Wysłany:
2014-05-06, 20:14
, ID:
3187242
3
Zgłoś
Kanon lektur jest taki jaki jest - miejscami nudny, miejscami genialny. Ludzie są różni, ale właśnie dlatego musi być różny. Pilipiuk? No nie, choć to bardzo sprawny pisarz, to tylko rzemieślnik (mam chyba wszystkie jego książki i warto je czytać - no, może poza serią "Oko Jelenia", bo to zanudzi nawet czternastolatka). Podobnie z Piekarą czy Komudą.
Kanon lektur MUSI obejmować to, co czytali nasi dziadkowie, pradziadkowie a nawet pra-pra-pradziadkowie. A jeśli ktoś LUBI czytać, to przeczyta wszystko, co warto przeczytać (no dobra, prawie wszystko).
Ja dodałbym do kanonu przynajmniej dwie pozycje Łysiaka (Kolebka i MW) i Hemingwaya (żeby było także z lewej strony) - za moich czasów był chyba tylko "Stary człowiek i morze". Lista lektur, które bym wywalił, jest zbyt długa, żeby ją tu wymieniać. Ale zakładam, że KULTURA obejmuje różne aspekty ludzkiej działalności, różne poglądy i "różne strony barykady". Dlatego właśnie trzeba czytać - także rzeczy nudne, trudne i obłudne.
A jeśli chodzi o kogoś, kto twierdzi, że skończył studia i przeczytał jedną książkę - cóż, wierzę, że to całkiem możliwe. Pracowałem przez kilka lat jako nauczyciel akademicki i jestem w stanie w to uwierzyć. Ale naprawdę, nieczytanie to nie jest powód do dumy, chełpienia się czy nawet chwalenia na forum internetowym. Świadczy to wyłącznie o tym, jak idiotyczny system edukacji mamy, skoro półgłówek się przeciśnie - i jeszcze będzie z tego dumny.