród poetów którzy dedykowali swoje utwory księżnej był Ludovico Ariosto który w swym dziele "Orland szalony" umieścił jej portret w świątynni kobiet. W 1831 Lukrecja pojawia się w dramacie Wiktora Hugo "Lucrece Borgia", w którym miejsce znalazło zabójstwo, cudzołóstwo i kazirodztwo obejmujące trzy pokolenia rodziny Borgiów. Na podstawie tego utworu kompozytor Gaetano Donizetti stworzył dwu-aktową operę. Pod koniec XIX wieku poeta Conrad Ferdinand Mayer w powieści "Angela Borgia" przedstawił Lukrecję jako amoralną uwodzicielkę która nawiązuje kazirodcze stosunki z bratem. Niektórzy wiążą ten wątek z prywatnym życiem Mayera który przez wiele lat żył ze swoją siostrą a po ślubie w trójkącie małżeńskim. Na początku XX wieku pojawiła się praca "Chronicles of the House of Borgia" napisana przez Fredericka Rolfe'a stanowiąca pokaźny zasób wiedzy ezoterycznej wraz ze szczegółami dotyczącymi różnego rodzaju trucizn. Plotki nie ominęły drugiej kobiety z otoczenia Aleksandra Vanozzy Catanei, przypisywano jej prowadzenie w Rzymie domu rozpusty co nie jest podparte żadnymi dowodami, lecz stoi w sprzeczności z faktem, iż ta kobieta cieszyła się ogromnym szacunkiem wśród rzymskiej elity. Vanozza była kluczową postacią w książce Tomasa Tomasiego z 1655 roku pt. "Vita di Duca Valentino" (Żywot księcia Valentino). Została przedstawiona jako pierwotna grzesznica na podobieństwo Ewy, manipulując swym kochankiem za pomocą magii.

Przykłady popularnych mitów:

Historyk Platina uważał, że Rodrigo Borgia przyszedł na świat jako Rodrigo Lanzol. Opinia powtórzona później przez wielu historyków była podawana jako dowód na nieszlacheckie pochodzenie Aleksandra. Choć faktem jest, że Kalikst III miał siostrzeńca o nazwisku Lanzol, była to całkiem inna osoba. Z dokumentu odkrytego w 1924r. w archiwach Walencji niezbicie wynika, że ojciec Rodriga nosił nazwisko Borja a nie Lanzol. Borgia to zitalizowana forma nazwiska Borja. Inny istotny dokument dla późniejszych historyków, o rozwlekłym tytule: „Życie don Rodriga Borgii, późniejszego papieża Aleksandra VI, i Cezarego Borgii oraz jego braci, synów rzeczonego papieża, wraz ze wspomnieniami najbardziej tajemniczych wydarzeń, które miały miejsce w czasie jego pontyfikatu, całość zaczerpnięta z rękopisów Biblioteki Watykańskiej”, przyczynił się do powstania czarnej legendy. Według tej relacji, Rodrigo był w młodości hiszpańskim zbójem (gdy w rzeczywistości służył już kościołowi), później prawnikiem, żołnierzem i paziem Alfonsa V. W Hiszpanii miał poznać Vanozzę Catanei, zostać kochankiem jej oraz jej córek. A w chwili śmierci Kaliksta III nadal miał przebywać w Hiszpanii a konklawe wybrało na papieża Innocentego VIII (nie wspominając o pontyfikatach Piusa II, Pawła II i Sykstusa IV). Autor innej pogłoski głosił, że 12-letni Rodrigo w odpowiedzi na obrazę zabił rówieśnika oszczercę, wielokrotnie godził ofiarę nożem w brzuch starając się trafić w najbardziej bolące miejsce. Ani ojciec ani prawo nie chcieli go w żaden sposób ukarać. Ojciec nie mógł go ukarać ponieważ umarł gdy młody Rodrigo miał 10 lat a relację poprzedza zwrot „powiadają”. Rodrigo nie mógł być również bandyta, jak wiadomo w 1449 roku opuścił Hiszpanię i studiował prawo na uniwersytecie w Bolonii, co potwierdzają dokumenty z tamtego okresu. Po śmierci Aleksandra, w czasie procesu oczerniania jego osoby, na dokumencie poświadczającym odbyte studnia umieszczono adnotację „Zmarł w sierpniu 1503 roku i pogrzebany jest w piekle”.

Kalikst III na potajemnym konsystorzu mianował trzech nowych kardynałów, w tym Rodriga Borgię. Było to powodem sugestii jakoby inni kardynałowie byli przeciwni tym nominacjom. Takie przekonanie wzmacniało ogłoszenie publiczne nominacji we wrześniu gdy na skutek upałów (brak higieny powodujący zarazy) trzymał z dala od Rzymu większość kardynałów. Tym sugestiom przeczy bulla na mocy której Rodrigo Borgia otrzymał nominacją. Znajdują się na niej podpisy wszystkich obecnych purpuratów. Decyzja była jednogłośna a brakowało wówczas tylko jednego kardynała z Ostii.

Istnieją opinie obarczające Aleksandra VI winą za najazd francuzów na Włochy. Poparciem dla tych zarzutów jest bulla zezwalającym na przemarsz wojsk francuskich przez Państwo Kościelne. Data podana w bulli wskazuje na 1 lutego 1494r. gdy papież negocjował jeszcze z królem Neapolu. W rzeczywistości przeoczono, że bulla datowana jest wg kalendarza florenckiego i pochodzi z czasu gdy Francuzi okupowali Rzym a zezwolenie na przemarsz miało nie sprowadzić a wyprowadzić wojska francuskie. Bezpośrednią przyczyną najazdu Francuzów było wygaśnięcie książęcej dynastii Andegawenów i roszczenia Karola VIII do korony Neapolu. Aleksander VI odmówił prośbie Karola VIII aby papież koronował króla Francji na tron neapolitański. Aleksander VI z racji swojego wykształcenia zaproponował aby Karol VIII przeniósł swoje roszczenie ze sfery politycznej na prawną i dopiero wtedy trybunał Stolicy Apostolskiej rozpatrzy sprawę. Spotkało się to z groźbami zwołania soboru powszechnego i usunięciem papieże ze Stolicy Piotrowej. Po zajęciu Rzymu przez Francuzów, papież stał się inicjatorem powstania Świętej Ligi, zwanej też Ligą Wenecką.

Jak można przeczytać chyba w najbardziej znanym, lecz nieoficjalnym ustępie z dziennika Burcharda, Cesare Borgia miał wydać kolację z udziałem 50 luksusowych prostytutek które musiały zbierać nago rozrzucone po podłodze kasztany. Brytyjski historyk Gerard Noel pisze „ Co się zaś tyczy epizodu z kasztanami, należy go traktować z dużą ostrożnością, gdyż Burchard nie był naocznym świadkiem wydarzeń i nie jest wykluczone, że opowieść zanim dotarła do jego uszu, została przeinaczona i ubarwiona” . Burchard znany jest ze swojego specyficznego opisu świata, jak choćby o życiu pozagrobowym Aleksandra, wyjaśniania naturalnych zjawisk makabrycznym opisem co wpisuje się w jego chorobliwe zainteresowanie czarami i czarnoksięstwem. Właśnie od niego pierwszy raz słyszymy o diabłach widzianych wokół grobu Aleksandra. Burchard pisał: (…) cera zmarłego papieża stawała się coraz bardziej zgniła i czarna. Już o czwartej tego popołudnia, kiedy ponownie ujrzałem ciało, jego twarz zmieniła barwę na kolor owoców morwy lub najciemniejszej tkaniny i pokryta była niebiesko czarnymi plamami. Nos był opuchnięty, usta wydęły się w tym miejscu, gdzie język zgiął się wpół, a wargi wydały się to wszystko wypełniać. Wygląd twarzy był znacznie bardziej przerażający niż wszystko, co do tej pory widziano i opisywano. Później, po godzinie piątej, ciało zaniesiono do kaplicy Santa Maria della Febbre i ułożono w trumnie, nieopodal ściany, w rogu koło ołtarza. Zadanie to wykonało sześciu tragarzy, , którzy w tym czasie bluźnierczo kpili z papieża, w pogardzie dla jego ciała, razem z dwoma majstrami ciesielskimi. Cieśle przygotowali trumnę nazbyt wąską i krótką, położyli więc mitrę papieża u jego boku, a jego samego zwinęli w stary dywan i wciskali go do trumny na siłę pięściami. Nie było ani świec woskowych, ani świateł, ani też żaden ksiądz czy inna osoba nie czuwały przy zwłokach”. W niedługim czasie pojawiły się w Rzymie różne wersje opowieści o tym jak Aleksander zawarł pakt z diabłem. Jednym z najwcześniejszych wzmianek pochodzi od Giana Gonzagi, markiza Mantui. Pisze on w liscie: „Kiedy [Aleksander] był chory zaczął przemawiać poufnymi słowy: „Przyjdę, masz rację, poczekaj chwilę”. Z tego ci co znali jego sekret, zrozumieli, że po śmierci Innocentego [VIII] w czasie konklawe sprzedał swą duszę za urząd papieża i uzgodnione zostało, obok innych rzeczy, że będzie go sprawował 12 lat (…), są też inni, co potwierdzają, że widzieli diabłów wokół niego w chwili gdy umierał; od razu ciało jego zaczęło się gotować, a jego usta toczyć pianę, jak kocioł w ogniu”.

Według mitu Borgiów, Cesare oraz Aleksander byli wyjątkowo biegłymi trucicielami, używali renesansowej trucizny w postaci białowatego proszku, zwanej cantarella. Aby została zachowana symetria, sami też zostali otruci. Plotka głosi, że miało dojść do otrucia podczas kolacji u kardynała Adriana Castellesiego. Cesare miał przesłać do domu kardynała zatrute wino lecz niewytłumaczalnym zbiegiem okoliczności dostało się ono w ręce niewtajemniczonego służącego. Takim to sposobem Aleksander a później Cesare mieli zostać pokonani swoją własną bronią. Castellesi miał zostać otruty dla pieniędzy lecz w rzeczywistości był stosunkowo biedny. Obaj Borgiowie zachorowali ponad tydzień od kolacji. Gdyby doszło do samo otrucia Cesare i Aleksander musieliby wiedzieć co ich czeka lecz nic nie zrobili aby zabezpieczyć swojej spuścizny itp. Gdy Aleksander poczuł się lepiej odpoczywał przyglądając się jak kardynałowie grają w karty. Za 11-letniego pontyfikatu Aleksandra zmarło 27 kardynałów a podczas krótszego pontyfikatu jego następcy Juliusza II zmarło 36 purpuratów. Wszystkich pięciu poprzedników Aleksandra zmarło w lipcu lub sierpniu, w czasie największego zagrożenia zarazą. Nigdy nie słyszano w czasach późniejszych o owej cantarelli.

Lukrecję oskarżano o stosunki kazirodcze z ojcem i braćmi. Opinia taka pojawiła się po oskarżeniach pierwszego męża Lukrecji, Giovanniego Sforzy. Tłem oskarżeń był toczący się rozwód małżonków. Giovanni Sforza znalazł się w patowej sytuacji, w obliczu inwazji wojsk francuskich musiał opowiedzieć się po którejś ze stron. Z urodzenia był kondotierem Mediolanu, przez małżeństwo zaś – kondotierem Neapolu. Aleksander pozwolił mu wybrać po której ze stron chce walczyć, traktował też zięcia z podejrzliwością. Giovanni czuł się znacznie bezpieczniej w Pesaro niż w Rzymie, gdzie się udał, zaś do żony wysłał list w którym prosił aby do niego dołączyła. Lukrecję która wraz ze szwagierką Sancją była ikoną rzymskiej mody, nudził prowincjonalizm w Pesaro. Wraz z wyjazdem Sforzy podążało postępowanie rozwodowe. Rzym obiegły liczne opowieści o kazirodczym związku Lukrecji z Aleksandrem, który pragną jej rozwodu aby mieć ją tylko dla siebie. W ten sposób zrodził się jeden z wymyślonych wątków mitu Borgiów. Papieski wysłannik przedstawił dwie możliwe drogi postępowania rozwodowego, poprzez unieważnienie bądź z powodu nieskonsumowania związku. Tylko druga opcja miała możliwość powodzenia w sądzie. Giovanniemu nie zostało nic innego jak publicznie upokorzyć się przed światem przyznając do impotencji seksualnej. Lukrecja wycofała się z walki i schroniła w klasztorze dominikańskim San Sisto. Postępowanie rozwodowe mogło ja narazić na nader krępujące badanie mające ustalić czy rzeczywiście jest nietknięta dziewicą. Po dwóch latach od rozwodu, plotkę o kazirodztwie spotęgowała pogłoska o domniemanej ciąży Lukrecji. Ojcem nieślubnego dziecka miał być Pedro Calderon (Perotto)którego zwłoki – jak zanotował Burchard – znaleziono w Tybrze. „gdzie nie znalazł się z własnej woli”. Perotta miał zabić Cesare któremu siostra miał również użyczać swojego ciała a motywem była zaborczość brata. Mówiono, że Cesare gonił Perotta ze sztyletem w ręku po papieskich pokojach aż ten wpadł na Aleksandra. Wtedy Cesare kilkakrotnie ugodził nieszczęśnika sztyletem aż krew Perotta trysnęła zalewając twarz papieża i papieskie szaty. Ta fascynująca opowieść nie jest podparta faktami. Rodzina Borgiów znana była z tego, że uznawała i troszczyła się o wszystkie swoje nieślubne dzieci a brak późniejszych wzmianek o nieślubnym dziecku byłby zdumiewający. Na przykładzie tego morderstwa tworzono wieloaspektowe kompilacje z rozbieżnych relacji. Autor obelżywego Listu do Silvia Savellego twierdził, że Perotto oddał ducha w Watykanie. Poggia, sekretarz władcy Bolonii Bentivoglia twierdzi, że Perotto nie zmarł w Watykanie tylko w wiezieniu a Burchard, że został utopiony w Tybrze. W późniejszej historiografii możemy dowiedzieć się, że Perotta aresztowano, a z wiezienia przywieziono do Watykanu, gdzie zmarł w ramionach Aleksandra. Następnie ciało wrzucono do Tybru z którego wyłowili go ci sami ludzie którzy go tam wrzucili.

Śmierć Juana, księcia Gandii była prawdziwym wstrząsem dla Aleksandra. Spekulowano, że odpowiedzialność za jego śmierć ponosi jego brat Cesare. Feralnego wieczoru 14 czerwca 1497 roku Juan wraz z bratem Cesarem i kuzynem Juanem Borgią-Lanzolem starszym wracali wracali z obiadu od Vanozzy Catanei, wydanego z okazji wyjazdu Cesarego na koronację Fryderyka IV. Książę Juan odłączył się od towarzyszy, udając się prawdopodobnie na miłosną schadzkę. Odmówił prośbom towarzyszy aby zabrał ze sobą więcej sług, wziął tylko giermka i tajemniczego mężczyznę w masce który dosiadł muła za plecami księcia. W czasie późniejszym okazało się, że Gandia odprawił giermka, nakazując mu aby zabrał jego zbroję i wrócił do Piazza Giudea w Watykanie gdzie mieli się spotkać. W jednej z relacji, Gandia widziany był pod domem kurtyzany Damity. Następnego dnia rozpoczęto bezskuteczne poszukiwania Gandii. Odnaleziono mocno poturbowanego giermka a później muła którego dosiadał Gandia, uprząż nosiła ślady walki. Przełom nastąpił 16 czerwca, Słowianin który zajmował się wypożyczaniem łodzi w porcie Ripetta nad Tybrem, i spał w nich, widział jak owej nocy około dwunastej mężczyzna na białym koniu z czterema pieszymi zbliżyli się na nadbrzeża. Na koniu było owinięte ciało człowieka które wrzucili do Tybru, w miejscu gdzie uchodzą ścieki. Jeździec nakazał mężczyznom obciążyć ciało kamieniami. Słowianin zapytany, dlaczego wcześniej o tym nie powiedział, odrzekł „W ciągu całego mojego życia widziałem więcej niż sto ciał wrzuconych do Tybru w tym miejscu i nigdy nie słyszałem, żeby ktokolwiek zawracał sobie głowę którymkolwiek z nich”. Ciało wyłowiono nieopodal ogrodu Ascania Sforzy, było pokryte licznymi ranami, od głowy do nóg, a gardło podcięte. Strój miał kompletny a pieniądze w sakiewce. Po głębokości ran wskazywano, że motywem była nienawiść sprawcy. Giermek zmarł od odniesionych ran nie wydając z siebie żadnego zrozumiałego słowa a lista mających motyw zgładzić Juana była imponująco długa. Książę Gandii miał potężnych wrogów w Rzymie jak i Hiszpanii. Kilka dni wcześniej Sforza i Gandia zażarcie pokłócili się o zabójstwo służącego księcia. Niedaleko gdzie znaleziono ciało mieszkał hrabia Antonio Maria della Mirandola, którego córka była pod wpływem uroku Gandii. Plotkowano, że nawet syn Aleksandra Jofre mógł mieć motyw za gdyż mówiono o schadzkach Gandii z bratową. Pierwsze pogłoski o podejrzeniach względem Cesara pojawiły się kilka miesięcy później, w raporcie ambasadora Ferrary dla księcia Ercole. Pisał on: „Znów słyszałem, jak mówiono, że sprawcą śmierci księcia Gandii był kardynał, jego brat”. W tym czasie w Wenecji i Ferrarze schronili się wygnani członkowie rodziny Orsinich oraz były mąż Lukrecji Giovanni Sforza. Większość jak nie całość tych zarzutów była chwytem propagandowym przeciw Borgiom. Aleksander najdłużej kierował swoje podejrzenia w stronę Orsinich, lecz nigdy nie znaleziono winnego i po jakimś czasie zaprzestano dochodzenia.

Kolejną zagadkową śmiercią o którą posądzono Cesara było odejście z tego świata męża i jednocześnie największej miłości Lukrecji, Alfonsa. Wieczorem 15 lipca 1500 roku, Alfonso odwiedzał chorego Aleksandra, po wyjściu od niego został napadnięty przez bandę opryszków. Na pomoc Alfonsowi rzuciło się dwóch odważnych przechodniów odpędzając napastników. Zaciągnęli go również do bezpiecznego Watykanu gdzie zajęły się nim Lukrecja i Sancja. Powiadomiony o incydencie król Neapolu Federigo niezwłocznie przysłał swojego lekarza. Pojawiło się wiele spekulacji, opinia publiczna skłania się obwiniać Orsinich z dwóch powodów. Alfons był dobrym przyjacielem Collonów w których zamku mieszkał zeszłego roku a Lukrecja z ramienia Borgiów wkraczała na posiadłości Orsinich. Alfons powoli wracał do zdrowia a jego pokoje były strzeżone na rozkaz Aleksandra przez straże a Cesare zadbał o dodatkowe środki ostrożności. Cesare zapytany o zarzut targnięcia się na życie Alfonsa stwierdził: „Nie skrzywdziłem księcia, lecz gdybym to zrobił, oznaczałoby to, że sobie na to zasłużył”. Doniesiono o kłótni pomiędzy Cesarem i Alfonsem podczas podczas odwiedzin u chorego księcia, w której Cesare miał grozić Alfonsowi, że „to co nie stało się w południe, może zdarzyć się o północy”. Ponoć po tej kłótni Alfons był coraz bardziej przekonany, że za zamachem na jego życie stał Cesare. Mamy dwie sprzeczne relacje późniejszych wydarzeń. Jedna mówi, że stan zdrowia Alfonsa pogorszył się i zmarł z powodu odniesionych ran. Druga relacja donosi, że Alfonso dostrzegł przez okno Cesara spacerującego po ogrodzie i strzelił do niego z kuszy, chybił. Jeden z oficerów Cesara Michele Corella (znany jako Don Michelotto) wdarł się do komnaty Alfonsa twierdząc, że Cesare kazał mu znaleźć osobę która wypuściła bełt. Podobno Don Michelotto siłą wyprosił panie z pokoju i własnoręcznie udusił Alfonsa. Burchard pisał: Do Sant'Angelo przyprowadzono lekarza zmarłego księcia i pewnego garbusa. Zostali przepytani przez śledczych, lecz wkrótce ich zwolniono, gdyż człowiek który to zrobił, był dobrze znany, nie poniósł jednak kary”. Tym sposobem zła sława zabójcy przylgnęła do Cesarea choć nie ma pewności czy rzeczywiści to on stał za śmiercią Alfonsa ani czy za dwoma napadami na księcia stała jedna osoba. Król Neapolu Federigo z pewnością powiadomiony przez swojego lekarza o kulisach śmierci młodego księcia milczy. Żona Lukrecja i siostra Sancia które były najbliżej księcia, również. Co nie zmienia faktu, że Cesare byłby zdolny zabić swojego szwagra. Nie ulega wątpliwości, że sława zabójcy wyrządziła ogromną szkodę polityczną Cesaremu.

Książę łączony był z rzekomym incydentem jaki miał mieć miejsce w Kapui. Francuscy żołnierze pod kierownictwem Cesarego mieli „każdą znalezioną kobietę traktować bezlitośnie, okrutnie gw🤬cąc dziewczęta lub porywając jako łupy”. Czterdzieści najpiękniejszych kobiet było zarezerwowanych dla Cesarego. Plotka ta opiera się tylko na jednym źródle, Guicciardinim twórcy traktatu przeciw Borgiom który powstał dłuższy czas po wydarzeniach, w bezpiecznej Florencji.

Wizerunki rodziny:

Papież Aleksander VI, Rodrigo Borgia



Lukrecja Borgia:



Cesare Borgia :



Juan Borgia:



Jofré Borgia:



Vannozza Cattanei:



Giulia Farnese:



Odcinek polimaty o rodzinie Borgiów

Cz. 1


Cz.2


Dla Czesława Śliwy - rzeszowianina urodzonego w 1932 roku, życie w Polsce Ludowej musiało być zdecydowanie zbyt nudne. W wieku 18 lat rozpoczął pracę jako krojczy w zakładzie krawieckim, jednak szybko zaczął odczuwać, iż został stworzony do rzeczy większych. Nigdy nie udało mu się zdać matury, ale za to odkrył w sobie zdolności, jakich nie można nabyć w żadnej ze szkół. Talent aktorski połączony z ogromną fantazją i zamiłowaniem do mistyfikacji miał mu wkrótce przynieść miliony, ale też zaprowadzić do więzienia.

Pierwszy zatarg z prawem wydawał się być niewinny – Śliwa na własnym ślubie nielegalnie wystąpił w mundurze inżyniera górnika. Sytuacja ta wzbudziła zainteresowanie śledczych. Bardzo szybko wyszło na jaw, że nasz bohater od kilku lat pracuje w charakterze górniczego eksperta, posługując się własnoręcznie sfałszowanymi dokumentami, zaświadczającymi o posiadaniu przez niego tytułu inżyniera. Wyrok, jaki zapadł w tej sprawie, pozbawił go nie tylko 7 lat wolności, ale również żony, która wniosła o rozwód.

Pobyt w więzieniu nauczył Śliwę jedynie tego, by na przyszłość zachowywać większą ostrożność. Miejsca zamieszkania zmieniał równie często co tożsamości i zawody – był nie tylko ekspertem górniczym, ale też producentem odzieży i inżynierem racjonalizatorem. Niezbędne dokumenty produkował własnoręcznie, dzięki idealnie podrobionym pieczęciom i drukom. We wszystkich zakładach, w których się pojawiał miał opinię bardzo solidnego, profesjonalnego i rzetelnego pracownika. Pierwsze podejrzenia pojawiały się dopiero w dniu, w którym znikał bez wieści, a wraz z nim pieniądze oszukanych przez niego osób.

W roku 1966 wymiar sprawiedliwości po raz kolejny upomniał się o Czesława Śliwę. Wolność ujrzał dopiero w 1969, kiedy to warunkowo zwolniono go z więzienia. Jak niemal każdy oszust-recydywista, miał już wtedy ułożony plan kolejnej mistyfikacji – tym razem bijącej na głowę wszystkie poprzednie.

Stworzenie prywatnego konsulatu wymagało nie tylko ogromnej wyobraźni, ale tez nie lada odwagi. Fikcyjna austriacka placówka rozpoczęła swoją działalność we Wrocławiu w 1969 roku. W rolę konsula wcielił się nie kto inny jak Czesław Śliwa, posługujący się wówczas dużo bardziej światowym nazwiskiem – Jacek Ben Silberstein.

Fortel był bardzo prosty: Śliwa vel Silberstein miał być Żydem polskiego pochodzenia, który po wojennej zawierusze zamieszkał w Austrii. Tam piął się po szczeblach biurokratycznej kariery, aż do roku 1969 kiedy to szef rządu powierzył mu misję stworzenia w Polsce placówki dyplomatycznej.

Ponieważ było to zadanie jednoosobowe, jego realizacja w początkowym etapie miała opierać się na przysługach, pożyczkach i zaufaniu, które w odpowiednim czasie zostałyby sowicie wynagrodzone przez austriacki rząd. Długi konsulatu z dnia na dzień stawały się coraz większe, jednak wizja zapłaty w dewizach czyniła wierzycieli bardzo cierpliwymi.

Fikcyjny konsul w każdym aspekcie swojej działalności zachowywał się tak, jak na prawdziwego dyplomatę przystało. Złożył nawet wyprodukowane przez siebie listy uwierzytelniające w siedzibie Rady Państwa. Wizytował również Urząd Rady Ministrów, gdzie przyjmowano go ze wszelkimi honorami. Wystawne bankiety, rauty i przyjęcia stały się codziennością Silbersteina. Wszystko naturalnie na koszt Republiki Austrii, która długi swojego konsula miała uregulować w bliżej nieokreślonej przyszłości.

Postać konsula Silbersteina była rolą iście oscarową. Szarmancki, niezwykle uprzejmy Żyd, posługujący się mieszanką języka niemieckiego i polskiego bez trudu podbijał serca ludzi. Przychodziło mu to tym łatwiej, że niemal przy każdej okazji, bardzo hojnie rozdawał dolary i honorowe tytuły.

Śliwa zawsze chętnie raczył swoich gości opowieściami o życiu za żelazną kurtyną. Pomimo, iż nigdy nie opuścił Polski, swoją wiedzę o świecie czerpał z filmów i książek, a tam, gdzie brakowało mu wiedzy, otwierało się pole dla jego ogromnej wyobraźni. Jak sam kiedyś stwierdził, by zostać dyplomatą potrzeba przede wszystkim fantazji, bo to ona była kluczem do ludzkich serc i portfeli.

Fałszywy konsulat był przedsięwzięciem bardzo intratnym – różne źródła podają, że łupem Silbersteina mogło paść nawet 100 milionów złotych. Jego przestępcza działalność nie ograniczała się jedynie do zapewnienia sobie luksusowego życia. Śliwa opracował również plan, dzięki któremu mógłby odłożyć sporo funduszy na przyszłość.

Zastosowany przez niego mechanizm był bardzo prosty, a wykorzystywał zwykłą, ludzką chciwość. Konsul Silberstein pojawiał się w różnych częściach kraju, gdzie aranżował "przypadkowe" spotkania z wcześniej wytypowanymi ofiarami. Scenariusz niemal zawsze był taki sam. Śliwa przedstawiał się jako konsul cudem uratowany przed holokaustem przez daną osobę. Jako wyraz wdzięczności obiecywał przekazać konto, na którym miało znajdować się od kilku do kilkudziesięciu tysięcy dolarów. Na jakiś czas zamieszkiwał ze swoją ofiarą, pod różnymi pretekstami, wyłudzając od niej raz mniejsze raz większe kwoty, które naturalnie miały być spłacone tuż po załatwieniu formalności związanych z darowizną.

Milicji dopiero po kilku miesiącach udało się powiązać sprawę fałszywego konsulatu z krążącym po kraju mistyfikatorem. Liczba osób oszukanych przez Silbersteina jest trudna do ustalenia. Wielu bardzo długo oczekiwało na bankowe dokumenty, potwierdzające datek od tajemniczego Austriaka. Niektórzy wstydzili się, że tak łatwo dali się oszukać, inni z kolei nie wierzyli, że postać o której czytali w gazetach była "ich" konsulem.

W trakcie procesu osoby zeznające przeciwko niemu zdawały się nie mieć do niego żalu. Historię wyłudzenia opowiadali śmiejąc się i traktując ją bardziej jako ciekawą anegdotkę niż życiową traumę. Sam Śliwa przyznał się do wszystkich zarzutów, ale nigdy nie żałował. Jak stwierdził, winnym całej sytuacji był system, czyniący ludzi podatnymi na tego typu sytuacje. Siedząc na ławie oskarżonych oznajmił: "Oni dawali mi pieniądze, a ja w zamian dawałem im fikcję, namiastkę lepszego życia, którego wszyscy pragnęli".

Zaczerpnięte z Onet.pl
Tak z ciekawości (info ze studiów)

- Co 3,6 ktoś umiera z głodu

- Ok. 815 milionów ludzi w świecie cierpi głód i niedożywienie

- Tylko 32 z 99 badanych przez FAO krajów rozwijających się zanotowano w minionych 10 latach spadek ilości niedożywionych.

- 1/12 ludzi na świecie choruje z niedożywienia, w tym 160 milionów dzieci poniżej 5 roku życia

- Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) 1/3 ludności świata jest dobrze odżywiona 1,3 jest niedożywiona a 1/3 głoduje

- Na subkontynencie indyjskim żyje połowa głodujących ludzi na świecie. Afryka i Azja 40% Reszta Ameryka Łacińska

- 3 miliardy ludzi na świecie usiłuje przeżyć za 2 dolary dziennie. Blisko 1/4 ludzi żyje za mniej niż 1 dolar dziennie, tymczasem aktywa 358 miliarderów przewyższają łączne dochody roczne krajów, które zamieszkują 45% ludności świata. Suma aktywów trzech najbogatszych ludzi świata jest większa niż łączny PKB wszystkich krajów najmniej rozwiniętych.

- 18 tys. dzieci dziennie umiera z głodu.

- Za cenę jednego pocisku rakietowego szkoła głodnych dzieci mogłaby przez 5 lat wydawać codzienny posiłek południowy.

- Aby pokryć niezaspokojone potrzeby świata w zakresie higieny i żywności, wystarczy 13 miliardów dolarów, tyle ile ludzie w USA i Unii Europejskiej wydają co roku na perfumy.

Ramon Dekkers

S................y • 2013-02-28, 9:35
Często oglądamy tutaj walki, warto wspomnieć o Ramonie Dekkersie który na ring wprowadzał niezły ogień. Niestety jak podają różne portale Ramon zmarł wczoraj w wieku 43 lat. Przyczyna śmierci nie jest znana.

Pierwsza masakra w amerykańskiej szkole

Q................s • 2013-02-26, 22:45
Jak się okazuje, amerykańskie masakry w szkołach, mają bogatą tradycję. Poniżej krótki opis i parę zdjęć z pierwszej tego typu tragedii. Z nieznanych mi przyczyn nie miałem serca, żeby opisywać to zdarzenie w cyniczny sposób.

W Michigan w miejscowości Bath postawiono nową szkołę. Tak wyglądała do 17 maja 1927r. Jak się okazało nie tylko uczniowie nie byli niezadowoleni z takiego obrotu spraw.


Środa, 8:30, piękny poranek w Bath zostaje zniszczony przez eksplozję w szkole. 18 maja 1927 wybuch zniszczył część budynku.


Członek zarządu szkoły, niezadowolony z rosnących podatków - Andrew Kehoe - postanowił się zemścić na mieszkańcach Bath. Za cel ataku wybrał dzieci. W piwnicach budynku ukrył dynamit. 45 osób, w większości dzieci, zginęło, a 58 zostało rannych.


Adrew Kehoe

Na miejscu zdarzenia pojawiają się mieszkańcy i ratownicy. Zaczynają przeszukiwać zgliszcza w poszukiwaniu rannych.


Pielęgniarki udzielają pierwszej pomocy na trawniku przed szkołą

Andrew Kahoe odebrał sobie życie - wysadził się w swoim samochodzie, zaparkowanym przed szkołą. W tej eksplozji zginęły kolejne 4 osoby.


Auto Andrew oraz samochód zaparkowany niedaleko niego

Ofiar mogło być znacznie więcej.


Materiały wybuchowe znalezione w piwnicy szkoły

System Putina

siba2013-02-25, 23:15
Dokument z 2007 roku tłumaczący fenomen prezydenta Federacji Rosyjskiej