W.S.N.R. napisał/a:
Jasne, ktoś powie: każda śmierć jest wyjątkowa... A c🤬j jak słonia nos, a nie wyjątkowa. Śmierć jest banalna.(...
Śmierć jest banalna... Hanoch Levin się kłania.
Śmierć jest tylko punktem w którym stajemy się martwą naturą i pod tym względem każda jest jednakowa. Natomiast robi się ciekawie w momencie kiedy zastanowimy się nad okolicznościami. W przypadku zwykłego potrącenia przez samochód możesz zginąć na kilkanaście sposobów, wliczając natychmiastową śmierć w wyniku przerwania rdzenia kręgowego, czy też dokonać żywota dopiero w szpitalu, bo lekarz uzna, że Twoje życie (a raczej jego brak) jest i jemu i zaprzyjaźnionemu zakładowi pogrzebowemu na rękę. Jedno życie a tyle możliwości.
9-latka, Savannah Hardin z Montgomery, stan Alabama, zmarła od napadów padaczkowych, spowodowanych długim, kilkugodzinnym biegiem wokół domu. Macocha i babka kazały jej biegać bez przerwy w ramach kary.
Chińczyk z Haikou zmarł podczas kłótni z kobietą. Chwyciła go za jądra i nie wypuściła, dopóki nie stracił przytomności. Gość zmarł w szpitalu.
Chen Rong-yu zmarł podczas gry na komputerze w kawiarence internetowej w Taipei. I najlepsze, że leżał martwy kilka godzin, bo myśleli że śpi.
Niby codzienne czynności, ryzyko niekontrolowanego pierdnięcia znikome, a ludzie potrafią umrzeć. To jest w tym fascynujące. Choć jeszcze bardziej ciekawi mnie druga strona, czyli ludzie którzy powinni nie żyć, ale jakoś mimo wszystko trzymają się tego łez padołu.
Sprawa sprzed paru lat. Brazylijski dziennikarz zbierał materiał podczas połowów. Dostał w głowę harpunem... przeżył:
Dla statystyka to tylko cyfry i banały, ale kiedy zbadasz przyczyny i skutki każdy przypadek staje się inny od reszty. Wyobraź sobie księdza, który spada w przepaść podczas górskiej wycieczki z ministrantami, śmierć jak śmierć, zdarza się. Ciekawie robi się, gdy rodzina (nie żona

) robi porządek w jego rzeczach i znajdują fap folder z materiałami o ministrantach i innych dzieciaczkach. Ojciec z przejęcia się wiesza, a matka podupada na umyśle i zdechła z przedawkowania leków. Ostatecznie okazuje się, że to ministranci zepchnęli księżulka. Niby sielanka, a trup ściele się gęsto.