Według mnie w ostatniej sytuacji nie ma w ogóle winy ze strony kierowcy, przecież ten dzieciak wyskoczył z 5 metrów od samochodu, nie wchodząc na pasy, kompletnie nie można było się tego spodziewać, a środki ostrożności w postaci prędkości pojazdu były zachowane, więcej jak 40-50 nie miała.
PS. Wina jak już po stronie instruktora, bo ja zawsze zwalniam jak widzę kogoś zbyt blisko drogi, instynktownie, ale to i tak do 50-60 km/h

...