Wysłany:
2012-05-04, 15:22
, ID:
1116585
Zgłoś
Dziadek ma rację, studia stały się czymś przereklamowanym. Głownie dlatego, że starsze pokolenie do dziś uważa, że wykształcenie wyższe jest czymś nadzwyczajnym i elitarnym. Głównie przyczyniają się do tego rodzice, którzy zmuszają swoje pociechy do pójścia na studia, gdyż za ich czasów nie było to łatwe. Wolą płacić kilkakrotnie więcej za utrzymanie dziecka, aby po 5 latach wyszło z dodatkową bezużyteczna wiedzą i niepewnymi miejscami pracy.
Dzisiejszy rynek pracy działa bardziej na zasadzie: kto pierwszy, ten lepszy. Pracodawca nie będzie czekał kilka lat na delikwenta z ukończonymi studiami, gdy do jego drzwi zapuka gość ze średnim wykształceniem, ale posiadającym już jakieś doświadczenie w danym fachu.
Dodatkowo sprawę komplikują popi****lone kierunki, zazwyczaj mieszanka wszystkiego po trochu, które nie przygotowują do konkretnego fachu, kończy się je po to, aby mieć głupi papier. Bezsens.
A teraz wisienka na torcie obecnie Polska edukacja uczy starym systemem, w którym kierunki oraz metody były przygotowywane razem z dinozaurami. Niektóre uczelnie próbują tworzyć nowe, innowacyjne kierunki, ale zazwyczaj wygląda to na eksperyment z którego studenci nic nie wynoszą. Technologia idzie do przodu, potrzeby się zmieniają, a w Polsce trzymają się tych samych metod z tym, że z roku na rok jest obniżany poziom (głownie ze względu na podstawówki i gimnazja, w których kompletne gimbusy zaniżają poziom, a że prawnie muszą się uczyć, więc przepuszczają ich dalej). Prawda jest taka, że po technikum są większe szanse na pracę, zawsze jest zapotrzebowanie na elektryka lub budowlańca natomiast kolejni inżynierzy środowiska, filozofowie itp. są zbędni, naród jest przepełniony tym gównem po brzegi sedesu i nie ma co z takimi ludźmi robić, więc idą pracować na kasie w biedronce, co mogli zresztą uczynić 5 lat wcześniej i narzekają, że mają wykształcenie, tytuły, ch*je muje, a nie ma dla nich pracy... Jeżeli idzie się na czystą masówkę, to trzeba się z tym liczyć, a nie myśleć, że papier coś zmieni. Nie mówię tutaj o konkretnych kierunkach typu "Prawo", "Medycyna", "Informatyka" itp., gdzie po ukończeniu studiów spokojnie można próbować sił w zawodzie i w tej kwestii papierek wiele zmienia.
Jesteśmy 100 lat za murzynami i widać jedynie próby zmian polskiego systemu edukacji. Praktycznie nigdzie nie ma kierunków na miarę XXIw.
Zaciekawił mnie nowo otworzony kierunek na jednej z politechnik o nazwie "Mechatronika i Wzornictwo - Film, Animacje cyfrowe i Gry komputerowe" pomyślałem, czemu nie, w sumie takie "na czasie", szybko zrezygnowałem: Nie było tam ani filmu, ani animacji, ani gier - czysta mechatronika (która nie za wiele ma z tym wspólnego) + dodatkowe wykłady, przez co od poniedziałku do piątku miałbym siedzieć na uczelni od 8-20... A co najlepsze kończyły się licencjatem a nie inżynierem jak to było zapowiadane, zaczęli wszystko zmieniać po rekrutacji. Więc jeżeli miałbym siedzieć kilka lat na interesującym mnie kierunku, ale nie czerpać z tego satysfakcji ani potrzebnej wiedzy i doświadczenia w dziedzinie to po jaką cholerę to robić?