Wysłany:
2013-08-13, 20:41
, ID:
2417608
Zgłoś
Około 2 miesięcy temu, jeżdżąc w pracy, tak jeżdżąc w pracy, zajmuję się kolportażem m.in., o brzasku słońca zauważyłem na ulicy małego kotka. Miał zaropiałe oczy, wiedziałem ze zdechnie tam sam, więc wziąłem małego do auta i zawiozłem w kartonie ze szmatkami i jedzeniem pod drzwi kliniki zwierzęcej,która nota bene jest na mojej trasie, zostawiłem kartkę z tel. Pani do mnie zadzwoniła na drugi dzień i powiedziała, że zajmie się nim. Dwa dni temu jadąc w pracy, tak jadąc w pracy, pod kliniką biegał mały wyrostek z obróżką, to był Fart, bo tak go sobie nazwałem;)