Interpretacje tego "materiału" można podzielić na dwie, diametralnie różne kategorie:
1. PISiory są na dokładnie tym samym poziomie co muzułmańscy ekstremiści.
2. We Francji nie jest różowo. To może tylko oznaczać że Polska musi koniecznie być krainą mlekiem i miodem płynącą (mimo rzeko gówna wylewającej się całymi dniami i nocami wprost z bram Sejmu).
Osobiście uważam że, jak zwykle, prawda leży gdzieś po środku.