Może to jest dla kogoś śmieszne, ale tam przynajmniej nic się nie marnuje, mają mało, to się dzielą i nic nie idzie w kosz. Ile razy wywalalam jedzenie, bo się domownikom przejadło... Aż wstyd.
Jedni umierają z głodu, inni z przejedzenia. Przypuszczam, że mielibyśmy inny stosunek do jedzenia, gdybyśmy musieli włożyć wysiłek w jego pozyskanie (np. uprawiając ziemie bądź hodując zwierzęta samodzielnie) i gdyby było ono ilościowo ograniczone, a nie po prostu iść do marketu i wziąć z półki ile się chce, a jak się przeje to do kosza, bo i tak można kupić.