Terror Bird - Titanis

D................k • 2013-04-06, 16:30
Wymarły struś morderca.

Cytat:

Titanis – rodzaj olbrzymiego, nielotnego wymarłego ptaka występującego od wczesnego do późnego pliocenu w Ameryce Północnej.



Nazwa rodzajowa odnosi się do dużych rozmiarów tego ptaka, zaś epitet gatunkowy gatunku typowego, Titanis walleri, honoruje Benjamina I. Wallera – osobę, która odkryła pierwsze szczątki tego ptaka. Skamieliny titanisa są datowane na 5 do 2 milionów lat. W Teksasie i na Florydzie odkryto szczątki przedstawicieli tego gatunku pochodzące z osadów, których wiek oszacowano na 15 000 lat, co sugeruje, że Titanis przetrwał dłużej niż wcześniej uważano, jednak późniejsze, dokładniejsze ich datowania, przeprowadzone przez McFaddena i innych, zanegowały poprzednie szacunki. Titanis był jednym z przedstawicieli Phorusrhacidae – rodziny wielkich nielotnych ptaków drapieżnych, które wyewoluowały w Ameryce Południowej, a później przedostały się do Ameryki Północnej. Był to jeden z ich ostatnich przedstawicieli.



Budowa
Titanis mógł osiągać 2,5 m wzrostu i ok. 150 kg masy. Niektóre szczątki przypisane do tego zwierzęcia są znacznie mniejsze niż inne, co może świadczyć o występowaniu dymorfizmu płciowego. Mimo iż nie znaleziono do tej pory czaszki titanisa, prawdopodobnie była ona wielka i ciężka, zakończona ostrym dziobem – jak u innych fororaków. Skrzydła tego ptaka były stosunkowo niewielkie. To, oraz duża masa powodowały, że nie mógł on latać. Skrzydła były również bardzo giętkie i być może – podobnie jak u niektórych fororaków – zakończone trzema pazurami, choć nie ma na to bezpośrednich dowodów. Ogólnie Titanis był bardzo podobny do swoich najbliższych krewnych – południowoamerykańskich rodzajów Phorusrhacos i Devincenzia. Niewiele wiadomo o budowie ciała titanisa, jednak wydaje się, że miał smuklejsze stopy niż Devincenzia oraz proporcjonalnie znacznie silniejszy środkowy palec. Titanis żył na trawiastych równinach Ameryki Północnej, gdzie najprawdopodobniej pożywiał się padliną i niewielkimi ssakami.



Jurassic Fight Club

D................k • 2013-04-06, 16:23
Konfrontacje wymarłych drapieżników.

T-rex vs. Raptory



Lew vs Niedźwiedź


Armagedon

Dubbing w Polsce

D................k • 2013-04-06, 8:47
Cytat:

W Polsce dubbinguje się obecnie tylko niewielki odsetek produkcji trafiających do polskich kin czy telewizji ze względu na wysokie ceny w porównaniu do wersji lektorskiej (10 minut dubbingu kosztuje w przybliżeniu 1000 złotych). Przeważnie są to produkcje w zamyśle skierowane do dzieci, takie jak filmy animowane lub generowane komputerowo czy seriale dla dzieci. Rzadziej dubbingowane są filmy animowane, niekoniecznie skierowane do najmłodszych, jak chociażby Miasteczko South Park czy Beavis i Butt-head. Rzadkością jest natomiast dubbingowanie zwykłego filmu lub serialu, w takich przeważnie usłyszeć można lektora. Sytuacja ta jednak powoli zaczęła się zmieniać, począwszy od decyzji The Walt Disney Company, aby dubbingować również produkcje aktorskie skierowane do kin, takie jak Giganci ze stali, Avengers czy Oz: Wielki i potężny; drogą tą poszli również inni dystrybutorzy, dzięki czemu zdubbingowano m.in film Hobbit: Niezwykła podróż.
Na polskim rynku bardzo często tłumacz jest jednocześnie i autorem dialogów, lecz nie jest to regułą. Dialogista ma za zadanie dopasowanie sylabicznie i zgłoskowo tekstu danej postaci, a także wyróżnienie w tekście wszystkich zawieszeń, pauz, reakcji dźwiękowych itp. w takiej formie, by aktor był w stanie zagrać daną rolę bez wcześniejszego zapoznawania się z tekstem i przećwiczenia go.
W przypadku gier komputerowych sprawa przedstawia się inaczej. Obecnie na naszym rynku dubbinguje się gry mniej więcej tak samo często, jak zostawia się jedynie lokalizację kinową. W przeciwieństwie do filmów, na decyzję o dubbingu nie wpływa ograniczenie wiekowe. Sporadycznie, jak chociażby w przypadku Mass Effect, animacja ruchu ust postaci dostosowywana jest przez animatorów do konkretnej wersji językowej, co niweluje konieczność dopasowywania tłumaczenia pod animację.



Mamy w zwyczaju narzekać na polski dubbing, ale niekiedy wypada on znakomicie.

Ewolucja - Triumf ssaków

D................k • 2013-04-05, 20:26
Dokument BBC z polskim lektorem.



Richard "Dick" Marcinko

D................k • 2013-04-04, 7:48

Richard "Dick" Marcinko (ur. 21 listopada 1940 roku) – emerytowany komandor United States Navy oraz były operator Navy SEAL. Był pierwszym dowódcą oddziałów SEAL Team Six oraz Red Cell. Po odejściu z marynarki wojennej został pisarzem (książka "Komandos" i 18 innych książek, nie wydanych w języku polskim), gospodarzem radiowych talk-show, konsultantem militarnym oraz mówcą motywacyjnym.



Marcince przypisano wiele pseudonimów, m.in. "Rogue Warrior", "Demo Dick", "Shark Man of the Delta" oraz "The Geek".


W środowisku komandosów SEAL jest postacią kontrowersyjną - chwaloną za utworzenie elitarnego SEAL Team Six, ale krytykowaną za traktowanie z pogardą żołnierzy spoza jednostki i wychowywanie w tym duchu swoich podwładnych. Został skazany za przywłaszczenie sobie państwowych pieniędzy i malwersacje finansowe przy tworzeniu SEAL Team Six. Jego postawa zepsuła renomę i dobry wizerunek oddziałów SEAL wśród innych żołnierzy.
Razem z firmą Bethesda Softworks wyprodukował grę "Rogue Warrior"











Cytat:






Źródła:
pl.wikipedia.org,
lubimyczytać.pl,
znak.com.pl,
youtube.com

Johann Strauss

D................k • 2013-04-03, 22:38
Temat przybliżający sylwetkę Johanna Straussa. Sadoli uczulonych na muzykę klasyczną uprasza się o użycie scrolla.







Słynna sekwencja z Odysei Kubricka:









1. An der schönen blauen Donau op. 314 (0:00)
2. Rosen aus dem Süden op. 388 (9:33)
3. Wiener blut op. 354 (17:27)
4. Frühlingsstimmen op. 410 (24:45)
5. Künstlerleben op. 316 (30:37)
6. G'schichten aus dem Wienerwald op. 325 (38:36)
7. Kaiserwalzer op. 437 (49:38)
Władze Amsterdamu chciały nałożyć grzywnę na Żydów, którzy podczas wojny nie płacili podatków. Chodzi o setki osób, które przetrwały Holocaust w ukryciu lub trafiły do obozów koncentracyjnych. Nieznany fakt z historii Holandii odkryła 23-letnia studentka Charlotte van den Berg - informuje serwis Timesofisrael.com

Amsterdam zaczął ścigać Żydów, którzy - zdaniem władz - zalegali z podatkami w 1947 roku. Chodzi o niezapłacone w czasie II wojny światowej podatki mieszkaniowe osób, które ukrywały się przed nazistami lub trafiły do obozów koncentracyjnych. Wiele z tych mieszkań było wówczas zajętych przez członków partii holenderskich nazistów - informuje serwis Timesofisrael.com. Po wojnie Holendrzy próbowali ściągnąć z lokatorów "zaległy" podatek.

Do dokumentów potwierdzających prowadzenie przez Amsterdam takich działań dotarła przypadkiem 23-letnia studentka Charlotte van den Berg. Natrafiła na nie prowadząc badania na temat Żydów mieszkających w tym mieście.

Rzecznik władz Amsterdamu zapowiedział, że miasto zajmie się tą sprawą. Zadeklarował, że specjaliści postarają się sprawdzić, czy i jak dużo pieniędzy Amsterdam odebrał Żydom, którzy przetrwali Holocaust.

źródło


Napinaczom i wielbicielom Hitlera przypominam, że w obozach zginęło także ok. 3 mln obywateli naszego kraju (na ok. 5.6 mln Polaków, którzy stracili życie podczas drugiej wojny światowej).

Centrum pomocy leniwcom

D................k • 2013-04-03, 12:29
W Kostaryce.




Aleja MIG-ów

b................a • 2013-04-02, 14:51
5-odcinkowy dokument o jednych z najbardzej znanych i przełomowych samolotach ostatniego stulecia. Mowa o amerykańskim F86 Sabre i radzieckim MiG-15. Historia opowiedziana w tym filmie działa się podczas Wojny w Korei.

Ciekawie zrobiona animacja, komentarz weteranów latających na tych maszynach. Delikatnie wieje amerykanską propagandą, tak czy inaczej materiał uważam za ciekawy.



Pozdrawiam wszystkich fanów awiacji

Cana jaką Racibórz zapłacił za odbudowe stolicy

T................K • 2013-04-02, 14:06
Jak komuniści fałszowali historię

Mieszkańcy Raciborza, zajęci pracą przy odbudowie wandalsko zniszczonego miasta, nie zapomnieli o obowiązku społecznym w stosunku do potrzeb Stolicy naszego Państwa Ludowego - Warszawy - pisano w 1949 r. Nie wspomniano, że wandalami byli komuniści, a przez Warszawę zniknęły piękne kamienice
Stolica - Warszawski Tygodnik Ilustrowany z 9 października 1949 r. zamieścił artykuł pt. Racibórz dźwiga się z gruzów i pomaga Warszawie. Porównaj to, co pisała ówczesna propaganda, a jak było naprawdę. Jakie koszty poniósł Racibórz żeby szybko podnieść z gruzów stolicę.

Poniżej fragment artykułu Prawda o latach 1945-50

Zachowały się wzmianki o rozbiórkach obiektów prowadzonych już przez władze polskie. Świadczą one: po pierwsze, że w celu wsparcia odbudowy Warszawy intensywnie pozyskiwano cegły z zachowanej zabudowy Raciborza i to w sposób przynoszący więcej strat niż korzyści, po drugie niszczono przez to wiele obiektów, które bez większych nakładów można było zachować. Wniosek: władze polskie w sposób systematyczny i zaplanowany zniszczyły część zabudowy, zaś “owoce” tych działań wliczono do ogółu strat powstałych w wyniku wojny, przez co sięgały nawet 80-85 proc. w śródmieściu.

6 lutego 1947 r. F. Godula, p.o. kierownika Referatu Kultury i Sztuki Zarządu Miejskiego, pisał do Referatu Ogólnego, iż na sesji Miejskiej Rady Narodowej radny Majka zaproponował remont sali przy byłym klasztorze sióstr urszulanek przy ówczesnej ul. Marszałka Stalina (obecnie Wojska Polskiego) z przeznaczeniem pomieszczenia na przedstawienia teatralne. Radny miał argumentować, że remontu można dokonać "szybko i małym kosztem". Referat uznał jednak, że obiekt jest zbyt mocno zniszczony, dodając jednocześnie: ponieważ chodzi o własność kościelną nasuwa się pytanie, czy jest zasadne przeprowadzenie inwestycji kosztem miasta w obcym budynku.

Ostatecznie w części klasztoru, w tej właśnie sali, umieszczono później hurtownię Arged. Została ona zlikwidowana w związku z budową Międzyszkolnego Ośrodka Sportu (Sokoła), który stanął na starych murach klasztornych. Niestety znaczną część kompleksu urszulanek, jednego z najciekawszych architektonicznie obiektów przedwojennego Raciborza, rozebrano zaraz po wojnie.

12 stycznia 1948 r. konserwator Józef Kluss w imieniu wojewody śląsko-dąbrowskiego pisał do Zarządu Miejskiego w Raciborzu: Urząd Wojewódzki otrzymał wiadomość, iż przy rozbiórce spalonych domów przy kościele NMP używa się materiałów wybuchowych. W myśl okólnika Urząd Wojewódzki zabrania używania materiałów wybuchowych do rozsadzania murów obok obiektów zabytkowych ze względu na możliwość uszkodzenia zabytków.

Wsparcie odbudowy stolicy było niewielkie, a straty w Raciborzu ogromne i to w sytuacji, gdy miejscowe cegielnie nie miały jeszcze pełnych zdolności produkcyjnych. Analiza dokumentów, przekonuje, że odzysk był marny, a prace prowadzono w ślimaczym tempie. 27 marca 1950 r. Referat Odgruzowania Zarządu Miejskiego w Raciborzu pisał do Miejskiej Rady Narodowej, iż z powodu lutowych mrozów cegła w murach popękała, przez co odzyskiwano maksymalnie 10 proc. całych cegieł. Dodano, iż domy w Raciborzu były zbudowane ze słabej cegły, “wypalonej w piecach polowych”, co miało usprawiedliwić tak duże straty. Referat skarżył się także na brak rusztowań, przez co powyżej pierwszej kondygnacji używano lin. Nieprzydatny gruz wywożono nad Odrę przy ul. 1 Maja, gdzie zasypywano nim koryto powodziowe Odry.

Sugestia władz, iż cegły, z których zbudowano raciborskie kamienice była słabej jakości przekonuje o nieudolności i hipokryzji decydentów, bo skoro rzekomo tak było, to po co rozbierano budynek za budynkiem i używano do tego materiałów wybuchowych? Nie potwierdza też tego współczesna literatura, w której podkreśla się, że cegły produkowane w Raciborzu były dobrym materiałem budowlanym, a to za sprawą korzystania ze znajdujących się w tym terenie glin żelazistych "doskonale nadających się do produkcji dobrego materiału ceglarskiego". Zajmowały się tym cegielnie usytuowane na Ostrogu, gdzie też znajdowały się złoża gliny.

Znamienny jest trzeci punkt pisma Referatu Odgruzowania do MRN: Zwołana do Raciborza komisja (...) wzięła pod uwagę zabytkowy charakter miasta, jak również znaczną ilość budynków zniszczonych a nadających się do odbudowy, wyraziła zgodę na rozbiórkę jedynie pewnej części budynków, co jednak nie mieści się w rozmiarach zakreślonego planu przez pełnomocnika A.R.R. a mianowicie nie daje możliwości wydobycia 5.000.000 szt. cegieł całych. To dowód, że zabudowę można było uratować, ale nakaz wysyłania cegieł do Warszawy okazał się ważniejszy.

Cegieł szukano więc za wszelką cenę, nie oceniając realnie możliwości jej efektywnego odzysku w trakcie rozbiórek. To sprawiło, że władze decydowały o rozbiórce obiektów początkowo zakwalifikowanych do remontu. Wróciliśmy do miasta z ewakuacji już w maju – pierwszym transportem, który przejechał przez mosty postawione przez Rosjan. Dobrze wiem jak wyglądał Racibórz, przed totalnym zniszczeniem dokonanym przez odgruzowanie, bez względu na to czy budynek nadawał się do szybkiej odbudowy. Cegły potrzebne były do odbudowy stolicy, reszta kraju się nie liczyła – czytamy u B. Wieczorka.

Oczyszczanie głównych ulic z gruzów rozpoczęli już Rosjanie wykorzystując do pracy ludność cywilną oraz więźniów. Dalsze odgruzowywanie prowadziły władze polskie, które również zaangażowały do tego ludność miejscową jak i napływową, ale już jako pracowników najemnych. Szybko pojawiło się hasło "Cały naród buduje swoją stolicę". Cegła z rozbiórek była wywożona do Warszawy. Na ulicach miasta ułożono tory kolejki wąskotorowej, po których kursowały tzw. “lory” ciągnione przez mały parowóz – wspomina H. Swoboda.

W jednym z zachowanych sprawozdań z końca lat. 40, w których procentowo określano zniszczenia czytamy, iż ratusz w Rynku (znajdował się we wschodniej pierzei, na granicy z pl. Dominikańskim) został w 90 proc. zniszczony wskutek działań wojennych. To usprawiedliwiło zapewne jego późniejszą rozbiórkę, choć powojenne zdjęcia przekonują, iż ratusz z całą pewnością nadawał się do odbudowy. W tymże sprawozdaniu nadzwyczaj często zniszczenia zabudowy w zabytkowym śródmieściu określano jako 90-procentowe, choć takie na pewno nie były.

Z protokołu komisyjnych oględzin przeprowadzonych 18 i 19 grudnia 1947 r. wynika, że w tymże śródmieściu wiele kamienic nadawało się nie tylko do odbudowy, ale było zamieszkałych. Tak na przykład zasiedlony był dom przy ul. Odrzańskiej 15 i 17, który zdecydowano zburzyć “celem wyprostowania ulicy Odrzańskiej”. Podzielił los wszystkich budynków w tej części miasta, w tym hotelu pod numerem 16, który początkowo nakazano zabezpieczyć celem dalszej odbudowy. Jako nadające się do odbudowy zakwalifikowano kilkanaście kamienic przy Rynku oraz ul.: Długiej, Nowej, pl. Długosza (dawniej Neumarkt) i Kościuszki. Niektóre z nich i tak później rozebrano. Znamienne jest, że wśród podawanych przyczyn zniszczeń zdecydowanie dominuje słowo "wypalony".

Literatura czasów PRL-u przekonywała tymczasem, że nie tylko nie niszczono bezmyślnie domów, ale w szybkim tempie je odbudowywano. Klasa robotnicza Raciborszczyzny, owiana siłą ideową, jaką wniosła Partia i władza ludowa, nie szczędziła wysiłków i ofiarnie pracowała i budowała . A. Polański kładzie wszystkie zasługi w odbudowie na karb Rady Rozwoju Gospodarczego Ziemi Raciborskiej , która działała w latach 1945-1949, choć dziś trudno się doszukać jakichś rzeczywistych kompetencji tego gremium. Polański pisze: Działalność Rady w dużym stopniu przyczyniła się do wzmożenia tempa odbudowy miasta i powiatu, co z uznaniem podkreślali przedstawiciele władz państwowych (...). Owe wysiłki Rady przypadły na okres intensywnej rozbiórki domów i wysyłania odzyskanych cegieł do Warszawy.

Więcej pod linkiem:
naszraciborz.pl/site/art/0-/0-/387-prawda-o-latach-1945-1950.html